Krampusy i Miss Dzieciątko Jezus. Polka mieszkająca w Austrii opowiada o tamtejszych zwyczajach
- Święta w mojej rodzinie to mieszanka polskiej i austriackiej tradycji - mówi Izabela Gartner, Polka, która od 20 lat mieszka w Salzburgu. Wirtualnej Polsce opowiada, jak wygląda Boże Narodzenie w tym alpejskim kraju.
Wirtualna Polska: Podobno wyjechałaś z Polski, bo chciałaś się uczyć niemieckiego od bawarskich górali. Skąd taki pomysł?
Izabela Gartner: W trakcie studiów na germanistyce w Gdańsku wzięłam urlop dziekański i wyjechałam na rok do Niemiec jako au pair – opiekunka do dzieci. Trafiłam do małej wioski w górnej Bawarii. Ludzie mówią tam specyficznym dialektem, sami Niemcy mają kłopot, żeby go zrozumieć, a co dopiero cudzoziemcy. Początki były dla mnie trudne. Chodziłam do sąsiedniego gospodarstwa po mleko dla dzieci, mieszkała tam bardzo rozmowna chłopka, która za każdym razem zasypywała mnie potokiem słów. Nie miałam pojęcia, co do mnie mówi, więc uśmiechałam się tylko i kiwałam głową.
Miałaś doświadczenie w opiekowaniu się dziećmi?
Żadnego! To był skok na głęboką wodę, bo musiałam zająć się trójką maluchów w wieku: 1, 3 i 6 lat. W dodatku do moich obowiązków należało też gotowanie, a moi gospodarze często życzyli sobie polskiej kuchni. W tamtych czasach telefony do Polski były drogie, mimo to dzwoniłam do mamy i pytałam, jak zrobić pierogi albo kopytka.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Widać, że to doświadczenie nie było dla ciebie inspirujące, bo dziś sama masz trójkę dzieci i do Polski już nie wróciłaś.
Tak, to było wspaniałe doświadczenie. Z moimi podopiecznymi mam kontakt do dzisiaj. W trakcie pobytu u tamtej rodziny zapisałam się na kurs językowy na uniwersytecie w Salzburgu, miałam tam bardzo blisko. Tak mi się spodobało, że później studiowałam w tym mieście przez kolejne dwa semestry. Tam poznałam mojego męża.
Wtedy zdecydowałaś, że twoim domem będzie Austria?
Mój mąż świetnie zna polski, jest slawistą, studiował w Krakowie. Równie dobrze mogliśmy przeprowadzić się do Polski, zawsze miałam taką "furtkę" powrotną. Od 20 lat mieszkamy jednak w Salzburgu. Prowadzę tu biuro tłumaczeń, jestem też licencjonowanym przewodnikiem po mieście i Austrii.
Jako przewodnik, co polecasz do zobaczenia w Austrii poza stokami i kurortami?
Austria została wyjątkowo hojnie obdarzona przez naturę. Oprócz Alp są tu największe na świecie jaskinie lodowe, wspaniałe jeziora polodowcowe, wodospady. Ale poza pięknem przyrody warto zobaczyć tutejsze miejscowości. Nawet małe miasteczka, jak St. Pölten w dolnej Austrii albo Styer w Ziemi Salzburskiej, kryją wspaniałe średniowieczne zabytki. Podróżując w rejonie Alp na pewno zauważymy tradycyjne drewniane chaty z XVII-XVIII w., wciąż zamieszkałe. Polecam też wszystkim moje miasto, Salzburg. Najpiękniej widać je z barokowego sanktuarium Maria Plain na wzgórzu. Podczas spacerów po Starym Mieście warto wpaść na Kapuzinerberg – jesteśmy w samym centrum, a czas jakby się tu zatrzymał.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
A jeśli Salzburg, to na pewno dobra kuchnia. Gdzie najlepiej zjeść?
W Salzburgu sporo jest restauracji wyróżnionych przez Michelin czy Gault et Millau. Ale ich szefowie stołują się w kameralnej Weiserhof, serwującej tradycyjną austriacką kuchnię, jakiej nie znajdziemy w schroniskach przy stokach. W menu jest wołowina, jagnięcina, potrawy z mąki, takie jak Knödel, czyli knedel z czerstwego chleba z mlekiem i mąką. Warto tam wpaść, ale musimy pamiętać, że restauracja nie działa w weekendy. A kiedy miasto zalewają turyści, na przykład podczas Festiwalu Salzburskiego, szef Weiserhofu zamyka swoje podwoje, bo nie lubi tłumów.
Austria to twój dom, ale do Polski zawsze chętnie wracasz. Na święta także?
Jeździliśmy przez pierwszych 10 lat, a potem zaczęliśmy spędzać Boże Narodzenie w Salzburgu. Nasze święta to mieszanka polskiej i austriackiej tradycji. W Austrii dzieci nie ubierają choinki. Robią to ich rodzice, nie wcześniej niż w wigilijny poranek. Na ten czas pokój, w którym stoi choinka, jest zamykany przed dziećmi. W wigilijny wieczór drzwi do pokoju są uroczyście otwierane, a dzieci słyszą, że choinkę i prezenty przyniosło Dzieciątko Jezus. Ale ja nie mogłabym pozbawić dzieci frajdy wspólnego ubierania drzewka, więc robimy to całą rodziną.
W Austrii postać Dzieciątka Jezus ma wyjątkowe znaczenie. To prawda, że przybiera postać atrakcyjnej dziewczyny? *
Tak, *w Salzburgu obywają się nawet doroczne wybory Miss Dzieciątko Jezus. To pewna idea, która nie ma fizycznej postaci, ale na potrzeby marketingu trzeba było jakoś ją uosobić. Uznano, że zamiast niemowlęcia lepiej prezentuje się postać kobiety-anioła. Co roku młode dziewczyny przebierają się więc w anielskie szaty i występują w roli Dzieciątka Jezus. W czasie jarmarku bożonarodzeniowego w Salzburgu odbywają się wybory najpiękniejszego Dzieciątka, a zwyciężczyni prezentuje się publicznie na balkonie rezydencji arcybiskupiej.
Dzieciątko Jezus ma też podobno własną pocztę?
Specjalny bożonarodzeniowy urząd pocztowy mieści się w miejscowości Christkindl. Stoi tutaj kościół upamiętniający cudowne uzdrowienie, którego miała dokonać ulepiona z wosku figurka Dzieciątka, licząca dziś 300 lat i znajdująca się na ołtarzu. Poczta w Christkindl wypuszcza specjalną linię świątecznych znaczków i stempli pocztowych. Przez urząd przechodzą blisko 2 miliony listów i kartek świątecznych. Austriacy wysyłają je z całego kraju, aby opatrzone specjalnym świątecznym stemplem trafiły do adresatów. Poza tym przychodzą tutaj listy do Dzieciątka pisane przez dzieci z całego świata.
Wróćmy do bardziej tradycyjnych form świętowania. Jakie wigilijne potrawy znajdą się na twoim stole?
W Austrii wieczerza wigilijna jest znacznie skromniejsza niż w Polsce, typowe danie to bulion warzywny z makaronem i kiełbaską – ta prosta potrawa ma przypominać o tym, że Jezus urodził się w ubóstwie. Ale w naszym domu nie może zabraknąć ryby i pierogów. Czasami pojawiają się też dodatkowe międzynarodowe akcenty. Przyjaźnimy się z parą ukraińskich muzyków, kilka razy spędzaliśmy wigilię razem. Po wspólnej wieczerzy oni szli grać na organach w czasie Pasterki, a ich dzieci zostawały u nas. Raz poprosiłam Olgę, żeby zrobiła świąteczny barszcz. Jakież było moje zdziwienie, kiedy w garnku zobaczyłam gęsty barszcz ukraiński!
Trwa ładowanie wpisu: instagram
To prawda, że kolędę "Cicha Noc" w Austrii można śpiewać tylko w wigilię?
Tak, a nie przez cały okres bożonarodzeniowy, jak w Polsce. Nie wszyscy wiedzą, że "Cicha noc", kolęda popularna na całym świecie i przetłumaczona na 320 języków, pochodzi z Austrii. W przyszłym roku będziemy świętować jej 200. urodziny, w 2011 r. została wpisana na listę UNESCO. W 1818 r. Franz Xaver Gruber skomponował jej melodię w jedno wigilijne popołudnie. Słowa kolędy dwa lata wcześniej napisał duchowny Joseph Mohr. Dziś lepiej znamy kontekst historyczny powstania "Cichej nocy". Kolęda narodziła się z jednej strony w trudnych dla Europy czasach, a z drugiej strony z serdecznej przyjaźni między Mohrem a Gruberem. Może właśnie stąd płynie jej niezwykła moc, dająca spokój i nadzieję.
Jak do tego spokoju mają się biegające po ulicach Salzburga diabły?
To część austriackiej bożonarodzeniowej tradycji. W grudniu w Salzburgu odbywa się Bieg Krampusów – na ulice miasta wylegają rogate diabły w koźlim futrze. Mają przerażające maski i smagają przechodniów rózgami. Można poznać, że się zbliżają, po okrzykach i dzwonieniu bydlęcych dzwonków. Podobne do nich są perchty, które można spotkać w alpejskich wioskach między Bożym Narodzeniem a Świętem Trzech Króli. Ten okres to tzw. Rauhnächten – dwanaście nocy, podczas których po ziemi krążą demony i duchy zmarłych. Odstrasza się je poprzez conocne okadzanie gospodarstw kadzidłem zmieszanym z ziołami.