Koszmarne warunki w Tatrach. Nie żyje turysta porwany przez lawinę
To był ciężki weekend w Tatrach. Dwie godziny pod śniegiem spędził mężczyzna, którego w niedzielę 28 stycznia porwała lawina na Przełęczy Kondrackiej pod Giewontem. Mimo wysiłków lekarzy zmarł.
W miniony weekend ratownicy TOPR mieli pełne ręce roboty. Niedostosowanie planów wycieczki do panujących w Tatrach ekstremalnie trudnych warunków, było w sobotę 27 stycznia przyczyną dwóch interwencji. Z Kasprowego Wierchu sprowadzili grupę młodych sportowców totalnie nieprzygotowanych do zimowej wyprawy.
Ratownicy TOPR pomogli też turyście, który utknął pod Ciemniakiem w rejonie Czerwonych Wierchów. Zastała go śnieżyca ograniczająca widzialność i nie był w stanie samodzielnie wrócić na dół. Wyprawa po niego trwała w sumie 10 godzin. TOPR opublikował zdjęcia z akcji na Facebooku.
Fatalne warunki w Tatrach
W Tatrach obowiązuje trzeci, znaczny stopień zagrożenia lawinowego. W wyższych partiach Tatr panują niebezpieczne warunki turystyczne. Na twardej, zlodowaciałej warstwie utworzyły się depozyty nawianego śniegu. Powoduje to niestabilność pokrywy śnieżnej i możliwość samoczynnego schodzenia lawin. Na szczytach opadom śniegu towarzyszy bardzo silny i porywisty wiatr.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lawinowe ABC. "Mają sprzęt, ale nie wiedzą jak się nim posługiwać"
"Obowiązujące zagrożenie lawinowe trzeciego stopnia oznacza, że nawet pozornie bezpieczna droga do Morskiego Oka jest zagrożona lawinami. Niestety pomimo znacznego zagrożenia lawinowego oraz niekorzystnych warunków pogodowych, sporo turystów wędruje w wyższych partiach Tatr. Zalecamy zrewidowanie swoich górskich planów" – ostrzegają ratownicy.
W niedzielę 28 stycznia pod Kondracką Przełęczą zeszła lawina. W sumie cztery osoby zostały przysypane, ale stan jednej jest szczególnie ciężki. Mężczyzna został całkowicie zasypany przez zwały śniegu, a jego odnalezienie i odkopanie zajęło ratownikom TOPR dwie godziny. W szybszym zlokalizowaniu ofiary lawiny mógł pomóc detektor, którego turysta niestety nie posiadał.
Czytaj też: Polka pobiła rekord. Niesamowite, co zrobiła!
Nie żyje turysta porwany przez lawinę
- Nikt z tych turystów nie posiadał lawinowego ABC, czyli detektora, łopatki i sondy, co mogłoby pomóc w szybkim zlokalizowaniu i odkopaniu poszkodowanego. Turyści nie byli kompletnie przygotowani na taką wycieczkę. Nie powinno ich być w tym miejscu, w takich warunkach – podsumował dyżurny ratownik TOPR w rozmowie z PAP.
Turysta w stanie krytycznym został przetransportowany do zakopiańskiego szpitala na pokładzie śmigłowca. Jego stan lekarze określili jako skrajnie ciężki. Stamtąd pacjent został przewieziony do szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie, celem podłączenia do aparatury ECMO.
W poniedziałek 29 stycznia szpital poinformował, że lekarzom nie udało się uratować turysty. - Pomimo podłączenia do sztucznego płuco-serca, czyli ECMO, pacjenta nie udało się uratować - powiedział dr n. med. Hubert Hymczak, zastępca kierownika I Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Krakowie.
Jak wyjaśnił, przyczyną śmierci było przysypanie lawiną, stan hipotermii, asfiksja, czyli forma uduszenia - w tym przypadku spowodowana brakiem dostępu do tlenu pod lawiną.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Przełęcz Kondracka, gdzie zeszła śnieżna lawina, to styk żółtego i niebieskiego szlaku prowadzącego na Giewont. Przy lawinowej trójce warunki tam są skrajnie trudne. W wielu miejscach zaobserwowano samoczynne zejścia lawin dużych rozmiarów.