Niewidomy staruszek zdobywa szczyt. Wchodzi na niego regularnie od ponad 60 lat
Choć ma 91 lat i jest niewidomy, samodzielnie wchodzi na Ślężę, czyli najwyższy szczyt Przedgórza Sudeckiego. W tym roku pan Jan zdobył go już po raz piętnasty. Emeryt z Wrocławia może być wzorem do naśladowania dla wielu osób.
Ślęża jest popularnym celem wypraw dla wielu turystów, zwłaszcza z położonego niedaleko Wrocławia, Świdnicy i Dzierżoniowa. Przyjeżdża tu także pan Jan, którego historia została opisana na profilu "Reżyser Życia" na Facebooku. Przesłał ją Dariusz Durula z Oleśnicy, który miał okazję spotkać staruszka na żółtym szlaku w drodze na Ślężę. Przekazał, że turysta, mimo sędziwego wieku, "nie narzekał i nie wspomniał o ułomności, choć widać było, że nie jest mu łatwo maszerować 2 godziny w upalny dzień".
Mężczyzna podzielił się informacją, że senior wchodzi na szczyt od 1955 r. "Niechętnie i ze skromnością dodał, że jak uda mu się teraz dotrzeć to będzie 15. raz w tym roku. Nie robi tego żeby komukolwiek zaimponować. On robi to dlatego, że "chodzenie to życie" i są jeszcze na świecie takie osoby, dla których musi żyć".
Okazuje się, że panu Janowi marzy się, aby wybrać się na Ślężę także w przyszłym roku, gdy jego prawnuczek będzie miał 4 lata i będzie mógł go zabrać ze sobą na wędrówkę.
"Ten pan jest niewidomy ale oprócz świata nie widzi też... przeszkód. Nam często się czegoś nie chce pomimo zdrowia i młodego wieku. Zapamiętajmy tego pana i to, że przeszkód nie ma. Gdy czegoś chcesz to wejdziesz na szczyt pomimo utrudnień losu" - napisał mieszkaniec Oleśnicy.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Twórca profilu "Reżyser Życia" poprosił, aby pomóc mu odszukać staruszka, ponieważ chce nakręcić o nim film. Okazuje się, że kilka osób kojarzy seniora - z miejsca jego zamieszkania oraz ze szlaku - i jest zachwyconych jego postawą.
"Znam tego pana, był wykładowcą we Wrocławiu. Pewnego razu rozmawiałem z nim. Dojeżdża pod Ślężę PKS-em. Wchodzi na szczyt, piję herbatę i schodzi, aby zdążyć na powrotny autobus. Nie narzeka na życie. Jest żywym przykładem, że wszystko jest możliwe. Był jednym z pierwszych ludzi, którzy przemierzali Karkonosze zaraz po wojnie. Jest człowiekiem bardzo honorowym i skromnym" – napisał pod postem Bartosz.
"To jest Pan Jan. Niezwykle miły i uprzejmy człowiek. Odkąd go znam, co niedzielę w sezonie, gdy jeżdżą autobusy, wyrusza na Ślężę - jak sam mówi - na herbatkę" – tłumaczy Patrycja. Z kolei inna osoba opisała, że często mija staruszka na osiedlu Ołtaszyn w dzielnicy Krzyki we Wrocławiu. "Raz w sklepie robi zakupy, a raz na drugim końcu naszej dzielnicy dzielnie spaceruje! Zawsze z wielkim szacunkiem i podziwem patrzę w jego kierunku!!!".
Osoby komentujące post są pod ogromnym wrażeniem i życzą panu Janowi dużo zdrowia oraz kolejnych udanych wypraw. "Jaki z tego morał? Ograniczenia istnieją tylko i wyłącznie w naszych głowach i umysłach. Wszystko można zrobić, wszystko jest możliwe - mimo ludzkich ułomności czy wad...To my tak naprawdę sami stawiamy sobie bariery i budujemy mury "nie do przejścia" – skomentowała na Facebooku Katarzyna.
Determinacja pana Jana imponuje i powinien on być przykładem dla każdego z nas. To kolejna historia osoby w sędziwym wieku w Polsce, która pokazuje wygodnickim turystom, że chcieć to móc. Niedawno opisywaliśmy, jak 77-letnia emerytka, która mimo dwóch poważnych operacji, postanowiła o własnych siłach dotrzeć nad Morskie Oko.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl