Odwołali mi lot, bo... zapomnieli, że pas jest zajęty. "Nieprawdopodobne"
Miałam lecieć do Bergamo. I poleciałabym, ale nie mogłabym wrócić, bo Ryanair odwołał lot powrotny do Gdańska. Okazuje się, że linia sprzedawała bilety na ten termin, choć od dawna wiedziała, że powrót będzie niemożliwy.
Bilety kupione za 200 zł, podróż zaplanowana w najmniejszym szczególe, radość ogromna. I nagle zauważam w aplikacji Ryanair, że mój lot z Bergamo do Gdańska 18 maja został anulowany. Zero informacji na mailu, więc piszę do znajomej, która miała osobną rezerwację. - Ja mam maila, ale mi zaproponowali powrót tym samym samolotem, którym przylecimy, czyli 25 minut później. Absurd - mówi.
Dlaczego odwołali mi lot?
Załamka - myślę i sprawdzam alternatywy. Możemy bezpłatnie zmienić termin lub miejsce wylotu, ale albo różnica w cenie jest kosmiczna, albo termin zbyt odległy. Decyduję się na złożenie wniosku o zwrot. To okazuje się niełatwe, bo zarówno w aplikacji, jak i na komputerze, pojawia się błąd. Wielu by pewnie odpuściło, ale udaje mi się wypełnić wniosek poprzez link, który otrzymuję na czacie. Potwierdzenia brak.
Czekam na zwrot, ale cały czas zastanawiam się, jakim cudem ten jeden lot (18 maja w sobotę) - na miesiąc przed podróżą - został odwołany. Inne na tej trasie we wcześniejsze i kolejne soboty wciąż są w siatce połączeń. Piszę więc do biura prasowego Ryanaira z prośbą o wyjaśnienie, bo zwykły pasażer takiego nie otrzymuje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żółta woda w Bałtyku. Turyści nie wiedzą, co robić
"W związku z zamknięciem pasa startowego na lotnisku w Gdańsku w dniu 18 maja byliśmy zmuszeni odwołać lot z Mediolanu Bergamo do Gdańska (18 maja). Pasażerowie, których to dotyczy, zostali powiadomieni i poinformowani o możliwościach bezpłatnej zmiany lotu lub otrzymania pełnego zwrotu kosztów. Ryanair szczerze przeprasza za wszelkie niedogodności spowodowane zamknięciem pasa startowego na lotnisku w Gdańsku, na które nie mamy całkowicie wpływu" - otrzymuję odpowiedź i już wiem, że mam gigantycznego pecha, bo ze względu na późną godzinę zamknięcia pasa startowego (18 maja od 22:00 do 19 maja od 01:00) jest to jedyny lot Ryanair, który odwołano.
Okazuje się, że powodem zamknięcia pasa w takich godzinach jest Skywayrun, czyli nocny maraton biegowy organizowany na lotnisku. W sumie gdański port organizuje dwie takie imprezy w roku. Jedna odbyła się już w kwietniu. Fajnie, ale krew mnie zalewa, że przez te biegi mam zrujnowany urlop. Dopytuję rzeczniczkę lotniska, od kiedy znany był termin wydarzenia, żeby upewnić się, czy Ryanair sprzedawał bilety, znając tę datę.
Tego lotu nie powinno być w siatce
- Linie lotnicze o terminie imprez zostały poinformowane specjalnym dokumentem dokładnie 5 października 2023 r., na ponad pół roku przed imprezami i na wiele miesięcy przed wejściem w życie letniej siatki połączeń - informuje WP Agnieszka Michajłow, rzeczniczka prasowa Portu Lotniczego Gdańsk.
Jak dodaje, przewoźnicy potwierdzili przyjęcie do wiadomości, że zarówno w nocy z 26/27 kwietnia jak z 18/19 maja w godzinach od 0.00 do 3.00 będą ograniczenia w operacjach lotniczych w Gdańsku. - Wydaje się więc nieprawdopodobne, by linie powoływały się na imprezy sportowe w Gdańsku jako powód odwoływania lotów - podkreśla Michajłow. - Port Lotniczy Gdańsk bierze pod uwagę interes pasażerów i linii lotniczych, bo to nasi główni kontrahenci, robimy to zawsze w porozumieniu, dlatego organizujemy wydarzenia w nocy i dlatego są to krótkie dystanse, by wyłączenia w lataniu były jak najkrótsze.
Z tego jasno wynika, że linia popełniła błąd, udostępniając do sprzedaży bilety na 18 maja. Na pytanie, dlaczego tak się stało i na jaką rekompensatę mogą liczyć pasażerowie w związku z tym, że z winy linii muszą zrezygnować z podróży, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Złożę reklamację i się przekonam.