Obozy dla dorosłych. "Przez chwilę możemy poczuć się jak dzieci"
Jeszcze niedawno na obozy czy kolonie, na których odbywają się konkretne zajęcia np. sportowe czy muzyczne, jeździły wyłącznie dzieci. Od kilku lat przybywa organizatorów obozów 18+, a te przyciągają coraz więcej zainteresowanych. - W dorosłym życiu mamy zdecydowanie za mało okazji do takich zwariowanych przygód, a chyba wszyscy ich czasem potrzebujemy - mówi Mayra Wojciechowicz, która jeździ na tego typu wyjazdy.
Oto #TOP2022. Przypominamy najlepsze materiały minionego roku.
Mayra Wojciechowicz z Gdańska była na kilku obozach dla dorosłych. Zarówno jako uczestniczka i jako osoba prowadząca zajęcia. - Takie wyjazdy mają tę ogromną zaletę, że przez chwilę możemy poczuć się jak dzieci - wolni od jakichkolwiek obowiązków, nawet tych związanych z organizacją wakacji. Wszystko jest podane, przygotowane, a nam pozostaje jedynie korzystać z oferowanych atrakcji lub - jeśli tego dnia wolimy po prostu odpocząć - zrezygnować - opowiada.
Joga, tai chi i nocne solarium
Obozy wybierane przez Mayrę służą przede wszystkim wyciszeniu i rozwojowi osobistemu. - Jednym z takich wyjazdów, które wspominam bardzo ciepło, był obóz jogi kierowany do kobiet - wspomina.
Jak opowiada, poza jogą na uczestniczki czekały wycieczki rowerowe, zajęcia z układania mandali, piękna przyroda i jacuzzi w ogrodzie, a w domkach świetnie wyposażone biblioteczki. Wieczorami były ogniska czy wycieczki łodzią.
- Program nie był przeładowany. Chodziło raczej o to, by przez te kilka dni wypoczynku się nie spieszyć, nie napinać, że skoro zapłaciłam, to skorzystam i z tej atrakcji, i z takich warsztatów - opowiada Mayra Wojciechowicz. - Myślę, że organizatorzy dobrze wiedzieli, że mamy taką skłonność do gonienia i dali nam okazję, by się wyciszyć, spędzić czas z sobą samą, ale też z pozostałymi uczestniczkami. Poznać inne dorosłe kobiety, które podczas obozu nie są żonami, matkami czy pracowniczkami. Świetny wyjazd, pełen dobrej kobiecej energii.
Obóz tai chi, w którym uczestniczyła Mayra, miał bardziej sportowy i imprezowy charakter.
- W ciągu dnia było dużo zajęć. Spędzając na ćwiczeniach po kilka godzin na dobę, można się było fantastycznie zmęczyć fizycznie, ale i skupić na szczegółach wykonywania kolejnych pozycji, poświęcić detalom, na co zwykle brakuje nam czasu - i w treningu, i w życiu - opowiada gdańszczanka. - Jednocześnie wieczorami bawiliśmy się jak dzieci na wakacjach - spontaniczne szaleństwo. Z największym uśmiechem wspominam noc, kiedy z koleżanką znalazłyśmy gdzieś na tyłach ośrodka nieczynne solarium. Oczywiście odpaliłyśmy stoły i oddałyśmy się nocnej sesji opalania - opowiada ze śmiechem.
- W dorosłym życiu mamy zdecydowanie za mało okazji do takich zwariowanych przygód, a chyba wszyscy ich czasem potrzebujemy. Obozy dają nam możliwość, by choć przez chwilę znów pobyć dziećmi i bawić się jak one. Jednocześnie są okazja, by poświęcić czas i uwagę samemu sobie i rozwijać swoje pasje - dodaje.
Tańce i romanse
Klaudia Kopiec jest współwłaścicielką szkoły tańca So!Salsa w Gdańsku. Kilka razy w roku dla uczestników zajęć organizuje dłuższe lub krótsze obozy taneczne. W ciągu dnia są zajęcia, ale zdaniem Klaudii, nie taniec jest najważniejszy na takich wyjazdach. - Nikt, kto zaczyna uczyć się tańca jako dorosły, nie myśli o karierze zawodowego tancerza. To forma aktywnego spędzenia czasu, rozwijania pasji, sposób na poznanie nowych ludzi, którzy mają podobne do nas zainteresowania - ocenia. - Podobnie wygląda sprawa z obozami. Możliwość wspólnego potańczenia jest super, ale nie mniej ważna jest integracja.
Poza treningami uczestnicy pływają razem w jeziorze, przygotowują ogniska czy grilla, mają czas na rozmowy, spacery, po prostu bycie razem. - Widzę, jak przez te kilka dni znajomi z jednego kursu stają się przyjaciółmi, jak ludzie się w sobie zakochują. Mamy na koncie nawet kilka małżeństw, których wspólna przygoda zaczęła się właśnie na obozie - dodaje instruktorka ze szkoły So! Salsa.
Zdaniem Klaudii najważniejsze jest to, że na takich wyjazdach uczestnicy mają okazję poznać ludzi, z którymi może połączyć ich głęboka relacja. Osoby o podobnych zainteresowaniach, podejściu do życia, podobnej energii. Dotyczy to nie tylko obozów tanecznych, ale ogólnie wyjazdów dla dorosłych, które z założenia są tematyczne. - Ja sama uczestniczę w obozach rozwojowych - w Power Campach Adriana Hoffmana, gdzie mamy medytację, morsowanie, chodzenie po górach i spotkania z psychologami. Z perspektywy uczestnika obserwuję, że takie wyjazdy przyciągają ludzi, do których jest mi blisko, z którymi sporo mnie łączy, wśród których mam szansę znaleźć prawdziwych przyjaciół - mówi Klaudia.
Na obozy jeżdżą zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Ludzie na studiach i na emeryturze. Lekarze, prawnicy, pielęgniarki, nauczycielki i panie sprzątające. Jednym słowem wszyscy. - Łączą ich zainteresowania, chęć spędzania aktywnie czasu i otwartość na innych. Są małżeństwa, osoby w związkach, które na obóz przyjeżdżają same i single. Wielu uczestników to osoby na jakimś zakręcie - właśnie się przeprowadzili, rozstali z partnerem, chcą zacząć nowy etap w życiu i szukają miejsca i ludzi, dzięki którym poczują się dobrze. Obozy to naprawdę świetna okazja, by takie osoby spotkać - dodaje.
Czytaj też: Będzie strajk w Ryanair. Potrwa sześć dni
Jak dzieci, ale nie dzieci
Magda Olszewska z Warszawy, która uczestniczyła z obozach karate dla dorosłych, ma do nich jedno zastrzeżenie.
- Takie wyjazdy są rewelacyjne pod warunkiem, że kadra nie zapomina, z kim wyjechała na wypoczynek. Na obozie, po którym zrezygnowałam z tych wyjazdów, trenerom, którzy zajmują się przede wszystkim dziećmi, zdecydowanie umknął fakt, że na wyjazd zabrali głównie ludzi w wieku 30-50 lat. Czyli osoby, które chciały ćwiczyć i rozwijać się fizycznie i duchowo, ale raczej nie planują kariery zawodowej - wspomina. - Program treningów był tak przeładowany, a dyscyplina tak duża, że naprawdę czuliśmy się jak dzieci, ale raczej nie mieliśmy z tego radości.
Zdaniem Magdy, jeśli kadra ma świadomość, że na obozie są dorośli, to takie wyjazdy to świetna sprawa. - Duża dawka ruchu i fizycznego zmęczenia, poczucie, że zrobiło się coś dla siebie, dla zdrowia i dobrego samopoczucia. Do tego świetne oderwanie od codziennego życia, a po zajęciach czas na integrację. Wspólne ogniska, wyjścia na wino czy spacery po plaży, czyli tzw. zajęcia w podgrupach, na które w codziennym życiu tak bardzo brakuje nam czasu, a za którymi większość z nas tęskni - mówi.
- Tak więc obozy dla dorosłych zdecydowanie polecam. Warto jednak sprawdzić - zwłaszcza przy tych sportowych - czy trenerzy nie mają ambicji zrobienia z nas zawodowców - dodaje ze śmiechem.
Czytaj też: Najgłębszy basen nurkowy w Europie jest w Polsce