Masz dość pijanych Brytyjczyków na wakacjach? Tu ich nie spotkasz
Turyści, którzy raz spędzili wakacje w hotelu opanowanym przez Brytyjczyków, często zwracają uwagę, żeby drugi raz nie popełnić tego błędu. Jest na to sposób. Wakacje w Sharm el-Sheikh - kurorcie, w którym już raczej nie spotkasz turystów z Wysp Brytyjskich.
10.11.2017 | aktual.: 13.11.2017 08:52
Brytyjscy turyści od kilku lat cieszą się złą sławą w Europie. Zarzuca się im pijaństwo, krzykliwość i agresję. W sezonie wakacyjnym co jakiś czas w sieci pojawiają się zdjęcia leżących na ulicach młodych kobiet, sikających na pomniki mężczyzn czy kąpiących się w fontannach półnagich grup. Najczęściej bawią się na greckich wyspach, lubią też Baleary, które kuszą imprezami na Ibizie i Majorce. O ich wyczynach dotkliwie mogli się też przekonać mieszkańcy Krakowa, gdzie Brytyjczycy często organizują wieczory kawalerskie i panieńskie.
Jest jednak miejsce, w którym od 2 lat rzadko można usłyszeć brytyjski akcent. W listopadzie 2015 roku, po katastrofie rosyjskiego samolotu pasażerskiego, który rozbił się na półwyspie Synaj, Wielka Brytania wprowadziła zakaz lotów do Sharm el-Sheikh. Przyczyną katastrofy, w której zginęło 224 pasażerów powracających z wakacjim był prawdopodobnie zamach terrorystyczny. Doszło do niego z powodu zbyt słabych zabezpieczeń na egipskim lotnisku. Na początku br., po spotkaniu w Kairze między brytyjskim ministrem spraw zagranicznych a władzami Egiptu, Wielka Brytania utrzymała zakaz lotów do Sharm el-Sheikh.
Brytyjski serwis The Telegraph zwraca uwagę, że Egipt, który tegoroczną decyzję Brytyjczyków uznał za niesłuszną i krzywdzącą, powoli traci nadzieję na powrót turystów z Wysp do najbardziej znanego kurortu nad Morzem Czerwonym. Ruszył właśnie z nową kampanią reklamową skierowaną do Brytyjczyków, w której zachęca do wakacji w "rajskiej Hurghadzie" czy zyskującym na popularności kurorcie Marsa Alam. O Sharm el-Sheikh nie ma ani słowa.
Tymczasem, jak wynika z ostatniego raportu Polskiego Związku Organizatorów Turystyki, Egipt zyskuje na popularności, jak żaden inny kierunek. Znajduje się on obecne na czwartym miejscu wśród najpopularniejszych krajów z 7,9 proc. sprzedanych wycieczek. W porównaniu do zeszłego roku jest to o 82,1 proc. więcej. Turyści wrócili także do Sharm el-Sheikh, położonego 80 km na południe od góry Synaj. Czeka tu na nich ogromna liczba hoteli all inclusive, piękne plaże, pola golfowe, świetne warunki do uprawiania sportów wodnych oraz... brak pijanych Brytyjczyków. Średnie temperatury zimą nie spadają poniżej 22-25 st. C. Tygodniowe wczasy all inclusive w hotelu 3-gwiazdkowym z przelotem z Polski kosztują od 1330 zł.