PlażeLitwa - bursztynowe wybrzeże

Litwa - bursztynowe wybrzeże

Litwa - bursztynowe wybrzeże
Źródło zdjęć: © alexkatkov - Shutterstock.com

Na plaży pustki, ale Liepa twierdzi, że jest straszny tłum. Tłumaczę jej, że tłum to nad polskim Bałtykiem, gdzie latem parawan wbija się przy innym parawanie. - Oj - mówi. - Litwini by tego nie przeżyli.

Na plaży pustki, ale Liepa twierdzi, że jest straszny tłum. Tłumaczę jej, że tłum to nad polskim Bałtykiem, gdzie latem parawan wbija się przy innym parawanie. - Oj - mówi. - Litwini by tego nie przeżyli.

Autobus z Kowna do nadmorskiej Połągi jest pełen. Na Litwie właśnie rozpoczęły się wakacje, więc dzieciaki - od najmłodszych do najstarszych - wskakują w kąpielówki, zakładają słomiane kapelusze i z impetem wbijają się do autokarów. Jadą na wybrzeże. Maluchy, by lato spędzić na wsi u dziadków. Młodzież, by bawić się na imprezach w nadmorskim kurorcie. Jednak nie byłoby kurortu wcale, gdyby nie Tyszkiewiczowie. Kiedy dwieście lat temu hrabia Michał przyjechał do Połągi, zobaczył trochę domów i kilkuset mieszkańców ciułających na życie dzięki rybołówstwu i handlu bursztynem. Ale dostrzegł potencjał - sosnowe bory, świeże powietrze wzbogacone jodem, czystą, nieskażoną przyrodę - i postanowił założyć tu uzdrowisko. Kupił Połągę i zaczął inwestować.

Zobacz także:

Gdzie najchętniej wyjeżdżają Polacy?

Tekst: Julia Wizowska / wg, www.podroze.pl

1 / 9

Litewskie kurorty - Połąga

Obraz
© Birute Vijeikiene - Shutterstock.com

Dla siebie Tyszkiewiczowie zbudowali pałac (ten sam, w którym mieści się obecnie muzeum) i stworzyli wokół niego ogród w stylu angielskim. To do dziś ulubione miejsce spacerów mieszkańców i turystów. Dla kuracjuszy otwarto komfortowe kąpieliska z podgrzewaną wodą, wzdłuż plaży zamontowano kabinki do kąpieli, a w lesie dla wygody wybrukowano ścieżki. Dla umilenia przyjezdnym czasu powstał w Połądze teatr. Dla zaspokojenia potrzeb duchowych - neogotycki kościół. Jest też ciąg drewnianych willi dla notabli - część z nich się zachowała. Mieszczą się one przy ul. Basanaviciaus, głównym deptaku prowadzącym do oczka w głowie Tyszkiewiczów - drewnianego molo.

2 / 9

Litewskie kurorty - Połąga

Obraz
© Igor Kolos - Shutterstock.com

- Będę za trzy godziny. Spotkajmy się na molo - umawia się przez telefon dziewczyna, zajmując fotel w autobusie do Połągi. Kiedy dojedzie, będzie już wieczór. Ale w miejscowości dopiero wtedy zaczyna się życie. Liepa, Litwinka spod Wilna, która na rodzime wybrzeże wpada na festiwale lub koncerty, mówi, że Połąga w sezonie turystycznym jest dla młodych i cudzoziemców. - Którzy lubią się wyszumieć - zaznacza. Szaleństwo zaczyna się po zmierzchu. Tłum z całego miasteczka spływa wielką falą w kierunku wybrzeża. Od razu zajmuje stoliki na głównym deptaku albo zmierza dalej na plażę, gdzie miesza się z gromadą rozśpiewanej i rozbawionej młodzieży. Zabawa trwa aż do rana. O świcie na molo wracają rybacy. Nieśpiesznie rozkładają krzesełka, nadziewają na haczyk przynętę, wrzucają wędkę do wody. I czekają. W dzień długi na 400 metrów pomost należy do nich.

3 / 9

Litewskie kurorty - Nida

Obraz
© Irena Misevic - Shutterstock.com

- Litwini nad Bałtyk jadą przed sezonem turystycznym albo tuż po - mówi Liepa. - Po pierwsze dlatego, że nie lubią tłumów. Jeśli na plaży cudzy kocyk leży od ciebie w odległości mniejszej niż 10 metrów, to znak, że jest tłoczno i najwyższa pora gdzieś się przenieść. Nawet jeśli alternatywą będzie lasek na klifie - dodaje. Drugim powodem są koszty. W szczycie sezonu na litewski Bałtyk stać głównie zamożnych klientów z zagranicy. Mieszkający w Nidzie na Mierzei Kurońskiej. Edvinas mówi, że wśród turystów dominują Niemcy. Latem mężczyzna, jak każdy na mierzei, wynajmuje przyjezdnym kwaterę, a do tego dorabia jako taksówkarz. Z własnych obserwacji wie, że do Nidy przyjeżdżają ci, którzy nie żałują na odpoczynek w ekoregionie pieniędzy. Nida leży przy linii, gdzie kończy się litewska część mierzei, zwana przez miejscowych warkoczem, a zaczyna rosyjska. Wyżej są miniaturowe Pervalka i Preila oraz Juodkrante. Razem z Nidą tworzą jedno miasto na Mierzei Kurońskiej - Neryngę.

4 / 9

Litewskie kurorty - Nida

Obraz
© JuliusKielaitis - Shutterstock.com

- Nerynga była dziewczynką-olbrzymem z rybackiej wioski. Pewnego dnia do brzegów przybił morski potwór. A że nie pozwalał on rybakom wsiadać do łodzi, wkrótce w wiosce zapanował głód. Zdenerwowała się, pogoniła potwora, a żeby nigdy więcej nie wrócił, nazbierała do fartucha piasku i wrzuciła do morza. Tak powstał warkocz, który wdzięczni rybacy nazwali imieniem dziewczynki - opowiada Edvinas w drodze do Nidy. Zauważam, że piasek narobił rybakom niezłej szkody. Zasypał dwie środkowe wioski aż po dach. Mieszkańcy byli zmuszeni założyć nieopodal nowe osady. - Ale po tym ludzie zaczęli sadzić las. Teraz puszcza ciągnie się wzdłuż całego warkocza i hamuje ruchome piaski. A diuny są naszą wizytówką - mówi Edvinas. Najbardziej znana jest na skraju Nidy. Wysoka na 52 metry i niemal do czubka porośnięta lasem. Na górę prowadzą schody. Z polany na szczycie otwiera się widok: na morze, piasek i miasto pod spodem.

5 / 9

Litewskie kurorty - Nerynga

Obraz
© Olga Anourina - Shutterstock.com

Kiedy tak sobie rozmawiamy, samochód przed nami nagle się zatrzymuje. - Trzeba zapłacić za wjazd do parku narodowego - wyjaśnia Edvinas. Na mierzei dbają o naturę i wygląd. Zabrania się palenia w lesie papierosów i ognisk. Nie wolno chodzić po diunach "na dziko". Wykluczona jest samowola budowlana. Jeśli stawia się dom, to tylko drewniany i parterowy. Pomalowany na czerwono lub granatowo z białymi elementami. Swoim stylem ma nawiązywać do pierwszych budynków w osadzie. - Takich nie ma nigdzie indziej na świecie - chwali się pracownik biura turystycznego. I kieruje do starego cmentarza ewangelickiego, w którym rolę nagrobków pełnią wycięte z drewna figury. Każda jest inna, a zawiłe kształty wskazują, kto jest pochowany pod spodem: kobieta czy mężczyzna, rybak czy kaznodzieja, młody czy leciwy.

6 / 9

Litewskie kurorty - Nerynga

Obraz
© JuliusKielaitis - Shutterstock.com

Parę lat temu zagraniczna telewizja zrobiła program o prostym rybaku Jonasie, który łowi ryby, wędzi je w chatce przy przystani i natychmiast sprzedaje turystom. Dziś miejsce chatki zajmuje knajpa z parasolami, łodzie z rybą przybijają do brzegu dwa razy dziennie, a Jonas zatrudnia pracowników, bo sam nie daje rady z potokiem smakoszy. Edvinas jest dumny z mierzei: - Kiedyś powstał pomysł, by z *Kłajpedy do Neryngi *przeciągnąć most. Ale społeczność się oburzyła, bo zwiększyłby się potok samochodów. Teraz jest przeprawa promowa. Wielu to odstrasza, więc zachowujemy czystą naturę - mówi.

7 / 9

Litewskie kurorty - Kłajpeda

Obraz
© Anna Lurye - Fotolia.com

Przeprawa zajmuje trzy minuty. Kiedy prom kieruje się w stronę Kłajpedy, miasto portowe widać w całej okazałości. Ma klimat podobny do Gdańska i każdego innego północnego miasta hanzeatyckiego. Gęsty ciąg żurawi przy samym brzegu, statki handlowe czekające na rozładowanie, stare kilkupiętrowe spichlerze, naładowane pewnie kiedyś zbożem po brzegi, a dziś pełniące rolę hoteli i restauracji. A za spichlerzami przystań dla prywatnych żaglowców i jachtów. Aby na nią wpłynąć, okręty muszą wcelować w pełną godzinę. Wówczas stary metalowy most jest ręcznie zwodzony, a masztowce przy akompaniamencie braw gapiów wpływają do zatoczki.

8 / 9

Litewskie kurorty - Kłajpeda

Obraz
© Shmel - Fotolia.com

Po kwadransie wszystko wraca do normy: most znowu łączy oba brzegi, gapie rozchodzą się w swoje strony, a jachty ustawiają się w równym rządku w starym porcie przy zamku. A właściwie, jego ruinach. Średniowieczny zamek Krzyżaków inflanckich pięknie wygląda dziś jedynie na rycinach. Wielokrotnie oblegany i zdobywany przez różne strony wielu konfliktów, ostatecznie popadł w zapomnienie i został rozebrany przez władze pruskie. Zachowane dziś fragmenty ścian i bastionu przywodzą na myśl smutne przemijanie. - Lubię to miasto tylko za coroczny festiwal jazzowy - zwierza się Liepa. Nie jest w swoim zdaniu odosobniona. Turyści przybywają do Kłajpedy, by natychmiast wymienić asfalt na piasek. - Którędy do plaży? - pyta w biurze turystycznym grupka niemieckich turystów. Pracownik tłumaczy. - Przed samą plażą idźcie za strzałkami. Prosto rodziny, na prawo panowie, na lewo panie. Mamy plaże dla nudystów - dodaje. I puszcza oczko.

9 / 9

Litewskie kurorty - praktyczne informacje

Obraz
© sergeisimonov - Shutterstock.com

Kiedy jechać:
Najlepszą porą na podróż jest lipiec i sierpień. To najcieplejsze miesiące nad litewskim Bałtykiem. W sezonie należy się jednak liczyć z większą liczbą turystów, droższą bazą noclegową i koniecznością wcześniejszej rezerwacji miejsc w hotelach.

Dojazd:
Najwygodniej jechać przez Kowno. Z wielu polskich miast dojeżdżają tam autobusy, m.in z Poznania, Wrocławia, Warszawy. Ceny biletów bez promocji zaczynają się od 70 zł. Między Kownem a wybrzeżem kilkanaście razy dziennie kursują lokalne autobusy. Droga zajmuje niecałe 3 godz. i kosztuje ok. 60 zł.

Noclegi:
W sezonie nocleg w hotelach zlokalizowanych w centrum miasta albo blisko plaży do tanich nie należy. W Kłajpedzie za pokój dwuosobowy w hotelu trzeba będzie zapłacić ok. 300 zł. W Nidzie - jeszcze więcej, nawet 400 zł. Niestety, cena nie zawsze idzie w parze z jakością obsługi. Często należy też dodatkowo pokryć koszty śniadania (ok. 20-30 zł). Tańszą alternatywą noclegową są kwatery prywatne i pensjonaty, w których ceny zaczynają się od 180 zł. W Kłajpedzie są również hostele, gdzie za łóżko w dormitorium zapłacimy ok. 70 zł.

Jedzenie:
Na kuchnię wybrzeża składają się przede wszystkim potrawy rybne. Są one bardzo smaczne i niezbyt drogie. Będąc w Nidzie, warto zajrzeć do wędzarni Jonasa Tik Pas Jona (vis a vis przystani), dokąd o godz. 12:00 i 18:00 przybijają łodzie ze świeżo złowioną rybą. Polecana też jest stroganina - przystawka z cienko pokrojonej mrożonej ryby, podawana często z gotowanymi ziemniakami. Bez problemu znajdzie się także potrawy charakterystyczne dla całej Litwy: chłodnik, cepeliny i kołduny.

Tekst: Julia Wizowska / wg, www.podroze.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)