Litwa - bursztynowe wybrzeże
Litewskie kurorty - Połąga
Na plaży pustki, ale Liepa twierdzi, że jest straszny tłum. Tłumaczę jej, że tłum to nad polskim Bałtykiem, gdzie latem parawan wbija się przy innym parawanie. - Oj - mówi. - Litwini by tego nie przeżyli.
Na plaży pustki, ale Liepa twierdzi, że jest straszny tłum. Tłumaczę jej, że tłum to nad polskim Bałtykiem, gdzie latem parawan wbija się przy innym parawanie. - Oj - mówi. - Litwini by tego nie przeżyli.
Autobus z Kowna do nadmorskiej Połągi jest pełen. Na Litwie właśnie rozpoczęły się wakacje, więc dzieciaki - od najmłodszych do najstarszych - wskakują w kąpielówki, zakładają słomiane kapelusze i z impetem wbijają się do autokarów. Jadą na wybrzeże. Maluchy, by lato spędzić na wsi u dziadków. Młodzież, by bawić się na imprezach w nadmorskim kurorcie. Jednak nie byłoby kurortu wcale, gdyby nie Tyszkiewiczowie. Kiedy dwieście lat temu hrabia Michał przyjechał do Połągi, zobaczył trochę domów i kilkuset mieszkańców ciułających na życie dzięki rybołówstwu i handlu bursztynem. Ale dostrzegł potencjał - sosnowe bory, świeże powietrze wzbogacone jodem, czystą, nieskażoną przyrodę - i postanowił założyć tu uzdrowisko. Kupił Połągę i zaczął inwestować.
Zobacz także:
Gdzie najchętniej wyjeżdżają Polacy?
Tekst: Julia Wizowska / wg, www.podroze.pl