Nie było ich sto lat. W Chorwacji wielkie poruszenie
Jak podaje chorwacka telewizja HRT, mieszkańcy położonej na północy Koprovnicy od pewnego czasu skarżą się na szkody wyrządzane przez plagę bobrów nawiedzających ich ogrody i podwórka. - Problem jest tym bardziej palący, że nie istnieje żaden plan zarządzania populacją największych w Chorwacji gryzoni - podkreślono.
Bóbr europejski, to gatunek, którego nie było w Chorwacji od końca XIX wieku. W latach 90. trzeba było go reintrodukować. Teraz, jako zwierzę pozbawione naturalnych wrogów, rozprzestrzenił się w kraju z zawrotną szybkością, stwarzając poważne problemy.
Zmora Chorwatów
Największe szkody bobry wyrządzają w Koprovnicy, Parku Narodowym Jezior Plitwickich, w okolicy rzeki Kupa i w Gorskim Kotarze w pobliżu Rijeki.
Kreszimir Krapiniec, profesor z wydziału leśnictwa Uniwersytetu w Zagrzebiu wyjaśnił, że po ściągnięciu zwierzęcia do kraju gatunek zaczął zmieniać krajobraz Chorwacji, szczególnie w miejscowościach położonych nad rzekami czy potokami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS4
- Bobry, które rozprzestrzeniły się bardziej i szybciej, niż się spodziewano, stwarzają coraz większe problemy dla ludzi i środowiska. Problem jest tym bardziej palący, że nie istnieje żaden plan zarządzania (populacją) tych największych w Chorwacji gryzoni - podkreślił profesor w telewizji HRT. - Widząc bobry, ludzie często mylą te 30-kilogramowe zwierzęta z psami. Łatwo jednak rozpoznać ich obecność po widocznych na każdym kroku powalonych drzewach - zauważył Krapiniec.
Bobry w adriatyckim kraju
Pod koniec lat 90. do Chorwacji sprowadzono 85 osobników bobra europejskiego, a dziś ich populacja sięga ok. 10 tys. Gryzonie są odpowiedzialne m.in. za zalewanie pól uprawnych, stwarzanie utrudnień na drogach czy liniach kolejowych oraz za degradację brzegów i wałów przeciwpowodziowych.
Profesor z chorwackiej uczelni zaznaczył również, że adriatycki kraj był w ostatnich latach zagrożona inwazją ściągniętych wcześniej z USA piżmaków amerykańskich. - Piżmak nie stał się jednak powszechnym problemem, w przeciwieństwie do nutrii, które po ucieczce z hodowli zaczęły się szybko rozmnażać. Jednak i ten problem jest daleko mniejszy niż plaga bobrów - podsumował ekspert.