Najważniejsze są dobre buty i intencje. "Nogi miałam poobcierane do krwi"

Druga połowa sierpnia to czas, gdy tysiące pielgrzymów z całego kraju docierają do Częstochowy. Obok pielgrzymek pieszych organizowane są wyprawy autokarowe, rowerowe, motocyklowe, rolkowe, konne czy biegowe. Ruch pątniczy w Polsce przeżywa "drugą młodość", ale my wracamy na chwilę do lat 80. i 90., kiedy na Jasną Górę chodziły całe rzesze ludzi.

W pieszych pielgrzymkach na Jasną Górę w latach 80. i 90. każdego lata brało dział nawet 300 tys. osób
W pieszych pielgrzymkach na Jasną Górę w latach 80. i 90. każdego lata brało dział nawet 300 tys. osób
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | samvel3960
Magda Bukowska

16.08.2024 | aktual.: 16.08.2024 13:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Pielgrzymi odwiedzają sanktuarium na Jasnej Górze przez cały rok, jednak apogeum ruchu pielgrzymkowego przypada na okres wakacyjny - ze względu na dwie duże uroczystości maryjne – 15 sierpnia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i 26 sierpnia – Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej.

Śledząc postępy tegorocznych piechurów, przysłuchujemy się wspomnieniom pielgrzymów, opowiadających o niezwykłych przeżyciach z pątniczych szlaków.

Motywy bywają różne

Ilu piechurów, tyle powodów, by wyruszyć w drogę. Wiele osób mówi o nawiązaniu bliższej więzi z Bogiem. Inni idą, by pomodlić się o zdrowie swoje lub bliskich. Jeszcze inni traktują podróż jako formę medytacji albo okazję do przeżycia niezwykłej przygody i poznania nowych ludzi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Katarzyna Jabłońska z Gdańska uczestniczyła w pielgrzymce 30 lat temu. Właśnie kończyła szkołę średnią i nie miała specjalnych planów na wakacje. Miała też cel, który bardzo chciała osiągnąć.

- Byłam świeżo po maturze i zdałam egzamin na studia, ale z braku miejsc nie zostałam przyjęta. Napisałam odwołanie do rektora i zamiast niecierpliwie czekać na jego decyzję, postanowiłam pójść do Częstochowy - opowiada. - Można więc powiedzieć, że moją pątniczą intencją były studia. Rodzina do tej pory żartuje, że wymodliłam sobie te studia, bo faktycznie rektor rozpatrzył mój wniosek pozytywnie.

Miłosz z Warszawy nie miał żadnych intencji. Był za to zakochany w swojej ówczesnej dziewczynie Agnieszce. A ona chciała dołączyć do piechurów idących z Pisza do Częstochowy.

- Nie jestem religijny i nie lubię długich wędrówek, ale byłem młody, zakochany i chciałem zrobić przyjemność dziewczynie. Na szczęście jakoś tak się złożyło, że dostałem propozycję, żeby zamiast iść piechotą, zająć się transportem plecaków i załatwianiem kwater dla pielgrzymów i księdza. Agnieszka dołączyła do mnie w obsłudze technicznej i oboje byliśmy zadowoleni - wspomina ze śmiechem.

Każdy z pielgrzymów niesie do celu swoją intencję
Każdy z pielgrzymów niesie do celu swoją intencję© Adobe Stock

W grupie czy samemu?

Wielu pielgrzymów zwraca uwagę na ogromną rolę, jaką w pielgrzymkowych doznaniach odgrywa grupa. Dla niektórych to poczucie wspólnoty i bliskości jest jednym z najważniejszych elementów pielgrzymowania.

- Z tamtego czasu najbardziej zapamiętałam ludzi i relacje między nami - wspomina Katarzyna Jabłońska. - Z grupą pielgrzymkową zupełnie nie czułam więzi. Brakowało wsparcia i wspólnotowości. Jak docieraliśmy do wsi czy miasteczka i wychodzili do nas ludzie oferujący noclegi, to zawsze towarzyszyły temu jakieś przepychanki i spory o lepszą kwaterę, co zawsze mnie krępowało.

- Stałam więc z boku i być może budziłam litość, bo zawsze znalazł się ktoś, kto mnie zaprosił - dodaje. - Dobroć tych ludzi i taka bezinteresowna chęć zaopiekowania się była niesamowita. Cudownych ludzi spotkałam też w samej Częstochowie, gdzie odbywał się właśnie zlot młodzieży z całego świata. Dopiero tam doświadczyłam takiego prawdziwego bycia razem, otwartości, dzielenia się każdą kanapką czy kawałkiem koca.

Klaudia Wojciechowicz nie ma przekonania do pielgrzymowania w grupie. Dlatego zdecydowała się ruszyć szlakiem Camino de Santiago do Santiago de Compostela, bo tam pielgrzymuje się indywidualnie.

  • Idąc samotnie, można podziwiać widoki na szlaku
  • Idąc samotnie, można podziwiać widoki na szlaku
  • Idąc samotnie, można podziwiać widoki na szlaku
[1/3] Idąc samotnie, można podziwiać widoki na szlakuŹródło zdjęć: © Archiwum prywatne

- To doświadczenie fizyczne i duchowe. Każdy rusza się na szlak sam ze swoimi myślami, przekonaniami, problemami i radościami. I każdy na własny sposób doświadcza tej drogi - opowiada. - Oczywiście na trasie spotykasz mnóstwo ludzi. Poznajesz ich, rozmawiasz, jeśli masz ochotę, to przez dzień czy dwa idziecie razem, a kiedy znów chcesz pobyć sam, po prostu ruszasz własnym tempem - opowiada Klaudia Wojciechowicz.

Obtarte nogi i noclegi na sianie czyli pielgrzymka od kuchni

Mówi się, że prawdziwi pielgrzymi zawsze mają obtarte stopy. Potwierdzają to nasze pątniczki. - To był sam początek lat 90., zupełnie inne realia. Nie można było po prostu wejść do sklepu i kupić odpowiednich na taką wędrówkę butów. Ja nie miałam swoich, więc poszłam w pożyczonych - mówi Kasia Jabłońska. - Łatwo się domyślić, jak to się skończyło. Nogi miałam poobcierane do krwi.

Klaudia Wojciechowicz do Santiago de Compostela wyruszyła w 2010 r., kiedy z asortymentem w sklepach nie było już problemu.

- Przed pielgrzymką kupiłam nowe buty, ale rozsądnie najpierw je rozchodziłam. Chyba jednak za mało, bo po kilku dniach całe stopy miałam w pęcherzach i przez kilka dni musiałam iść boso - wspomina ze śmiechem. - Kiedy nogi się wygoiły, wróciłam do butów i zdarłam je zupełnie. W podeszwach były same dziury, co jest doświadczeniem większości pielgrzymów - dodaje.

Po opuszczeniu Camino de Santiago pątniczka poszła dalej, do Finisterry. - Nie wiem, jak to wygląda teraz, ale kiedyś było tam takie miejsce, gdzie wielu pielgrzymów zostawiało swoje buty albo ceremonialnie je paliło. Ja nie mogłam się na to zdecydować. Wróciły ze mną do Polski i dopiero po 10 latach dojrzałam do tego, żeby je w końcu wyrzucić - śmieje się Klaudia Wojciechowicz.

  • Gdy idzie się tak wiele kilometrów, czasami nawet najlepsze buty zawodzą
  • Gdy idzie się tak wiele kilometrów, czasami nawet najlepsze buty zawodzą
[1/2] Gdy idzie się tak wiele kilometrów, czasami nawet najlepsze buty zawodząŹródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Klaudia Wojciechowicz

Buty to zdecydowanie najważniejszy element pątniczego ekwipunku. Niezwykle istotna jest też karimata, bo nie każdą noc udaje się przespać w wygodnym łóżku.

Kasia Jabłońska mówi, że miała szczęście, bo tylko raz nocowała na sianie. Jednak Miłosz, który był odpowiedzialny za kwaterowanie pątników wspomina, że takie noclegi nie należały do rzadkości.

- Ludzie bardzo chętnie przyjmowali pielgrzymów i starali się jak najlepiej ich ugościć. Przygotowywali im śniadania, kolacje, czasem oddawali własne łóżka. Często jednak tych kwater w prywatnych domach brakowało. Ludzie spali więc na sianie albo na karimatach w szkołach. Ja zwykle spałem w namiocie - opowiada.

Schroniska dla pielgrzymów i pluskwy w klasztorze

Na szlaku Camino de Santiago zasada jest inna. Każdy z pielgrzymów na starcie wyrabia specjalny paszport, który upoważnia go do nocowania w tzw. alberge, czyli schroniskach dla pielgrzymów.

- W niektórych można się było zatrzymać za darmo, w innych należało wnieść opłatę - wtedy to było 5-10 euro - wspomina Klaudia Wojciechowicz. - Czasem to były skromne domki, innym razem noclegi o standardzie niezłych hoteli.

  • Schroniska na szlaku  - czasem były bardzo skromne, a czasem o standardzie hotelu
  • Schroniska na szlaku  - czasem były bardzo skromne, a czasem o standardzie hotelu
[1/2] Schroniska na szlaku - czasem były bardzo skromne, a czasem o standardzie hoteluŹródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Klaudia Wojciechowicz

- Najważniejsze okazało się jednak to, czy miały sprawną pralkę i suszarkę - mówi ze śmiechem. - Boleśnie się o tym przekonałam, kiedy podczas noclegu w klasztorze pogryzły mnie pluskwy. Na szlaku to poważny problem i jeśli któryś z pielgrzymów zostanie pokąsany, żeby został przyjęty na nocleg w schronisku, musi przejść specjalną procedurę. Oddaje wszystkie swoje rzeczy - plecak, buty, ubrania - do wyprania w bardzo wysokiej temperaturze i czeka na nie goły, okryty tylko ortalionowym płaszczem przeciwdeszczowym.

W czasie pielgrzymki raz zdarzyła mi się taka przygoda i niestety w schronisku, do którego dotarłam - już mocno zmęczona - pralka była zepsuta, więc mnie nie wpuszczono. Na szczęście w następnym sprzęt AGD działał bez zarzutu i po przejściu procedury odpluskwiania mogłam się zakwaterować.

Wspomnienia zostają na zawsze

Choć ani Kasia, ani Klaudia, ani Miłosz nigdy więcej nie poszli na pielgrzymkę, wspomnienia pozostały im na całe życie.

  • Przeżycia ze szlaku pozostają z pielgrzymami na całe życie
  • Przeżycia ze szlaku pozostają z pielgrzymami na całe życie
[1/2] Przeżycia ze szlaku pozostają z pielgrzymami na całe życieŹródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Klaudia Wojciechowicz

- Sama pielgrzymka nie wzbudziła we mnie zachwytu, ale pobyt w Częstochowie wspominam jako bardzo ważny moment z tamtego okresu. To była prawdziwa integracja, bliskość z innymi ludźmi. Niezwykłe spotkanie młodych z całego świata z całą ich radością, ciekawością siebie nawzajem i chęcią bycia razem. Piękne wspomnienie - ocenia.

Miłosz do Częstochowy nie dotarł. - Po kilku dniach pielgrzymki moja dziewczyna zachorowała. Pojechaliśmy do lekarza, gdzie nawet udawałem kleryka, żeby ominąć kolejkę i szybko wrócić na trasę. Niestety leki nie bardzo jej pomogły, do tego doszedł konflikt z księdzem, który był wiecznie niezadowolony z noclegów i koło Warszawy zdecydowaliśmy się zakończyć naszą przygodę - opowiada. - Ale sam wyjazd wspominam bardzo dobrze. To było dla mnie niezwykłe doświadczenie.

Także Klaudia Wojciechowicz z radością wraca myślami do Camino de Santiago. - To było piękne spotkanie z samą sobą i innymi ludźmi - często cudownie zwariowanymi, czasem na życiowym zakręcie. Wiele takich krótkich, ale intensywnych spotkań i rozmów, które faktycznie miały znaczenie - dodaje. - Przez miesiąc, przemierzając świat na własnych nogach i będąc z dala od codziennego pośpiechu i tysięcy bodźców, możesz naprawdę poukładać sobie w głowie wiele spraw.

Źródło artykułu:WP Turystyka
pielgrzymkajasna górasantiago de compostela
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (483)
Zobacz także