Pilot wycieczek. "Nieprzewidywalność jest wpisana w ten zawód i bardzo mnie fascynuje"
Wiele osób marzy o pracy pilota wycieczek, bo wiąże się z licznymi korzyściami, ale to też bardzo ciężka i nieprzewidywalna praca. O faktach i mitach tego zawodu opowiada Agata Wójcik-Kłos, pilot wycieczek z 20-letnim stażem, autorka przewodników po Grecji i Indonezji oraz założycielka strony "Worldtourleader".
15.09.2020 10:02
Karolina Laskowska: "Wybierz pracę, którą kochasz, i nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w twoim życiu" – słowa Konfucjusza bardzo pasują do twojej sytuacji. Udało ci się spełnić wielkie marzenie i pogodzić podróżowanie z zarabianiem pieniędzy. Zdradzisz receptę na otrzymanie takiej świetnej posady?
Agata Wójcik-Kłos: Praca pilota to faktycznie nie tylko zarabianie pieniędzy, ale przede wszystkim realizowanie pasji przynoszącej wiele satysfakcji. Na co dzień stykam się z różnymi sytuacjami, zarówno bardzo pozytywnymi, jak i trudnymi. Nie ma jednak czasu na nudę czy zniechęcenie.
Dla mnie jest to wymarzona praca, jednak podkreślam, że to nie zawód dla każdego. Postrzeganie pracy w turystyce jako "wiecznych wakacji" jest nieprawdziwe. To mniej więcej tak jakby powiedzieć o lekarzu – "wykonuje najlepszą pracę, bo sam nigdy nie zachoruje".
Jak wygląda twój typowy dzień w pracy?
Zazwyczaj rozpoczynam go od pobudki o godz. 6 lokalnego czasu. Następnie idę na basen lub ćwiczę, bo dobra kondycja u pilota jest niezbędna.
Przynajmniej 20 minut przed planowanym wyjazdem grupy na zwiedzanie melduję się przy recepcji hotelowej. Tam spotykam się z klientami, którym pomagam rozwiązać różne problemy lub pośredniczę w rozmowach w obcym języku.
Łączę pracę pilota i przewodnika. Realizuję z klientami ustalony wcześniej program, opowiadam o atrakcjach turystycznych oraz dopinam na ostatni guzik kwestie wyżywienia i noclegu. Po zakończonym dniu zwiedzania wracamy wspólnie do hotelu. Bardzo często opowiadam turystom też o innych krajach oprócz tego, w którym się znajdujemy. Pamiętam szczególnie historię, gdy będąc w Grecji podszedł do mnie klient z wycieczki, prosząc: "Pani Agato, czy możemy spotkać się po kolacji, aby opowiedziała pani mi i mojej żonie o kilku istotnych kwestiach dotyczących wyjazdu do Kambodży?". Oczywiście zgodziłam się i jakie było moje zaskoczenie, gdy w lobby hotelowym czekali wszyscy klienci z autokaru!
Z krótkiej pogadanki o Kambodży zrobił się wręcz reportaż poparty własnymi zdjęciami. To bardzo miłe doświadczenie. Są jednak też takie wyjazdy, kiedy zmęczenie bardzo daje o sobie znać.
Ale zmęczenie pewnie nie jest najgorsze. Opowiedz proszę o najtrudniejszych wyzwaniach, z jakimi musiałaś się zmierzyć.
Czasami myślę, że spisując wszystkie trudne momenty z 20 lat, powstałaby spora książka. Najtrudniejsze sytuacje to takie, w których muszę stawić czoła obowiązującemu prawu lokalnemu i instytucjom w danym kraju. Udając się do aresztu, gdzie przed chwilą umieścili twojego klienta, nigdy nie wiesz, czy ciebie też zaraz nie zamkną, bo w końcu chcesz go stamtąd wyciągnąć. Szpitale psychiatryczne są specyficzne, a identyfikacja zwłok topielca nie należy do miłych doświadczeń. Uczestniczyłam w tych wszystkich wydarzeniach, jednak nie mogę ich dokładniej opisać, bo obowiązuje mnie tajemnica zawodowa.
Z upływem lat nauczyłam się radzić z różnymi wyzwaniami. Wielozadaniowość jest nieodłącznym elementem mojej pracy. Myślę, że dobry pilot wycieczek powinien wykazywać się wiedzą, empatią, cierpliwością oraz lojalnością. Zawsze powtarzam, że jest on specjalistą w branży turystycznej, ale pełni też funkcję podobną trochę do psychologa. Takie podejście pozwala mi uporać się z trudnymi sytuacjami i pomóc klientom w organizacji najlepszego urlopu. Nieprzewidywalność jest wpisana w ten zawód i bardzo mnie fascynuje!
Prywatnie też sporo podróżujesz. Mieszkałaś nawet przez 3 lata w Indonezji. Co szczególnie urzekło cię w tym kraju?
To wszystko wzięło się z dziecięcych marzeń, kiedy wyobrażałam sobie rajskie wyspy. Marzenie się spełniło. Na początku było dużo zaskoczeń, czasami łez, ale to, co spowodowało, że tam zostałam, to zdecydowanie różnorodność. Mocno namieszała mi w głowie. Inna kultura, zwyczaje, kuchnia. Na Bali zaangażowałam się bardzo w feng shui i ogólnie pojętą duchowość. Szczerze? Ten pobyt zmienił we mnie percepcję świata. I tak jak napisałam w jednym z moich przewodników: "Kocham Indonezję za różnice kulturowe, które tak bardzo zmieniają nasz pogląd na świat. Za to, że kształtuje w nas pozytywne myśli i uczy dystansu do spraw nieistotnych".
W czym Indonezyjczycy różnią się od Polaków?
To bardzo pozytywni ludzie. Spokojni, zrównoważeni, mający na wszystko czas. Ten spokój niestety przekłada się na rozwiązywanie problemów, a właściwie ich unikanie. W pracy takie podejście zdecydowanie się nie sprawdza. Indonezyjczycy nie przejawiają chęci do aktywnego trybu życia, przez co cierpią m.in. na choroby krążenia. Czasami wchodzą na wulkany, które według wierzeń są zamieszkiwane przez hinduskich bogów. Wprawdzie większość ludności kraju to muzułmanie, jednak kultury i religie naprawdę się tam mieszają.
Nie można też zapomnieć o ich specyficznych zwyczajach. Jednym z nich jest piłowanie zębów (kłów), które przeprowadza się zwykle u dzieci. Jeśli jednak jakimś cudem ktoś nie miał ich spiłowanych w ciągu życia, najbliżsi na pewno zadbają o ten rytuał po jego śmierci. Ciekawe są też obchody Święta Nyepi, czyli wyciszenia. Przez całą dobę nie wolno wychodzić z domu, bo wierzy się, że nad wyspą krążą złe duchy, które jak usłyszą mieszkańców, mogą zadomowić się u nich na stałe. Uwierz, bez względu na religię, którą wyznajesz, w taki dzień utożsamiasz się z miejscowymi…
Brzmi niesamowicie. Ale wróćmy na chwilę na nasze podwórko. Obecnie branża turystyczna zmaga się z wieloma problemami z powodu pandemii. Jak zmieniło się twoje życie od marca?
Z ostatniego wyjazdu do Indochin wróciłam 8 marca. Później granice zostały zamknięte. Obecny czas, który nie jest dla nas łaskawy, postanowiłam spędzić kreatywnie. Zaangażowałam się w liczne projekty. Prowadzę stronę "Worldtourleader", na której wraz z upływem czasu będzie można znaleźć coraz więcej historii z moich podróży i pracy, ciekawostek dla osób zainteresowanych turystyką, a także fachowej wiedzy i szkoleń dla początkujących pilotów.
Szukam też nowych rozwiązań i pomysłów. Zaangażowałam się też w projekt "Job for Guide", który zdecydowanie wspiera nasz obszar pracy. Nasz, czyli pilotów wycieczek.
Podzielisz się swoją wizją przyszłości turystyki?
Sytuacja jest bardzo poważna. Uważam jednak, choć może to zabrzmi bardzo optymistycznie, że to co najgorsze, powoli zacznie mijać. Nie mówię tutaj o liczbie zachorowań, czy COVID-19 z punktu widzenia medycznego, bo na tym się nie znam i dostosowuję do zaleceń. Myślę stricte o branży turystycznej, która już nieraz ucierpiała z powodu tsunami, trzęsień ziemi, wybuchów wulkanów czy ataków terrorystycznych. Głęboko wierzę, że również tym razem zła karma minie.
O branżę turystyczną walczymy i będziemy walczyć do końca. Pamiętajmy, że jest to gałąź gospodarki, która powstała m.in. dzięki pasjonatom, a ci łatwo się nie poddają. Może chwilowo trochę lecimy pod wiatr, ale fronty atmosferyczne prędzej czy później się zmieniają.