EgzotykaLukla - najbardziej niebezpieczne lotnisko świata

Lukla - najbardziej niebezpieczne lotnisko świata

Lukla, położona na wysokości 2860 m n.p.m. jest miejscem, od którego większość turystów zaczyna trekking w rejonie Mount Everestu. Panuje przekonanie, że jeśli uda się bezpiecznie wylądować w Lukli, to zdobycie najwyższej góry świata, wznoszącej się na wysokość 8848 m n.p.m. jest już tylko formalnością. Lotnisko przez wielu uważane jest za jedno z najbardziej niebezpiecznych na świecie, a "The History Channel" umieścił je na miejscu 1. rankingu najniebezpieczniejszych portów lotniczych naszej planety.

Lukla - najbardziej niebezpieczne lotnisko świata
Źródło zdjęć: © Thinkstock

08.04.2013 | aktual.: 10.05.2013 10:51

Lukla, położona na wysokości 2860 m n.p.m. jest miejscem, od którego większość turystów zaczyna trekking w rejonie Mount Everestu. Panuje przekonanie, że jeśli uda się bezpiecznie wylądować w Lukli, to zdobycie najwyższej góry świata, wznoszącej się na wysokość 8848 m n.p.m. jest już tylko formalnością. Lotnisko przez wielu uważane jest za jedno z najbardziej niebezpiecznych na świecie, a "The History Channel" umieścił je na miejscu pierwszym rankingu najniebezpieczniejszych portów lotniczych naszej planety.

Lukla położona jest we wschodniej części Nepalu, w odległości 135 km od Katmandu i stanowi główną bazę wypadową dla turystów pragnących odbyć pieszą wędrówkę w rejonie . W sezonie zarówno lotnisko, jak i sama miejscowość przeżywa prawdziwe oblężenie.

Wydawać by się mogło, że to wysokość, na której znajduje się port stanowi największe wyzwanie dla pilotów. Nic jednak bardziej mylnego. *Największym problemem jest to, że *Lotnisko im. Tenzinga-Hillary'ego, obsługujące dziennie średnio 500 pasażerów, ma zaledwie jeden krótki pas startowy o długości 460 m i szerokości 20 m. Nawet przy dobrej pogodzie obsługuje tylko helikoptery i małe samoloty, które zabierają na pokład jedynie 18 pasażerów.

Jakby tego było mało, pas startowy zaczyna się litą skałą, a kończy 600-metrową przepaścią. Nie da się tu kołować, ani zawrócić. Lądujące maszyny muszą trafić w mikroskopijny pas i wyhamować przed kończącą go ścianą. Nie lada problemem jest również nachylenie pasa startowego, które wynosi 12 stopni. "Bliskość gór na podejściu jest nie do opisania. Ma się uczucie nieuchronnego zderzenia ze ścianą podczas lądowania" - powiedział w rozmowie z PAP Piotr Cieszewski z Klubu Wysokogórskiego w Warszawie.

Problemy z ruchem lotniczym w tym rejonie spowodowane są także klimatem. Na wysokości niemal 3000 m n.p.m. szaleją porywiste wiatry, a gęsta powłoka chmur utrudnia sprawne lądowanie, dlatego też loty odbywają się tylko w godzinach porannych. Niestety nie zawsze panują tu na tyle stabilne warunki atmosferyczne, by lotnisko mogło normalnie funkcjonować. Tak było w 2011 roku, kiedy pogoda załamała się na cały tydzień. Z powodu zalegającej mgły w *Lukli *utknęło wówczas około 2,5 tys. turystów.

Tłumy podróżnych czekających na poprawę pogody szybko przestały mieścić się w hotelach. Udostępniono do spania jadalnie, część turystów spała na lotnisku i w namiotach. Zapasy żywności zaczynały topnieć. Niektórzy ewakuowali się na piechotę do miejscowości Jiri odległej o cztery dni marszu, skąd można dojechać busem do Katmandu. Inni korzystali z prywatnych śmigłowców, które dwukrotnie podbiły stawkę i za transport ośmiu osób liczyły sobie bajońskie sumy, bo aż 6 tys. dolarów.

Port Lotniczy im. Tenzinga-Hillary'ego zapracował sobie na opinię najniebezpieczniejszego na świecie także z powodu poważnych wypadków. Większość katastrof miała miejsce podczas podchodzenia do lądowania. Kończyły się one najczęściej kompletnym zniszczeniem maszyny, która np. rozbijała się o ścianę kończącą pas startowy. Najtragiczniejszy wypadek miał miejsce w 2008 roku, kiedy to samolot podczas próby lądowania stanął w ogniu. Zginęło 18 pasażerów, ocalał tylko kapitan.

W tym roku Luklę czeka prawdziwe oblężenie. 29 maja mija 60. rocznica pionierskiego wejścia na Dach Świata. Zdobycie w 1953 roku najwyższej góry świata przez Nowozelandczyka Edmunda Percivala Hillary’ego oraz Szerpa z Dardżylingu Norgay’a Tenzinga jest jednym z najważniejszych wydarzeń historii himalaizmu.

W związku z okrągłą rocznicą setki himalaistów i wspinaczy zmierza już do Lukli. Wśród nich jest także Piotr Cieszewski z Klubu Wysokogórskiego w Warszawie i Bartłomiej Wróblewski, którzy wraz z międzynarodową wyprawą prowadzoną w ramach przedsięwzięcia „Everest 60 lat Expedition” chce zdobyć Mount Everest właśnie pod koniec maja. Polacy będą podążali szlakiem pierwszych zdobywców Czomolungmy. Ekspedycja ma przypomnieć o pionierach wejścia na najwyższy ośmiotysięcznik.

Zobacz Everest z bliska!

Więcej o projeckie: www.glacierworks.org

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (57)