Muxes - trzecia płeć w kraju machos
W miejscowości Juchitan de Zaragoza są trzy płcie. Kobiety, mężczyźni i muxes. Taki podział utrzymuje się jeszcze od czasów przedhiszpańskich. Nikt nie wyobraża tu sobie życia bez muxes.
21.05.2015 | aktual.: 21.05.2015 12:22
Muxes to zapoteccy transwestyci. Mówi się, że wypadły z dziurawej kieszeni świętemu Wincentemu Ferreriuszowi, patronowi miasteczka, gdy ten przechodził przez miasto. Znaczy to, że muxes są urodzone pod szczęśliwą gwiazdą. Są dumne z tego, że są muxes, a matki uważają je za najlepszych z synów. Inna wersja tej samej historii mówi nie o kieszeni, ale o trzech workach, z którymi podróżował św. Wincenty. W jednym były nasiona kobiece, w drugim męskie, a w trzecim zmieszane jedne z drugimi. Chodził po całym Meksyku i rozsypywał, w każdym mieście po troszeczku. Gdy przechodził przez Juchitan, trzeci worek mu pękł i wszystkie ziarna rozsypały się tutaj. W Juchitan de Zaragoza na południu Meksyku żyje ok. 3000 przedstawicieli „trzeciej płci”, czyli 6 proc. mieszkańców.
fot. Ola Synowiec
Kika jest muxe, ma w centrum miasteczka swój salon piękności i jest jedną z gospodyń na wielkiej fieście, którą „trzecia płeć” organizuje w połowie listopada. Ma na sobie złotą, połyskującą sukienkę, brokatowy makijaż, a we włosach kolorowe kwiaty. -Juchitan ma swoje tradycyjne święto, które nazywa się velas i organizowane jest w maju - wyjaśnia Kika. Muxes świętują swoją velę dokładnie pół roku później, w listopadzie. Na fiestę przychodzi całe miasteczko, a od kilku lat vela przyciąga także środowisko LGBT z całego Meksyku. - Jesteśmy najlepszym przykładem na to, że w kraju machos jest miejsce także dla transwestytów - mówi Fernando, nauczyciel w miejscowym gimnazjum. Chociaż jest hetero, ma wiele przyjaciółek muxes i bierze czynny udział w ich fieście.
Doroczna uroczystość, która nazywa się „La Vela de las Auténticas Intrépidas Buscadoras de Peligro” i oznacza święto „autentycznych i nieustraszonych poszukiwaczek niebezpieczeństwa”, rozpoczyna się rokrocznie tradycyjną mszą w intencji muxes. - Bóg stworzył kobietę i mężczyznę, ale stworzył także ludzką naturę – i niech mi Bóg wybaczy, jeśli go obrażę – ale możliwe, że to właśnie ta stworzona przez niego natura decyduje o tym, jaki jest człowiek. A wśród ludzi są także homoseksualiści i jest to zupełnie naturalne. Nic tego nie zmieni – mówi proboszcz parafii św. Wintentego Ferreriusza Francisco Herrara, przez wszystkich zwany tu zdrobniale ojcem Panchitem.
Tutaj, na południu stanu Oaxaca, nikt nie mówi, że w którymś momencie życia zdecydował się być muxe. - W Juchitanie pomysł, że płeć albo orientację seksualną można wybrać jest równie niedorzeczny, jak sugerowanie, że można samemu zdecydować o swoim kolorze skóry! Takim się człowiek rodzi, takim tworzy cię Bóg - wyjaśnia Beverly Chinas, antropolog badająca kulturę Juchitanu. Trzecia płeć ma swoje miejsce nie tylko w porządku boskim, ale przede wszystkim w społecznym. Zapotekowie z tego obszaru tradycyjnie żyli w społeczeństwie matriarchalnym. O ile pierwszym meksykańskim skojarzeniem na temat miasteczka Juchitan zapewne będą muxes, to drugim będą silne, korpulentne juchitanki zwane zgrubiale „juchas”. To kobiety od wieków decydowały tutaj o sprawach ludności, to one były odpowiedzialne za stosunki dyplomatyczne z ościennymi społecznościami, za finanse oraz za handel.
fot. Ola Synowiec
- O mężczyznach mówi się tutaj, że połowa ma penisy słodkie, a druga słone - puszcza mi oczko Kika. Ta przewrotna metafora ma powiedzieć, że tradycyjnie mężczyźni trudnili się tutaj albo rolnictwem, albo rybołówstwem. Kobiety do władzy, mężczyźni do roli, kto więc miałby zająć się domem? Tu pojawia się muxe, która ugotuje, uszyje i zajmie się dziećmi – wyjaśnia Fernando. Muxe ma swoje niezaprzeczalne i niezastąpione miejsce w lokalnej społeczności i cieszy się ogromnym szacunkiem. Może to także dlatego, że tradycyjnie to kobiety były tu bardziej poważane od mężczyzn? Dla matki syn-muxe to błogosławieństwo. Oznacza to bowiem, że on jedyny nie „wyfrunie” z domu i zostanie przy matce do końca. Muxe jest gwarancją spokojnej starości, lepszą niż jakikolwiek fundusz emerytalny.
Na dorocznej veli, której główna część przypada na późny sobotni wieczór, matki muxes pełnią również ważną funkcję. Każda z *muxes *zaprasza swoich gości do specjalnie wydzielonych stolików ustawionych naokoło ogromnego placu, gdzie odbywa się fiesta. Goście-mężczyźni przynoszą tradycyjnie karton piwa, a kobiety ofiarowują muxe drobny datek. Pieniądze te mają zwrócić część kosztów za jedzenie, które tej nocy serwuje gościom dumna matka muxe. Na velę przybywa całe miasteczko, wszyscy w tradycyjnych strojach – mężczyźni w białych koszulach zwanych guayaberami, a kobiety w regionalnych huipilach (bluzkach) i pięknie, ręcznie wyszywanych spódnicach, z fantazyjnie upiętymi włosami.Jak wyglądają tego dnia muxes? Jak chcą. To w końcu ich święto.
fot. Ola Synowiec
Muxes dzielą się “vestidas” (ubierające się w kobiece ubrania) i na “pintadas” (pozostające w męskim stroju, a swoją kobiecość podkreślające makijażem). Na ulicach miasta w dzień powszedni nie da się ich nie zauważyć. Jednak prawdziwymi gwiazdami stają się właśnie w jeden listopadowy wieczór, podczas tradycyjnej veli. Część z muxes pozostaje przy tradycyjnych regionalnych strojach, część na tę okazję przygotowuje coś specjalnego. Jest kobieta-cyborg ze święcącymi przewodami wzdłuż szyi. Jest meduza – z wężami-zabawkami wpiętymi we włosy.
Wydaje się też, że jedna z bohaterek tego wieczoru... zrezygnowała ze stroju zupełnie. Swoje ciało pokryła jedynie złotą farbą, a na biodrach przewiesiła przepaskę. - Chwali się nowymi, sztucznymi piersiami – komentuje jej wygląd Fernando. – Tutaj w Juchitanie nie jest to powszechna praktyka. Muxe są akceptowane takimi, jakie są. Nie muszą nic udowadniać przy pomocy operacji plastycznych. Ta moda to wpływ kultury zachodniej - dodaje. Dawniej muxes często pozostawały przy męskich strojach, wysyp „vestidas” zaczął się dopiero w latach 50. XX wieku. Co więcej, muxes wedle tradycji nie zawsze musiały rekrutować się wśród homoseksualistów. Znane są przypadki, że zakładały rodziny, miały żony i dzieci. Niektóre muxes były biseksualne albo aseksualne. - Teraz coraz częściej homoseksualista to muxe, a muxe to homoseksualista - wyjaśnia Fernando – Myślę, że to przez mainstreemowy obraz transwestyty, który spływa do nas z amerykańskich mediów.
Na velę przybywa wielu transwestytów i gejów z całego Meksyku. Dla nich Juchitan to ostoja tolerancji, miejsce, gdzie mogą czuć się sobą. - W trzech z 32 meksykańskich stanów są dozwolone małżeństwa homoseksualne. Homoseksualiści z pozostałych jeżdżą po ślub do sąsiadów – mówi Carlito, mieszkaniec stolicy kraju – W mieście Meksyk mamy dzielnicę gejowską – Zona Rosa – i wiele gejowskich klubów, jednak wciąż nie czuję się tam w pełni akceptowany. Tutaj jest zupełnie inaczej - dodaje.
fot. Ola Synowiec
Meksyk ma ambiwalentny stosunek do homoseksualistów. Z jednej strony, stolica kraju była drugim w Ameryce Łacińskiej – po Buenos Aires – miastem, które zalegalizowało małżeństwa homoseksualne (miało to miejsce w 2006 roku). Osoby tej samej płci mogą wziąć ślub jeszcze w dwóch stanach: Coahuili i Quintana Roo, a ich związek będzie rozpoznany we wszystkich pozostałych. Wedle najnowszych badań ponad 50 proc. Meksykanów popiera małżeństwa homoseksualne.
Z drugiej strony, Meksyk plasuje się na drugim miejscu na świecie – za Brazylią – pod względem liczby morderstw na tle homofobicznym. Szacuje się, że tylko między 2002 a 2007 rokiem 1000 osób zostało zabitych przez orientację seksualną. 94,7 proc. meksykańskich homoseksualistów spotkało się z dyskryminacją, a 76 proc. doświadczyło pod tym względem przemocy. Wizerunek homoseksualisty ociepla jednak popkultura. Zniewieściały, rubaszny gej jest coraz bardziej popularnym komicznym bohaterem telenowel, a „exotico”, czyli luchador w damskim przebraniu, wywołuje salwy śmiechu na trybunach rozgrywek narodowego sportu – lucha libre. Specjalnie na fiestę muxes ustawiono trzy ogromne sceny. Z dwóch bocznych rozbrzmiewają najpopularniejsze latynoamerykańskie przeboje, środkowa zarezerwowana jest na uroczystości związane ze świętem. To tutaj odbywają się przemówienia, podziękowania oraz główne wydarzenie fiesty – wybory królowej wieczoru. W blasku fleszy i przy setkach nastawionych na nagrywanie komórek prezentują się
tutaj najpiękniejsze muxes. W wieczorowych sukniach i w szalonych kreacjach, młodsze i starsze, pulchne i te o figurach modelek. Wszystkie wita „la mayordomo”, jedna z muxes, gospodyni tegorocznej fiesty. Przez cały czas towarzyszy jej na scenie mężczyzna w białej koszuli. To jej chłopak, życiowy partner. Nie jest muxe. W Juchitanie nie jest uznawany nawet na homoseksualistę.
fot. Ola Synowiec
To „mayate”, czyli mężczyzna utrzymujący kontakty seksualne z muxe. - Mayates często mają rodziny, ich związek z muxe to związek na boku – wyjaśnia Fernando. - W Meksyku tak długo nie zostajesz uznawany za geja, jak długo wseksie jesteś stroną czynną – dodaje Carlito. – Tylko strona bierna to putos, jotos, maricones, tylko oni są uznawani za homoseksualistów. W Meksyku prawdziwy macho to ten, który ciupcia i nie pozwala, żeby ciupciano jego - tłumaczy.
- To nie jest tak, że w Juchitanie homoseksualistów jest więcej niż gdziekolwiek indziej – wyjaśnia ojciec Panchito. – U nas są po prostu bardziej szanowani. W przekazach na temat prekolumbijskiej kultury Meksyku możemy znaleźć wiele wzmianek o trzeciej płci. Transwestyci i homoseksualiści byli akceptowani przez Indian Raramuri na północy kraju,przez Azteków w centralnej części Meksyku oraz przez Majów na półwyspie Jukatan. Potem przyszła konkwista i kościół katolicki, i zaprowadzili tu własne porządki. Przywieźli tu świat, w którym nie było dla nas miejsca – oburza się Carlito.
Juchitan stał się ostatnim przyczółkiem dawnych, tradycyjnych porządków społecznych. - Myślę, że trzecia płeć przetrwała tu tak długo dzięki temu, że muxes pełniły tu tak ważną funkcję społeczną – mówi Fernando – Nie są trzecią płcią ze względu na swoją orientancję seksualną, ale ze względu na swoje miejsce w społeczeństwie. Są jego integralną częścią.
Tekst: Ola Synowiec/ if/udm