Trwa ładowanie...

Krzysztof Ibisz wybrał marszrutkę. Miejscowi jej nie znoszą, turyści kochają

Krzysztof Ibisz pojechał do Lwowa i pokochał to miasto. Teraz namawia swoich fanów do odwiedzin, a szczególnie do przejechania się lokalnym środkiem transportu - marszrutką.

Krzysztof Ibisz wybrał marszrutkę. Miejscowi jej nie znoszą, turyści kochająŹródło: East News
d4j8gco
d4j8gco

Na wycieczki do Lwowa rocznie przybywa ok. 2,5 mln turystów z całego świata. Miasto jest jedną z największych atrakcji turystycznych na Ukrainie. Kierunek ten wybrał ostatnio również Krzysztof Ibisz, polski dziennikarz, prezenter telewizyjny. Jak pisze w poście zamieszczonym na Instagramie, na uwagę zasługują przede wszystkim życzliwi ludzie, piękne zabytki i - według niego - najlepsza na świecie kresowa kuchnia, której symbolem są ruskie pierogi. Zaznacza również, że dla osób, które lubią podróżować tanio, będzie to idealne miejsce. Bilet na tramwaj kosztuje 80 gr, słynna marszrutka, czyli specyficzny rodzaj minibusa - 50 gr, a obiad w restauracji ok. 20 zł.

- Mówi się, że kto raz pojedzie do Lwowa, będzie chciał wrócić - pisze Ibisz.

Wspominane przez niego marszrutki na tyle go zauroczyły, że poświęcił im osobny post na swoim koncie na Instagramie. Ale czym są te marszrutki? W wielu miastach Ukrainy to jedyny środek transportu, bo zwykła publiczna komunikacja miejska nie istnieje. Jest to coś pomiędzy taksówką, a zwykłym busem, przez wielu nazywana zbiorową taksówką.

- Pytacie o marszrutkę, więc zapraszam na przejażdżkę ulicami Lwowa - rozpoczyna swój post Ibisz. - Marszrutka (wyjaśniam młodszym), czyli marszrutnoje taxi (Маршрутное такси), to specyficzny rodzaj mikrobusa, relikt przeszłości, wciąż bardzo popularny w krajach byłego Związku Radzieckiego. Jazda marszrutką to wielka przygoda, jeśli lubicie tanie podróże i lokalne klimaty (ja uwielbiam) - dodaje.

Swoim obserwującym, którzy mogą być zainteresowani podróżą w ten piękny region Ukrainy, daje jasną instrukcję jazdy.

d4j8gco

- Marszrutki mają swoje numery (ale nie zawsze), jeżdżą po stałych trasach (miejscowi wiedzą), pieniądze kładziesz na skrzyni silnika, kierowca wydaje ci resztę, często nie przerywając jazdy, cena między 50 gr a 1 zł. Jeśli wsiądziesz z tyłu podajesz pieniądze ludziom, reszta sama do ciebie wróci nad głowami pasażerów, biletu ani paragonu nie dostaniesz. Teoretycznie nie można stać w marszrutce, ale i tak wszyscy stoją, bo autka pękają w szwach. Jeśli wydaje ci się, że busik za chwilę się rozpadnie i na pewno nie pojedzie, to jesteś w wielkim błędzie. Jakimś cudem jedzie trzęsąc się niemiłosiernie. Marszrutka dowiezie cię wszędzie! - zachwala ten transport dziennikarz.

Ale na koniec zaznacza również, że jego przyjaciele z Ukrainy mają nieco odmienne zdanie.

- Nie lubią marszrutek, wstydzą się ich. Mówią, że może dla turysty to atrakcja i wygląda to zabawnie, ale jeśli musisz tym jeździć na co dzień, to jest słabo. I mają oczywiście rację.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz też: Wakacje 2019. Oto najpopularniejsze kierunki tego lata

d4j8gco
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4j8gco