Najdłuższe mosty świata
Piękne, czasem romantyczne, imponujące rozmachem lub po prostu funkcjonalne i praktyczne - mosty. W zasadzie mają pełnić tylko rolę użytkową - zapewnić przeprawę suchą nogą nad wodą. Ale ich spektakularne konstrukcje od zawsze rozpalały wyobraźnię. Szczególnie te najdłuższe mosty stają się obiektem podziwu. Nierzadko traktowane są jak cuda architektury porównywalne z wielkimi katedrami gotyckimi.
04.10.2010 | aktual.: 09.05.2013 16:11
Piękne, czasem romantyczne, imponujące rozmachem lub po prostu funkcjonalne i praktyczne - mosty. W zasadzie mają pełnić tylko rolę użytkową - zapewnić przeprawę suchą nogą nad wodą. Ale ich spektakularne konstrukcje od zawsze rozpalały wyobraźnię. Szczególnie te najdłuższe mosty stają się obiektem podziwu. Nierzadko traktowane są jak cuda architektury porównywalne z wielkimi katedrami gotyckimi.
Najstarsze mosty
Pierwsze mosty z prawdziwego zdarzenia budowali Rzymianie. Były to kamienne konstrukcje oparte na łukach. W pobliżu Rzymu wznosił się Ponte di Augusto nad rzeką Nera w miejscowości Narni. Jest to ciekawie położone miejsce - tuż obok znajduje się geograficzny środek dzisiejszych Włoch. Jak wiele włoskich miast Narni zachowało swój urok - wąskie brukowane uliczki i kamienne budynki. Do dziś zachowała się także połowa filarów mostu o wysokości 30 metrów. W czasach rzymskich przęsła liczyły 43 metry. Na początku naszej ery był to największy most ówczesnego świata. Aż w roku 104 cesarz Trajan wzniósł większą konstrukcję. Na granicach poszerzającego się imperium zbudował most nad Dunajem, który liczył 52 metry długości.
Most po horyzont
Dzisiejszy najdłuższy most liczy ponad 38 kilometrów. Z jednego jego krańca nie widać drugiego. Biegnie przez jezioro Pontchartrain na północ od Nowego Orleanu. Zapewnia najkrótsze połączenie miasta z północnymi dzielnicami na drugim brzegu jeziora. Pontchartrain jest pozostałością dawnej morskiej zatoki. Jest słone i bardzo płytkie - średnia głębokość wynosi jedynie 4 metry. To oczywiście znacznie ułatwiło budowę przeprawy. To tak naprawdę dwie nitki autostrady oparte na 9500 betonowych wspornikach. Dziennie przejeżdża nim 43 tysiące pojazdów. Opłata jest pobierana tylko za przejazd w jednym kierunku - do miasta. Takie rozwiązanie wprowadzono gdy korki przy rogatkach z obu stron mostu stawały się zbyt długie. Wówczas zamiast pobierać 1,5 dolara za przejazd w każdą stronę zdecydowano się pobierać opłatę tylko w jedną stronę, ale za to 3 dolary.
Wielki i piękny
Lake Pontchartrain Causeway może mieć te swoje 38 kilometrów, ale jakoś nie robi wrażenia. Co to za most, który praktycznie niewiele różni się od wiaduktu, tyle że poprowadzonego nad lustrem wody, i to płytkiej. Mosty, które robią wrażenie to te, które spinają odległe brzegi za pomocą długich przęseł. Najczęściej tylko one są zaliczane do wyścigu o miano najdłuższego. Najbardziej znane tego typu konstrukcje to mosty wiszące. Pierwszy taki most zbudowano w 1801 roku w Filadelfii. W 1937 roku powstał za to jeden z najbardziej znanych mostów wiszących - Golden Gate w San Francisco. Most ma klasyczną konstrukcję i imponujące rozmiary. Przęsło liczy 1280 metrów a całkowita rozpiętość między przyczółkami to nieco ponad 2,7 kilometra. Pylony mostu mają 227 metrów wysokości - są porównywalne z wysokością Pałacu Kultury i Nauki. Belka jezdni wisi na dwóch potężnych kablach. Każdy z kabli składa się z 27 tysięcy metalowych linek. Do połączenia elementów mostu zużyto 1,2 miliona nitów. A przy tym most jest piękny.
Został uznany za jeden z cudów architektury Ameryki, symbol San Francisco i najpiękniejszy most świata. Co ciekawe, swój charakterystyczny pomarańczowy kolor zawdzięcza antykorozyjnej farbie podkładowej. Zabezpieczona w czasie budowy konstrukcja tak się spodobała mieszkańcom, że do malowania wierzchniej warstwy użyto podobnego, pomarańczowego koloru. Szybko ujawniło się praktyczne znaczenie tego wyboru: most jest lepiej widoczny we mgle często zalegającej nad zatoką.
Dłuższy od samego siebie
Most uznawany za najdłuższy na świecie leży w Japonii. Zbudowano go całkiem niedawno, w 1998 roku i nazwano Akashi Kaikyo. Połączył miasto Kobe z wyspą Akashi. Wielkie pylony i liny nośne utrzymują 6-pasmową autostradę zawieszoną 65 metrów nad lustrem wody. Całkowita długość to 3911 metrów, a rozpiętość głównego przęsła wynosi 1991 metrów. Prawie 2 kilometry autostrady wiszącej w powietrzu bez żadnego podparcia! Długo zastanawiano się czy uda się połączyć odległe brzegi cieśniny. Rejon Kobe jest wyjątkowo aktywny sejsmicznie. Do tego nad cieśniną często szaleją sztormy i przechodzą tajfuny. Już w trakcie budowy most musiał przejść surowy sprawdzian. 17 stycznia 1995 o godzinie 5:46 ziemia w rejonie Kobe zatrzęsła się z siłą 7,3 stopnia w skali Richtera. Trzęsienie ziemi trwało 20 sekund i wywołało katastrofalne zniszczenia Kobe. Zginęło 6400 osób, a straty materialne sięgnęły 100 miliardów dolarów. Pylony mostu Akashi Kaikyo już wówczas stały, ale nie były w pełni stateczne, gdyż konstrukcja mostu nie
została ukończona. Mimo to przetrzymały trzęsienie. Ale w wyniku ruchów sejsmicznych oddaliły się od siebie o 92 centymetry! To spowodowało konieczność wydłużenia pierwotnie zakładanej rozpiętości mostu i Akashi Kaikyo stał się dłuższy od swojej planowanej długości.
Najdłuższy w Polsce
Najdłuższy most w Polsce powstał w Płocku. Przerzucono go nad Wisłą. Ma długość 1200 metrów, a rozpiętość głównego przęsła nad nurtem rzeki to 375 metrów. Most ma nowoczesną konstrukcję wantową. Do dwóch wysokich pylonów zamocowane są cięgna, które bezpośrednio podtrzymują belkę drogi. Co ciekawe konstrukcję mostu zmodyfikowano już po jego zaprojektowaniu. Pierwotnie most miał być skręcany na śruby. Zespół inżynierów wykonawcy zaproponował zmianę konstrukcji na spawaną. Zresztą polscy konstruktorzy mają niebagatelne doświadczenia w spawanych mostach. W 1929 roku inżynier Stefan Bryła zbudował w Maurzycach koło Łowicza pierwszy na świecie most oparty na połączeniach spawanych. Stoi tam do dziś, choć już nie biegnie po nim żadna droga. Okazał się za wąski na dzisiejsze czasy i ustąpił miejsca większemu mostowi. Został przesunięty kilkadziesiąt metrów i stał się zabytkiem. Jest uznawany za jedno z czołowych osiągnięć w historii światowej metalurgii.
Wokół Bałtyku
Najdłuższy most w Europie wybudowali Duńczycy. Okazały most połączył wyspy Zelandię i Fionię. Poprowadzono go nad Wielkim Bełtem, jedną z cieśnin łączących Bałtyk z innymi morzami. Cieśnina ma szerokość kilkunastu kilometrów. Przez większą cześć przeprawa biegnie na podporach opartych o dno. W środkowej części cieśniny wykorzystano naturalną wyspę Sprogo. We wschodniej części trasy wzniesiono imponujący most podwieszany o rozpiętości przęsła wynoszącej 1624 metry. To trzecie co do długości przęsło świata. Most podwieszono, aby umożliwić ruch statków przez Wielki Bełt. Jednak przy prześwicie mostu nad lustrem wody wynoszącym 18 metrów nie jest to wcale bułka z masłem. Największe wycieczkowce ledwo mieszczą się pod spodem. Potężny "Oasis of the Seas" musiał wręcz złożyć kominy aby zmieścić się pod mostem. W 2000 roku otwarto w Danii jeszcze jeden spektakularny most. Most Oresund połączył Kopenhagę ze szwedzkim Malmoe ponad cieśniną Sund. Tym samym połączył środkową Europę ze Skandynawią kompletując mostowe
przeprawy przez cieśniny duńskie. Od tego momentu można objechać Bałtyk dookoła bez zamaczania nóg bądź korzystania z promów. Nasz poczciwy Bałtyk stał się jeszcze mniejszym morzem.
(Tekst M.R.)