Lasy Państwowe ostrzegają. "Ta pomyłka może kosztować życie"
Sezon na grzyby w tym roku wystartował nieco wcześniej. - Przed wyruszeniem na grzybobranie warto krytycznie ocenić swoją wiedzę - apeluje prof. Natalia Pawlas z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Sosnowcu. Nawet mały fragment trującego grzyba może być śmiertelny. Temat ten podjęli także leśnicy, zwracając uwagę na dwa grzyby, które są do siebie łudząco podobne, ale tylko jednego z nich można bezpiecznie zjeść.
Przed rozpoczęciem sezonu grzybobrania, prof. Natalia Pawlas, kierująca Oddziałem Toksykologii w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Sosnowcu, podkreśliła konieczność krytycznej oceny własnej wiedzy o grzybach. Przypomniała, że podstawową zasadą jest zbieranie tylko dobrze znanych gatunków. Dodała również, że szczególnie niebezpieczne są grzyby blaszkowe.
Niebezpieczne podobieństwa
W jednym z ostatnich postów Lasów Państwowych w mediach społecznościowych zwrócono uwagę na podobieństwo kani do muchomora. "Czubajka kania vs muchomor zielonawy (dawniej sromotnikowy) - najgroźniejsza pomyłka!" - napisano w poście na platformie X. "Ta pomyłka może kosztować życie" - dodano.
Czubajka kania to smaczny grzyb, którego Polacy uwielbiają jeść prosto z patelni. Z kolei mylony z nią muchomor sromotnikowy jest jednym z najbardziej śmiercionośnych gatunków w Polsce. Pojawia się więc ważne pytanie - jak je odróżnić?
Jak tłumaczą leśnicy, kania ma wyraźne łuski na kapeluszu, ruchomy pierścień na trzonie i bulwiastą, ale nie workowatą podstawę. Natomiast sromotnik ma gładki kapelusz, nieruchomy pierścień i wyraźną pochwę (tzw. "woreczek" u podstawy trzonu). Różnice zobrazowano także na specjalnej infografice.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Turyści podzieleni. "Jeżdżą ludzie, którzy mają sentyment"
Czytaj też: Kosmiczny grzyb. Nazywają go "palcami diabła"
Zatrucia i ich skutki
Główny Inspektorat Sanitarny wskazuje, że pomyłki w rozpoznawaniu gatunków są najczęstszą przyczyną zatruć. Pierwsze objawy mogą pojawić się dopiero po kilku godzinach, dlatego warto skonsultować się z ekspertami w stacjach sanitarno-epidemiologicznych.
Grzybobranie niesie ze sobą także inne ryzyka niż tylko zatrucie. Jednym z nich są kleszcze oraz roznoszone przez nie choroby. W 2024 r. lekarze udzielili pomocy ponad 98 tys. pacjentów z chorobami odkleszczowymi, w tym 62 tys. z boreliozą.
Źródło: PAP/Lasy Państwowe