Naveen Rabelli: tuk‑tukiem przez świat
Ubiegły rok pozostanie dla Naveena Rabelliego niezapomniany. Pochodzący z Indii mężczyzna, dysponując niewielkim budżetem i pojazdem wyposażonym w ogniwa słoneczne, wyruszył w podróż życia. Ze swojego rodzinnego kraju pojechał aż do Wielkiej Brytanii, udowadniając, że podróżowanie może być ekologiczne.
Plan był prosty – 2 kontynenty, 12 państw, 14 tys. km. Ale z kilku względów ta podróż miała być od samego początku wyjątkowa. Naveen Rabelli, inżynier z Uniwersytetu Hyderabad w Indiach, chciał udowodnić, że dzisiejsza technika pozwala na to, by podróżowanie było jednocześnie w miarę wygodne, tanie i ekologiczne. Środkiem lokomocji, który towarzyszył mu przez całą podróż, był tuk-tuk, czyli autoriksza.
Dzięki przeprowadzonej przez naukowca modernizacji, trójkołowiec z pojazdu spalinowego został przekształcony w maszynę „zero emisji”, czyli taką, która nie emituje żadnych zanieczyszczeń. Dla 35-latka, który sam siebie nazywa inżynierem z wykształcenia i podróżnikiem z zamiłowania, od samego początku, czyli rozpoczęcia transformacji pojazdu aż do zakończeniu misji na mecie w Londynie, był to projekt życia. Tylko trzy razy w czasie całej wyprawy skorzystał ze zbiorowych środków komunikacji – raz leciał samolotem i dwa razy przepłynął promem.
Zobacz też: Poznaj Indie od strony jej mieszkańców
Marzenie, które zrodziło się w garażu
Przygotowania do realizacji przedsięwzięcia trwały kilka lat. Aby spełnić marzenie życia, Rabelli porzucił pracę w australijskiej korporacji, gdzie pracował przez 5,5 roku, powrócił do rodzinnych stron i zebrał grupę zapaleńców, która przez 3 lata przygotowywała pojazd mający podołać trudom dalekiej podróży. Przez ten czas w przydomowym garażu powstały aż 3 prototypy. Ostateczna wersja mocno odbiegała od pierwszego modelu, a do tego była doskonale wyposażona. W niepozornej autorikszy znalazł się komputer pokładowy, pozwalający na bieżąco monitorować parametry oraz wydajność wehikułu. Na zewnątrz wyglądał jednak wciąż jak doskonale znany z ulic Indii tuk-tuk.
Tejas, czyli blask
„Chciałem zaprezentować światu całościowe, wywodzące się z Indii rozwiązanie, na którym będzie można polegać i które będzie możliwe do zrealizowania” - powiedział Rabelli. Jednak pojazd, który otrzymał nazwę Tejas (oznacza „blask”), to nie tylko ekologiczny i ekonomiczny napęd, ale mnóstwo innych udogodnień, które miały sprawić, że 35-latkowi łatwiej będzie stawić czoła trudom podróży. Wewnątrz znalazło się wygodne łóżko, kuchenka – oczywiście także ekologiczna, zasilana energią słoneczną, a także szafka na żywność oraz dodatkowe miejsce dla pasażera.
W 7 miesięcy przez Azję i Europę
Wielka wyprawa rozpoczęła się oficjalne w Bengaluru, w południowej części Indii. W lutym 2016 r. Naveen Rabelli wyruszył stąd do Mumbaju. Tam zapakował autorikszę do samolotu i poleciał do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, skąd przedostał się promem do Bandar Abbas w południowym Iranie. Po przejechaniu przez cały Iran przekroczył granicę turecką, by odwiedzić Erzurum, Ankarę, Stambuł i Kapıkule. Dalej jego droga wiodła przez Bułgarię (Płowdiw, Sofia, Kałotina); następnie zwiedził Serbię (Nisz, Belgrad, Nowy Sad, Bogojewo), potem też Węgry, Austrię, Niemcy, Szwajcarię i Francję, zahaczając po drodze o wiele europejskich miast.
Niestety, gdy kierował się w stronę stolicy Francji, spotkała go przykra sytuacja. Z pojazdu skradzione zostały jego dokumenty oraz portfel. Z pomocą przyszła mu na szczęście Ambasada Australii (mężczyzna podczas kilkuletniego pobytu w Australii zyskał tamtejsze obywatelstwo ), dzięki czemu mógł ukończyć swoją podróż. W Calais został zaokrętowany na prom do Dover. Po zakończeniu przeprawy przez kanał La Manche znalazł się na ostatniej prostej do Londynu.
130 miast
Jego wyprawa zakończyła się oficjalnie 16 września 2016 r.. Trwała 5 dni dłużej, niż zakładał pierwotny plan. W sumie Rabelli odwiedził ok. 130 miast. Podkreśla, że w tym czasie nie tylko zobaczył mnóstwo wspaniałych miejsc i przeżył wielką przygodę. Spotkał też wielu niezwykłych ludzi, którzy często pomagali mu mierzyć się z trudami wyprawy, wspierając go dobrym słowem czy częstując jedzeniem.
Wiele podróży w jednej
Naveen Rabelli w ciągu tych 7 miesięcy niejednokrotnie musiał radzić sobie z trudnymi warunkami – np. mierzyć się z upałami sięgającymi blisko 40 st. C. Ale, jak podkreśla, było warto, a rozłożona na wiele miesięcy podróż ma wiele atutów. Każdorazowe przemieszczanie się od jednego do drugiego miejsca to w zasadzie odrębna wyprawa, pozwalająca na kontemplację oraz obcowanie z różnymi kulturami. „Nie tylko pomogło mi to cieszyć się każdym odcinkiem, ale sprawiło te ż, że mniej obawiałem się o osiągnięcie ostatecznego celu” - powiedział Rabelli.
Zalety stosowania energii odnawialnej
A co z ekologicznym aspektem całego przedsięwzięcia? Naveen wyliczył, że dzięki zdaniu się na przyjazny środowisku transport zaoszczędził ok. 725 litrów paliwa. Przemieszczając się z miasta do miasta, składał też wizyty w szkołach, gdzie opowiadał dzieciom o zaletach stosowania energii odnawialnej.
Ekologiczne rozwiązania transportowe
Co dalej z tuk-tukiem? Niedawno miał miejsce epilog jego historii - Tejas trafił do Muzeum Transportu w Lucernie. Natomiast jego użytkownik, Naveen Rabelli, ani myśli spocząć na laurach. Zapowiada, że zamierza dalej promować ekologiczne rozwiązania transportowe. Zaangażował się też w realizowany w Niemczech duży projekt, którego celem jest rozpoczęcie seryjnej produkcji samochodów zasilanych energią słoneczną.