Martyna Wojciechowska w Jerozolimie. Pokazała żydowskie rozwody

Martyna Wojciechowska w swoim programie "Kobieta na krańcu świata" zabrała swoich widzów do Jerozolimy. Spotkała się tam z ultraortodoksyjnymi Żydówkami po rozwodzie oraz z mężczyzną, który nie był w stanie wymienić imion wszystkich swoich dzieci.

Martyna Wojciechowska w Jerozolimie. Pokazała żydowskie rozwody
Źródło zdjęć: © ONS.pl

29.09.2019 | aktual.: 05.11.2019 11:43

Martyna Wojciechowska w Jerozolimie

W jednym z odcinków programu "Kobieta na krańcu świata" Martyna Wojciechowska odwiedziła Jerozolimę. Spotkała się ze społecznością ultraortodoksyjnych Żydów, którzy stanowią tam około 10 proc. całej społeczności. Tego typu wyznawcy określani są jako charedim, czyli ci, którzy boją się boga i uznają wyższość religii nad światem świeckim. Zazwyczaj żyją oni w zamkniętych osiedlach, które wyglądają, jakby zatrzymały się w czasie. W świecie ultraortodoksyjnych żydów nie ma nowych technologii ani telewizji. Internet wstępuje zaś tylko w wersji koszernej, co oznacza, że jest mocno ograniczony i nie można serfować po takich stronach, na jakie ma się ochotę.

Kobiety w społeczności ultraortodoksyjnych Żydów

W świecie ortodoksyjnych Żydów istnieje silny podział na kobiety i mężczyzn. Osobno się modlą, oddzielnie bawią na weselach, a nawet chodzą po różnych stronach ulicy. W swoim programie Wojciechowska spotyka się z kilkoma kobietami, jednak jej główną przewodniczką jest 37-letnia nauczycielka, która w wolnym czasie prowadzi fundację dla ortodoksyjnych kobiet. Spotyka się ona z Wojciechowską w peruce, ponieważ jako członkini żydowskiej społeczności nie może pokazywać włosów. Tamtejsze kobiety nie mogą również nosić spodni ani pokazywać rąk i dekoltów. Na co dzień chodzą w spódnicach za kolano.

Żydowski rozwód

Bohaterka Wojciechowskiej jest rozwódką. Jej mąż zostawił ją samą z trójką dzieci. Jak podkreśla, rozwódka w ortodoksyjnej społeczności nie ma lekko. Koledzy z pracy nalegali, aby ją zwolniono, ponieważ przestała być ich zdaniem dobrym przykładem. Kiedy na ulicy spotkała swoją dawną przyjaciółkę, ta udała, że jej nie widzi. 37-latka tłumaczy, że jeśli mężczyzna chce odejść od żony, to może zrobić to w każdym momencie. Wystarczy, że wyrazi swoją wolę i zgłosi to rabinowi. Zdanie kobiety się nie liczy. Na dodatek społeczność żydowska w każdym momencie może odebrać jej dzieci. Dlatego bohaterka Wojciechowskiej założyła fundację, która ma wspierać ultraortodoksyjne kobiety. W tej chwili skupia ponad 3,5 tys. pań.

Kobieta na krańcu świata

W programie "Kobieta na krańcu świata" poznajemy również mężczyznę. To ojciec 18 dzieci, który marzy o tym, aby urodziły mu się jeszcze cztery. Jak twierdzi, 22 to liczba, która odpowiada ilości liter w alfabecie hebrajskim. Właście tyle chciałby mieć dzieci. Wojciechowska zapytała go o to, czy potrafi wymienić imiona i wiek swoich wszystkich pociech. Mężczyzna nie był w stanie prawidłowo wykonać zadania. Wielodzietność to zresztą element nieodłączny ultraortodoksyjnej społeczności Żydów. Niektóre kobiety wciąż myślą, że muszą rodzić dzieci, nawet wtedy, gdy nie mają na to ochoty. Antykoncepcja używana jest przez nieliczne pary i tylko wtedy, gdy uzyskają one zgodę rabina. To on interpretuje biblię i mówi, jak należy żyć.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Turystyka
żydzijerozolimamartyna wojciechowska
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (34)