Odwołane loty do Albanii. "Płacz, lament i nie wiadomo, co robić"
Polacy zmuszeni do koczowania na lotnisku w Tiranie z powodu odwołanych lotów Wizz Air. - Najgorsze, że nie było żadnej pomocy od przewoźnika. Po prostu "radźcie sobie" i tyle - przyznaje w rozmowie z WP jeden z poszkodowanych turystów. Tanie linie odwołały w ostatniej chwili loty do Albanii z Poznania i Wrocławia.
Od kilku dni turyści w mediach społecznościowych alarmują, że linie Wizz Air odwołują loty do i z Albanii. Nie odbyły się połączenia m.in. z Poznania i Wrocławia.
Koszmar turystów
"Właśnie odwołano lot z Wrocławia do Tirany. I po wakacjach"- napisała jedna z turystek w mediach społecznościowych. Okazało się, że miała lecieć w czwartek 13 lipca o godz. 11:50, a w godzinach porannych otrzymała informację o odwołaniu.
Na liście przylotów lotniska w Tiranie lot z Wrocławia rzeczywiście widniał jako odwołany. Połączenia z Polski obsługiwane przez inne linie odbywają się zgodnie z planem - w Tiranie w czwartek lądowały m.in. samoloty z Warszawy (Smartwings oraz LOT). Loty linii Rynanair też odbyły się planowo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Jeden z najtańszych kierunków na urlop w Europie. "All inclusive tu nie istnieje"
- O odwołanym locie poinformowano nas na lotnisku - opowiada pani Emilia Jarosz w rozmowie z WP. Do Tirany miała lecieć w czwartek 13 lipca z Wrocławia.
- Dostaliśmy telefon na infolinię, żeby tam dzwonić, bo obsługa lotniska nic nie wie. Zaproponowano lot za trzy lub pięć dni. Na infolinii automatyczna sekretarka informowała, że polski oddział Wizz Air jest nieczynny. Punkt Wizz Air na lotnisku zamknięty. Zero informacji. Płacz, lament, małe dziecko i nie wiadomo, co robić - opowiada pani Emilia. - W końcu ok. godz. 11 dostaliśmy informację, że jednak przewożą ludzi z Wrocławia do Gdańska. Nas, ze względu na dziecko, przetransportowano taksówką. Wylot z Gdańska o północy. Jakoś dojechaliśmy, ale do tej pory nie wiemy, jaka była przyczyna odwołania naszego połączenia - mówi.
Problem dotyczy nie tylko lotów do Albanii, ale też z Albanii do Polski. Jak podaje "Głos Wielkopolski" w Tiranie utknęło co najmniej 250 pasażerów, którzy mieli lecieć we wtorek 11 lipca do Poznania.
Choć cześć osób przebukowała bilety na lot do Wrocławia w czwartek 13 lipca, on także został odwołany.
"Siedzimy z odwołanego lotu do Poznania. Dzisiejszy nasz przebukowany lot na Gdańsk już ma opóźnienie sześć godzin. W ambasadzie powiedzieli, że nie wiadomo czy odleci. I nie wiem, kiedy wrócę do domu z trójką dzieci" - czytamy komentarz z czwartku 13 lipca. Ostatecznie lot do Gdańska odbył się.
Marcin Kobus miał lecieć czwartkowym lotem z Tirany do Wrocławia, o godz. 14:30. - Rano w okolicach godz. 6 dostaliśmy powiadomienie w aplikacji, że lot jest odwołany - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską. - Od razu zadzwoniliśmy na infolinię Wizz Aira, ale powiedzieli nam tylko, że lot jest odwołany z przyczyn niezależnych od linii i musimy sobie sami radzić - dodaje.
Turysta musiał wrócić do pracy, więc na własną rękę znalazł lot do Berlina na ten sam dzień i stamtąd do Wrocławia dostał się autobusem. - Wizz Air chciał nam przebukować bilet na inny dzień, na lot do Warszawy, ale musieliśmy być jak najszybciej w domu. Dodatkowo nie wiedzieliśmy, czy ten lot do Warszawy też nie będzie odwołany. To jednak wiąże się z kosztami - trzeba zapłacić za nocleg czy samochód. Nie zaufaliśmy więc przewoźnikowi i sprawę ogarnęliśmy na własną rękę - opowiada.
Pan Marcin przyznaje, że na lotnisku w Tiranie widać wielu zdezorientowanych turystów. - Masakra, co się tam dzieje. Na lotnisku było wczoraj od groma ludzi. W końcu kilka lotów do Polski zostało odwołanych. Najgorsze, że nie było żadnej pomocy od przewoźnika. Po prostu "radźcie sobie" i tyle - przyznaje. - Wiem, że za to wielu Polaków, którzy na stałe mieszkają w Albanii było chętnych do pomocy - dodaje.
Rzeczywiście, na facebookowych grupach można znaleźć tego typu ogłoszenia, a pod nimi wiele pełnych wdzięczności komentarzy. Turyści są zachwyceni, że chociaż na rodaków można liczyć.
- Zaoferowałam pomoc, gdyż mieszkamy kilka minut od lotniska, mamy duży dom, w którym możemy ugościć osoby potrzebujące pomocy - mówi w rozmowie z WP Sabina Topalli. - W środę odwiedziła nas rodzina, która miała kilkugodzinne opóźnienie lotu do Katowic. Zostali u nas kilka godzin, robiliśmy z dziećmi gofry, spędziliśmy czas w ogródku. Jeśli będą kolejne trudności w lotach, proszę o kontakt osoby potrzebujące. Postaram się pomóc, jak tylko mogę - dodaje.
13 lipca zwróciliśmy się do linii lotniczych o komentarz. Wizz Air na razie nie odniósł się do sprawy w odpowiedzi do nas ani w oficjalnym komunikacie, choć sprawa dotyczy setek pasażerów. Co ciekawe, wysłał komunikat prasowy na inny temat.
Odwołany lot - prawa pasażera
Turyści, którym odwołano loty, mogą się ubiegać o odszkodowanie. - Polskich podróżnych chroni Rozporządzenie (WE) nr 261/2004 Parlamentu Europejskiego i Rady. Gwarantuje ono między innymi prawo do informacji o prawach pasażera oraz prawo do opieki – w przypadku odwołania lotu lub opóźnień przekraczających dwie do czterech godzin, należy zapewnić pasażerom pożywienie i napoje oraz hotel i transport do niego dla tych, którzy muszą czekać na lot przez noc - mówi Tomasz Pawliszyn, dyrektor AirHelp.
Na mocy wspomnianego rozporządzenia, pasażerowie powinni się ubiegać o rekompensatę z powodu zakłóceń - opóźnienia lub odwołania - lotu. - Kiedy już szczęśliwie dotrą w miejsce docelowe, powinni dochodzić odszkodowania, jeśli doświadczą opóźnienia lotu powyżej trzech godzin, odwołania lotu na mniej niż 14 dni przed odlotem lub też odmowy przyjęcia ich na pokład z powodu przepełnienia lotu (oczywiście, jeśli wina leży po stronie przewoźnika) - wyjaśnia Pawliszyn.
Pasażerom przysługuje 250 euro (ok. 1113 zł) rekompensaty, jeśli lot miał się odbyć na odcinku krótszym niż 1500 km oraz 400 euro (ok. 1779 zł), jeśli był to odcinek dłuższy niż 1500 km.
Ponadto, możemy również prosić linie lotnicze o pokrycie wszelkich dodatkowych kosztów poniesionych z powodu zakłócenia lotu, np. kosztów zakwaterowania czy wyżywienia.
- Niestety, zdarza się, że linie lotnicze oferują poszkodowanym pasażerom vouchery lub mile lotnicze zamiast odszkodowań czy zwrotu gotówki. Należy pamiętać, że nie musimy przyjmować takich propozycji – jeśli nam nie odpowiadają, można je odrzucić, a następnie dochodzić swoich praw wedle przepisów - zaznacza Pawliszyn.
Iwona Kołczańska, dziennikarka Wirtualnej Polski