Wyspy"Party island", czyli imprezowe centrum na Cykladach. Witajcie na Mykonos

"Party island", czyli imprezowe centrum na Cykladach. Witajcie na Mykonos

Na Mykonos wszystko jest wypieszczone, cieszy oko. Jest przepiękna architektura sakralna, modne kluby, romantyczne restauracje nad brzegiem morza i plaże ze złocistym pisakiem. Jakieś minusy? To jedna z najdroższych greckich wysp, gdzie ceny są prawie paryskie.

"Party island", czyli imprezowe centrum na Cykladach. Witajcie na Mykonos
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Joanna Klimowicz

Biało i czysto, aż lśni

Luksus i luz widać już w marinie, w nowym porcie (nazwanym tak w odróżnieniu od starego, ulokowanego w centrum Chory - czyli stolicy wyspy, zwanej też po prostu Mykons). Do nowego przybijają wielkie promy, a z nich co godzinę wysypują się tłumy spragnionych atrakcji turystów z całego świata. Też wybrałam ten środek transportu. Do Aten przyleciałam tanimi liniami, potem autobusem (spod terminala) dojechałam do portu w Rafinie, gdzie wsiadłam na prom kompanii Golden Star Ferries (do wyboru są też inne, kursujące między wyspami). Za bilet na Mykonos w klasie ekonomicznej trzeba zapłacić średnio 200 zł, choć zdarzają się promocje. Po trzech godzinach komfortowej podróży jest się na miejscu. Z nowego portu do centrum Chory kursuje publiczny autobus.

Obraz
© Mykonos, fot. Joanna Klimowicz

Wyspa jest nieduża, ma 85 km kw. W Chorze mieszczka ok. 6 tys. osób. Uliczki w niej są splątane i tak wąskie, że obowiązuje zakaz wjazdu aut. W niektórych miejscach można rozpostartymi rękami dotknąć bielonych murów domów. Białe są też - i często pracowicie odnawiane - "żyłki" pomiędzy kamieniami ulic. Czysto niewyobrażalnie! - bruk szorowany jest codziennie rano. Aż ma się wrażenie, że to nie miasto, tylko czyjś ogromny, bardzo zadbany taras. Na mikroskopijnych placach stoją równie białe cerkwie z czerwonymi kopułami.

Obraz
© Mykonos, fot. Joanna Klimowicz

I ta cała biała, ukwiecona Chora lśni jak klejnot nad turkusowymi wodami Morza Egejskiego. Na jednym z jej wzgórz rozsiadło się rzędem pięć młynów wiatrowych - Kato Mili, obfotografowanych przez turystów już z każdej strony. Podobnie jak Alefkandra, czyli Mała Wenecja - artystyczna dzielnica dosłownie wchodząca do morza. Kolorowe balkony domów w stylu weneckim zawieszone są nad taflą wody, a ganki omywają fale. Wielojęzyczne tłumy okupują knajpki i bary, podziwiając stąd zachody słońca i wiatraki.

Zobacz też: Wakacje 2019. Oto najpopularniejsze kierunki tego lata

Co zrobić, żeby nie zbankrutować

Tuż przy Małej Wenecji znajdziemy dzielnicę Kastro z najsłynniejszą - oprócz wiatraków - atrakcją Mykonos, czyli kościołem Panagia Paraportiani. To właściwie kompleks przybudówek i schodków pod białą kopułą, przyczepiony do skały nad urwiskiem. Będący "zlepkiem" pięciu świątyni, budowanych na różnych poziomach na przestrzeni 400 lat.

Tuż obok znajduje się Muzeum Folkloru i Tradycji, ulokowane w dawnym domu kapitana, zajmujące także jego piwnicę. Można tu obejrzeć meble, ikony, ale i modele statków. Albo srebrne wota składane w podzięce za uzdrowienie - precyzyjnie odzwierciedlające uratowaną część ciała, np. dłoń, stopę, pierś.

Obraz
© Mykonos, fot. Joanna Klimowicz

W Chorze znajdują się są i inne muzea: morskie, archeologiczne, Dom Leny z XIX w. Ale przede wszystkim są tu wszelkiej maści knajpki, tawerny, restauracje, bary, lodziarnie, kawiarnie itp. Niektóre - zwłaszcza w Małej Wenecji - bardzo drogie. Mogę z czystym sumieniem polecić dwie, gdzie nie zbankrutujecie: Souvlaki Story i Sakis Grill House. Obydwa bary typu fast food dobrze oceniane są na Trip Advisor, serwują typowo greckie dania, pyszne i różnorodne, a najeść się w nich można za 30 zł.

Obraz
© Mykonos, fot. Joanna Klimowicz

Zaoszczędzone pieniądze panie z pewnością wydadzą w którymś z licznych butików czy galerii sztuki. Obfituje w nie zwłaszcza ulica Matoyianni, gdzie też jest sporo topowych lokali. Wieczorami w Chorze zaczyna się imprezowe życie, absolutnie nie kolidujące z nabożeństwami w sąsiadujących ściana w ścianę cerkwiach. Byłam tam w prawosławny Wielki Czwartek, wszystko mieszało się w idealnej harmonii.

Obraz
© Mykonos, fot. Joanna Klimowicz

Mykonos aktywnie

Z polecanych przez "bywalców" klubów poza Chorą można wymienić choćby Cavo Paradiso, zbudowany na skalnych półkach nad plażą Paradise, gdzie grają sławni didżeje. Albo klub Jackie O’, specjalizujący się w pokazach drag queens.

Obraz
© Mykonos, fot. Joanna Klimowicz

Większość miejscowości na Mykonos zlokalizowana jest nad brzegiem morza i stanowi kompleksy hotelowe i barowe. Poza jeszcze jednym miasteczkiem - spokojną, tradycyjną Ano Merą, która zachowała dawny charakter. W pobliżu miejscowości znajduje się winnica, gdzie winorośl uprawia się w bardzo nietypowy sposób - przy "wspomaganiu" muzyką klasyczną. Takie wino, które się jej nasłucha, ma ponoć głębszy bukiet.

Obraz
© Mykonos, fot. Joanna Klimowicz

Wyspa z uwagi na silne wiatry jest świetnym miejscem do uprawiania sportów wodnych, takich jak windsurfing i kitesurfing. Z kolei dla zakochanych w starożytności nie lada gratką będzie 40-minutowy rejs na pobliskie Delos. Według mitologii na tej wyspie tytanka Leto powiła Zeusowi dwoje boskich dzieci: Apolla i Artemidę. Przeklęta przez zazdrosną Herę, nie mogąc urodzić nigdzie na ziemi, oparła się o jedyne rosnące na Delos drzewo i rodziła przez dziewięć dni.

Na Delos, poza panoramą Cyklad, obejrzeć można antyczne ruiny i muzeum archeologiczne. To niezamieszkała wyspa, lepiej więc pilnować godziny powrotu waszej łodzi i wrócić na Mykonos, do bardzo rozbawionej cywilizacji.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

wyspawyspygrecja

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (2)