Od prawie 10 lat mieszka na lotnisku. Nie chce wracać do żony
Od 2008 r., czyli od momentu, kiedy został przez żonę wyrzucony z domu, mieszka na międzynarodowym lotnisku w Pekinie. Przeprowadził się tam z braku alternatywnego miejsca do życia. Ma prowizoryczną kuchnię, koce i inne rzeczy, które pomagają mu stworzyć między siedziskami w terminalu "domowe gniazdko". Dyrekcja portu wielokrotnie próbowała się go pozbyć, ale, jak widać, bezskutecznie.
Historia 53-letniego Chińczyka o imieniu Wei Jianguo przywodzi na myśl film "Terminal", w którym Viktor Navorski (Tom Hanks), przybysz z Europy Wschodniej, spędza na nowojorskim lotnisku wiele miesięcy. Tyle że w przypadku pana Jianguo można mówić o znacznie dłuższym przystanku, ponieważ mieszka na lotnisku już od prawie 10 lat.
Mężczyzna przyznał w wywiadzie dla lokalnej stacji telewizyjnej, że w terminalu jest ciepło, sucho i przytulnie. Udało mu się zbudować niewielka kuchnię, wyposażoną w garnki czy kuchenkę elektryczną, którą wyniósł z domu po kłótni z żoną. Rzeczy osobiste trzyma w torbach i reklamówkach. Jak można zauważyć na poniższym filmie, jedna z nich pochodzi z polskiej Biedronki.
Za co żyje? Odkąd został zwolniony z pracy, otrzymuje co miesiąc zasiłek w wysokości 1000 juanów (ok. 538 zł). Ta kwota wystarcza mu na kupowanie artykułów pierwszej potrzeby, które nabywa głównie w marketach poza lotniskiem.
Zanim pan Wei zamieszkał w 2008 r. w terminalu, stracił pracę i pił niemal każdego dnia. Żona kazała mu doprowadzić się do porządku, jednak tego nie uczynił. W konsekwencji kobieta wyrzuciła go z domu. Początkowo mężczyzna nie wiedział, gdzie ma się podziać, ale wpadł na pomysł, aby udać się na lotnisko. Uznał, że jest duże i codziennie przewijają się przez nie tłumy podróżnych, więc istnieje szansa, że pozostanie niezauważony.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Gdy ochrona lotniska zorientowała się, że Wei Jianguo koczuje w terminalu, poinformowała o tym fakcie dyrekcję portu. Ta z kolei już wielokrotnie próbowała się go pozbyć, jednak robiła to na tyle nieskutecznie, że bezrobotny od niemal dekady wciąż egzystuje między ławkami. Okazuje się, że mógłby wrócić do żony, ale nie chce tego uczynić. Nie tylko przyzwyczaił się do takiego trybu życia, ale też nie musi stosować się do warunków, jakie stawiała mu wcześniej małżonka – w tym dotyczących spożywania alkoholu.
Historia Wei to nie jedyny tego typu przypadek. Najbardziej znanym mieszkańcem lotniska na świecie jest pochodzący z Iranu Mehran Karimi Nasseri, który mieszkał w terminalu 1 (T-1) na paryskim lotnisku Charles'a de Gaulle'a przez 18 lat. W 1988 r. deportowano go z Wielkiej Brytanii do Belgii. Zabroniono mu wstępu na teren Anglii, ponieważ ukradziono mu paszport i certyfikat Zjednoczonych Narodów, świadczący o statusie uchodźcy. Wskutek zbiegu okoliczności, wylądował w porcie lotniczym w stolicy Francji.
Adwokat Christian Bourguet wywalczył dla niego w 1999 r. prawo pobytu na terenie Francji i mimo propozycji władz osiedlenia się w innym miejscu, Merhan wybrał terminal. Mieszkał tam do 2006 r., kiedy został przewieziony do szpitala. Irańczyk był inspiracją dla twórcy filmu Terminal z 2004 r., a za prawa do ekranizacji opowieści na temat jego życia, otrzymał 275 tys. dolarów.