Najbardziej nawiedzone miejsca w Anglii. Czy naprawdę są tam duchy?
Anglia przyciąga łowców duchów jak magnes. Podobno można tu znaleźć wioskę, po której przechadzają się jej od dawna nieżyjący mieszkańcy, wzgórze, na którym spoczywa klątwa czarownic, dom, w którym można umrzeć ze strachu i twierdzę z jęczącymi duszami torturowanych. Ile budzących grozę historii o tych miejscach ma coś wspólnego z prawdą?
Sir Robert Warboys zmierza do pokoju na piętrze budynku numer 50 przy londyńskim Berkeley Square. Wieść głosi, że urzęduje tam duch, a Warboys chce udowodnić, że plotki są fałszywe. Na parterze czekają na niego wspólnicy, którzy umilają sobie czas alkoholem. Po około trzech kwadransach zabawę przerywa im odgłos wystrzału. Młodzieńcy wbiegają na górę i otwierają drzwi nawiedzonego pokoju.
Znajdują tam swojego martwego kolegę. Twarz dwudziestoletniego Roberta Warboysa zastygła w wyrazie przerażenia, a zimna dłoń wciąż ściska pistolet wymierzony w przeciwległą ścianę. Oprócz niego młodzieńcy nie znajdują w pokoju nikogo innego. Jak to wyjaśnić? Podobne zagadki są związane z innymi angielskimi budowlami i miasteczkami...
Nawiedzona wioska Wycoller. Ukazują się tam duchy arystokratów?
Wsie z otwartą bramą do zaświatów występują nie tylko w horrorach. W Anglii jest ich co najmniej kilka. Należy do nich wioska Wycoller w hrabstwie Lancashire. Górują nad nią malownicze ruiny rezydencji Wycoller Hall, która prawdopodobnie jest pierwowzorem jednej z siedzib pana Rochestera, bohatera słynnej powieści Dziwne losy Jane Eyre autorstwa Charlotte Brontë (1816–1855). W ruinach błąkają się podobno trzy duchy. Do kogo według legendy należą?
Zobacz też: Podziemna baza dowodzenia. Urbex History odkrywa kolejne opuszczone miejsce
Ukarany myśliwy
W drugiej połowie XVII wieku Wycoller Hall należy do porywczego myśliwego Simona Cunliffe'a. Pewnego dnia lis, który miał się stać kolejnym trofeum łowczego, ucieka do sypialni jego małżonki. Wbiega tam za nim uzbrojony Cunliffe wraz ze sforą psów. Przerażona kobieta zaczyna krzyczeć, co rozsierdza arystokratę. By ją uciszyć, chwyta za szpicrutę i szykuje się, by zadać cios. W tej chwili słabe serce pani Cunliffe przestaje bić z przerażenia. Od tego czasu jej dusza przywdziana w czarną suknię przechadza się po rezydencji. Jej mąż resztę życia spędza sam. Legenda głosi, że raz w roku podczas burzy zjawia się jako jeździec pędzący na koniu w kierunku ruin swojej dawnej siedziby. Czy to kara za nieumyślne zabicie żony?
Zamordowana niewiasta
Parę małżeńską dopełnia duch nazywany Czarną Bess. Legenda głosi, że to widmo młodej małżonki innego Cunliffe'a. Mężczyzna żeni się z kobietą o ciemniejszej karnacji, gdy przebywa w Indiach Zachodnich (dawna nazwa Karaibów – przyp. red.). Podczas drogi powrotnej zwątpił, iż uda mu się pokonać konwenanse panujące w ojczyźnie i zepchnął bogu ducha winną małżonkę do morza. Duch zamordowanej kobiety podążył za nim aż do rezydencji, gdzie przebywa do dziś. To wszystko znajdziemy w podaniach. Zdaniem historyków żaden arystokrata o imieniu Simon Cunliffe nigdy nie był właścicielem rezydencji, a źródła historyczne milczą również o jego krewnym i utopionej niewieście. Czy to znaczy, że przytoczone powyżej wydarzenia nigdy nie miały miejsca? Skąd zatem wzięły się legendy?
Krwawa historia Borley. Martwa mniszka straszy na plebanii?
Wielebnego Guya Erica Smitha budzi w nocy szept. Nie róbcie tego – błaga żeński głos. Duchowny zamiera. Czy ktoś jeszcze mieszka na plebanii wybudowanej przez wielebnego Henry'ego Bulla? Wielebny wraz z żoną zamieszkał w Borley w hrabstwie Essex w 1928 roku. Od początku dzieją się tam dziwne rzeczy. W powietrzu latają kamyki, w ciemnościach słychać szepty, a za bramą przejeżdża czasem powóz widmo. Z podobnymi zjawiskami mają do czynienia wszyscy właściciele budynku. Co się tam dzieje?
Dawna tragedia
Woźnica nerwowo pogania konie. W powozie tulą się do siebie kochankowie – mnich i zakonnica, którzy zapałali do siebie grzeszną miłością. Para chce uciec z klasztoru, zanim wyjdzie na jaw, że spodziewają się dziecka. Dogania ich pogoń. Woźnica zostaje ścięty, mnich powieszony, a mniszka żywcem zamurowana w ścianie klasztoru. Wydarzenia te mają miejsce w XIV wieku, kiedy w Borley podobno znajdował się klasztor, który przez wieki obrócił się w ruinę. W drugiej połowie XIX wieku na jego gruzach zostaje wybudowana plebania. W 1885 roku Percy Shaw Jegffrey twierdzi, że podczas odwiedzin na plebanii widział spadające znikąd kamienie. Ukazuje mu się też duch mniszki. Jej widmo, a także powóz bezgłowego woźnicy oraz ducha mnicha napotykają też inni mieszkańcy okolicznej wioski. Czy budowa plebanii obudziła uśpione dusze?
Niespokojne dusze
Zjawiska nadprzyrodzone przybierają na sile, kiedy do budynku w 1930 roku wprowadza się wielebny Lionel Foyster. Duchowny dokonuje egzorcyzmu, ale nie przynosi to rezultatu. Dochodzi do tego, że niewidzialny napastnik wyrzuca jego małżonkę z łóżka. W tym czasie plebanią coraz bardziej interesuje się łowca duchów Harry Price (1881–1948). Tylko na początku lat 30. stwierdza tam aż 2000 zjawisk paranormalnych! To najlepiej udokumentowane przypadki nawiedzenia w annałach badań zjawisk paranormalnych, twierdzi Price. W 1939 roku plebania ulega poważnym zniszczeniom podczas pożaru. Jednak to nie koniec – do dziś niektórzy turyści twierdzą, że widzieli tam ducha mniszki. Zdaniem sceptyków był on wytworem ich bujnej wyobraźni.
Przerażające Pendle Hill. Spotykają się tam duchy czarownic?
W 1612 roku we wschodniej części hrabstwa Lancashire w zagadkowych okolicznościach umierają ludzie i bydło. Mieszkańcy od razu wiedzą, kto za tym stoi. Przecież od lat krążą pogłoski, że rodzina rolników mieszkająca w pobliskim domu, zwanym Malkin Tower, para się magią. Robią gliniane figurki, w których umieszczają włosy albo paznokcie wieśniaków, sprowadzając na nich choroby i śmierć. W tym roku ma miejsce jeden z największych procesów czarownic w Anglii, podczas którego przed sądem staje dwanaście osób. Podobno czarownice za życia spotykały się na wzgórzu Pendle Hill i mówi się, że ich duchy zostały tam do dziś. To tylko legendy?
Atak sił nadprzyrodzonych
Mieszkańcy okolicznych wsi do dziś boją się rozmawiać o wydarzeniach, które miały miejsce podczas procesów. Nie chcą sprowadzić nieszczęścia na siebie i swoje dzieci. O tym, że z tamtejszymi duchami nie ma żartów, przekonała się na własnej skórze nawet ekipa telewizyjna, która przyjechała nakręcić odcinek programu o zjawiskach paranormalnych Most Haunted. To było najbardziej przerażające nagranie, w jakim brałam udział, wspomina prowadząca Yvette Fielding (ur. 1968). Co przytrafiło się ekipie na Pendle Hill? W odcinku występuje medium Derek Acorah (ur. 1950). Udaje mu się nawiązać kontakt z jedną z zamordowanych kobiet Elizabeth Device. Jest tu ze mną dziewięć innych duchów i żadna z nas was tu nie chce, podobno Elizabeth powiedziała za pośrednictwem Dereka. Chwilę potem członków zespołu atakują tajemnicze siły. Niektórzy twierdzą, że duszą ich niewidzialne ręce. Czy wszystko zmyślili, a może naprawdę rozgniewali zabite kobiety oskarżone o czary?
Nawiedzony dom w Londynie. Umierali tam ludzie?
Łowców duchów fascynuje budynek numer 50 na Berkeley Square w Londynie, gdzie obecnie mieści się antykwariat Maggs Brothers. Wydarzyło się tam tyle zjawisk nadprzyrodzonych, że nazywa się go najbardziej nawiedzonym miejscem w stolicy Wielkiej Brytanii. Za jego złą reputację odpowiada podobno Thomas Myers, który oszalały z rozpaczy po zerwanych zaręczynach zamknął się w pokoju na najwyższym piętrze, gdzie zmarł. Co jeszcze wydarzyło się pod feralnym adresem?
Czy można umrzeć ze strachu?
Ciszę nocną przerywa pełen grozy krzyk służącej. Na schodach budynku widzi ona ducha młodej dziewczyny. Kobieta półprzytomna pada na ziemię, mamrocząc: Nie pozwólcie temu czemuś mnie dotknąć. Zostaje zabrana do szpitala, gdzie następnego dnia umiera. Duch, który tak ją przeraził, należy do nieszczęśniczki, która przed laty popełniła samobójstwo, rzucając się z okna budynku na najwyższym piętrze. Tylko w ten sposób mogła uciec przed znęcającym się nad nią okrutnym wujem. To właśnie jej widmo podobno przeraża ludzi na śmierć. Inna legenda mówi o młodzieńcu więzionym w tym samym pokoju przez swojego brata, który dostarczał mu pokarm przez otwór w drzwiach. Młody mężczyzna powoli popadł w szaleństwo i zmarł. Jego duch też ma się ukazywać na Berkeley Square. Czy dołączył do nich nierozważny sir Robert Warboys, który chciał udowodnić, że nawiedzony pokój to blaga? Nigdy nie odkryto, co było przyczyną jego śmierci...
To tylko przykrywka?
Zagadkę nawiedzonego domu próbuje w pierwszej połowie XX wieku rozwikłać wspomniany już badacz zjawisk nadprzyrodzonych Harry Price. Odkrywa, że w 1790 roku policja aresztowała w budynku gang fałszerzy pieniędzy. Bandyci pracowali w nocy, więc żeby uzasadnić dziwne dźwięki dochodzące ze strychu, wymyślili historyjkę o nawiedzeniu przez duchy. Ponadto dom popadł w ruinę w okresie, gdy mieszkał tam Thomas Myers, co dolało tylko oliwy do ognia wyobraźni okolicznych mieszkańców. Jednak choć Harry Price podczas swojego śledztwa przeczesuje budynek od piwnicy aż po strych nie udaje mu się stwierdzić, dlaczego wciąż słychać w nim tajemnicze odgłosy. Fałszerzy przecież od dawna już tam nie ma. Czy to oznacza, że na Berkeley Square działają siły nadprzyrodzone? Z londyńską Tower również są związane mrożące krew w żyłach opowieści. Na początku była to twierdza, potem pałac, a na koniec więzienie. Najbardziej znanym widmem, które ukazuje się we wnętrzach jest duch straconej królowej Anny Boleyn (1501–1536). Podobno przechadza się ona ze ściętą głową pod pachą. Mówi się, że w komnatach Tower można też spotkać ducha króla Henryka VI Lancastera (1421–1471). Warto też wspomnieć o duchach dwóch małych książąt, którzy prawdopodobnie zostali zamordowani przez Ryszarda III (1452–1485). Czy spotkania z duchami tych postaci historycznych naprawdę miały miejsce?
Upiorna wieś Pluckley. Czemu widnieje w Księdze rekordów Guinnessa?
Tytuł najbardziej nawiedzonej wioski w Wielkiej Brytanii należy do wsi Pluckley w hrabstwie Kent. Znalazła się nawet w Księdze rekordów Guinnessa. Jeśli wierzyć temu, co się o niej mówi, to na straszliwe zjawiska można się tam natknąć na każdym kroku. Przed burzą można spotkać widmo młynarza Richarda Bussa. We wsi rezyduje też duch jego przyjaciela, Henry'ego Turffa, dyrektora szkoły, który powiesił się nieopodal młyna. Rose Court zamieszkuje duch arystokratki, która wplątała się w romans z mnichem i powodowana wyrzutami sumienia zażyła truciznę. Jej duch ukazuje się najczęściej późnym popołudniem. Innym widmem, spotykanym w pobliżu tzw. Zakrętu Strachu, jest bandyta Robert Dubois, który został przybity mieczem do drzewa przez członków konkurencyjnej grupy rabusiów. Nieopodal, w tzw. Krzyczącym Lesie, do dziś można usłyszeć zawodzenie zagubionych wędrowców. Czy we wsi rzeczywiście roi się od widm?
Tania sensacja?
Wielość zjawisk nadprzyrodzonych niektórzy parapsycholodzy wyjaśniają tym, że Pluckley leży na zbiegu linii sił pola energetycznego Ziemi. Przenika się tam kilka światów, co sprawia, że można tam zobaczyć duchy. Ale czy naprawdę tak jest? W 2008 roku do wsi przyjechała łowczyni demonów Francesca Holes. Na wizytę wybrała święto duchów – Halloween. Jednak nie była świadkiem żadnego nadprzyrodzonego zjawiska. Czy to oznacza, że Pluckley nie zasłużyło na swój tytuł? Ciekawe, że dwa lata po wizycie Holes mieszkańcy wsi stają się ofiarami inwazji milionów much, które pojawiły się nie wiadomo skąd. Czy było to kolejne zjawisko związane z duchami?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl