Nepal - podniebnym szlakiem Wokół Annapurny. Pięknie i... piękniej
Najpiękniejsza piesza trasa świata – tak powszechnie określa się trekking dookoła Annapurny.
08.12.2006 | aktual.: 10.10.2013 09:24
Po raz kolejny przekonałem się, że jest w tym dużo racji. Nie znam drugiej takiej trasy, podczas której w ciągu dwutygodniowego marszu przez niespełna trzysta kilometrów przechodzi się przez wszystkie strefy klimatyczne Ziemi, gdzie urozmaicenie przyrodnicze, klimatyczne, etniczno-kulturowe sprawia, że każdy dzień jest zupełnie inny od poprzedniego i następnego.
Zobacz galerię: *Podniebnym szlakiem Wokół Annapurny. Pięknie i... piękniej *
Ba, często sytuacja zmienia się w ciągu kilku godzin – po prostu „ciach” i po godzinie z klimatu półpustynno-wysokogórskiego przechodzimy do wilgotnego lasu. Mija pół dnia i wyraźnie widzimy linię, za którą znikają iglarki, a pojawiają się kępy bambusów. W tym roku byłem tam po raz ósmy – ani przez moment nie wątpiąc, że warto to zrobić po raz kolejny!
Przed wyruszeniem w tę bajeczną podróż czeka nas niezbyt przyjemny dzień spędzony w samolotach i na lotniskach. Pobyt w mieście ograniczamy do niezbędnego minimum – organizacja zezwoleń, aklimatyzacja w azjatyckiej rzeczywistości, trochę zwiedzania. Jak zawsze sensacjami dla nowicjuszy są ostrość potraw, miejski chaos i bieda widoczna na ulicy. Po drugiej nocy spędzonej w hotelu wczesnym rankiem wsiadamy do autobusu, który wywozi nas na początek trasy – do Besisahar.
Kolejna zmiana – jeszcze jedenaście lat temu z trudem dojeżdżałem tam landrowerem. Rok później pojawiły się autobusy, których zawieszenie przystosowano do dróg terenowych. Teraz dojechaliśmy na start o pół dnia wcześniej zwykłym autobusikiem i tuż po południu rozpoczęliśmy marsz.
Skracająca się trasa marszu na rzecz dróg dojazdowych to jedna z oznak ucywilizowania regionu. Niestety, wraz z elektrycznością pojawiają się szpetne linie elektryczne – druty wiszące nad głowami przez całą trasę, wciskające się w każdy piękniejszy kadr! Trasa wiedzie wokół jednego z największych masywów górskich świata i oferuje wspaniałe widoki na trzy ośmiotysięczne góry – najpierw Manaslu, później Annapurnę i na końcu przepiękną Dhaulagiri. Poza nimi – dziesiątki sześcio-, siedmiotysięcznych „maluchów”.
Kluczowym punktem jest przełęcz Thorung (5417 m n.p.m.) – ponad sześćset metrów powyżej szczytu Mont Blanc! Przy lekkim przygotowaniu fizycznym i dobrej aklimatyzacji nie stanowi na szczęście wielkiego problemu – w tym roku udało mi się ją przejść w towarzystwie 73-letniego podopiecznego. Dał radę.
Przełęcz otwiera drogę do innego świata. Dolina Mustangu to przepiękna kraina, królestwo tybetańskie w Królestwie Nepalu. Wysokogórska pustynia, zerodowane góry, zwłaszcza jesienią uderzające bajecznymi kolorami. Trasa prowadzi dalej przez najgłębszą dolinę rzeczną świata – Kali Gandaki – wciśniętą miedzy dwa sąsiadujące ośmiotysięczne giganty. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że kiedyś, już niedługo, ta piękna trasa zostanie zniszczona przez drogę zatłoczoną smrodzącymi ciężarówkami, dziesiątkami autobusów wożącymi tysiące turystów żądnych „górskiej przygody”. Nikomu nie wolno odmawiać prawa do rozwoju i lepszego życia. Mam tylko wątpliwość czy to, co czeka mieszkańców, będzie życiem lepszym...
_ Źródło: Marek Arcimowicz / Poznaj Świat _
Zobacz galerię: *Podniebnym szlakiem Wokół Annapurny. Pięknie i... piękniej *
Za pomoc w wyprawie autor dziękuje firmom:
• NIKON POLSKA (www.nikon.pl)
• LOWEPRO (www.lowepro.com)
• MERRELL (www.merrell.com)
• PELI (www.peli.com.pl)
oraz firmie CSI, (www.flashcard.pl) za wypożyczenie do aparatu kart pamięci.
Nikon D80 nie tylko dla profesjonalistów
W czasie tego wyjazdu – zarówno podczas zwiedzania, w trasie, jak i podczas raftingu miałem przyjemność (tu podkreślam) używać aparatu Nikon D80. Siłą rzeczy (często nie do końca świadomie) porównywałem go ze swoją w pełni zawodową maszyną najcięższego kalibru. Osobiście uważam Nikon D80 za doskonały wybór dla zaawansowanego amatora kochającego fotografię w podróży. Jest wyjątkowo lekki i energooszczędny. To ogromne zalety. Prędkość pracy – trzy klatki na sekundę – w zupełności wystarczała w czasie zwiedzania czy na trekkingu i choć system zapychał się jedynie przy typowo sportowej fotografii – na raftingu, to byłem pod wielkim wrażeniem działania systemu autofokusa. Ponad 10-megapikselowa matryca oferuje więcej, niż trzeba do domowych zastosowań i, jak widać, może spokojnie sprostać nawet wymaganiom zawodowca. Przy połączeniu z obiektywem 18–135 mm i 2GB szybką kartą SD SanDisk stanowi, jak sądzę, wymarzone, niemal doskonałe narzędzie do fotografowania w podróży.
_ Marek Arcimowicz _