MiastaPodjęła spontaniczną decyzję. Postanowiła kierować się pragnieniem robienia w życiu tego, co przynosi jej satysfakcję

Podjęła spontaniczną decyzję. Postanowiła kierować się pragnieniem robienia w życiu tego, co przynosi jej satysfakcję

Moją przeprowadzkę do Barcelony można uznać za kwintesencje życiowych zbiegów okoliczności. Od podjęcia tamtej decyzji minęły ponad trzy lata. Expat life uważam za swoje najlepsze doświadczenie. To także nieustanna konfrontacja z obcą kulturą - opowiada 25-letnia Dagmara. Pochodzi z północnej Polski, ale ma duszę Hiszpanki. W Barcelonie odnalazła swoje szczęście.

Podjęła spontaniczną decyzję. Postanowiła kierować się pragnieniem robienia w życiu tego, co przynosi jej satysfakcję
Źródło zdjęć: © PAP

03.02.2017 | aktual.: 04.02.2017 10:44

Do Hiszpanii trafiłam tuż po studiach jako uczestniczka Wolontariatu Europejskiego (EVS). Miłość do podróży zaszczepili we mnie rodzice. Dzięki nim miałam okazję mieszkać między innymi w Irlandii, Indiach. Dwa lata temu postanowiłam całkowicie zmienić swoje życie, spontanicznie przeprowadzając się do Barcelony, odkrywając tym samym uroki życia ekspat life. Z chwilą podjęcia tej decyzji, zmieniłam nie tylko swoje miejsce zamieszkania. Postanowiłam kierować się pragnieniem robienia w życiu tego, co przynosi mi satysfakcję. Mogłabym żyć z jedną walizką, poznając nowe zakamarki otaczającego mnie świata.

Barcelona to bez wątpienia jedno z najlepszych miast do życia jako ekspat. Wbrew stereotypom Katalończycy są naprawdę otwartymi i przyjaźnie nastawionymi osobami. Nie spotkałam się z większymi przejawami nietolerancji. Wciąż przyzwyczajam się do naprawdę późnych spotkań towarzyskich. Rozkoszuję się obecnością tylu plaż (powstały dopiero w 92 r. na Igrzyska Olimpijskie), gór, parków. Jednocześnie wciąż dziwię się, że po mimo wszystkich zabytków, atrakcji, historii - Barcelona uznawana jest przede wszystkim za miasto na dobrą imprezę.

Niezwykły charakter Barcelony przejawia się przede wszystkim w różnorodności. Zwłaszcza na poziomie poszczególnych dzielnic. To one sprawiają, że to miasto zyskuje niepowtarzalny klimat. Artystyczny Born, klimatyczne Exiample, Raval, w którym znajduje się chińska dzielnica, czy właśnie wyjątkowa Gràcia.

Odkąd przyjechałam do Barcelony, wiedziałam, że chcę zamieszkać właśnie w tej części Barcelony. Od pierwszego wejrzenia zakochałam się w splocie wąskich uliczek, starych kamieniach oraz niewątpliwie oryginalnych miejscach. Gràcia postrzegana jest jako swoista dzielnica bohemy. To tutaj możesz znaleźć najmodniejsze butiki lokalnych projektantów, ekologiczne kawiarnie, najlepsze lodziarnie, pokazy artystów, a także silnie zżytą społeczność.

Festa mayor de Gràcia

W 1897 Gràcia została oficjalnie włączona do Barcelony. Od tego momentu co roku, pod koniec sierpnia, przygotowywany jest tygodniowy festiwal, w którym bierze udział 20 ulic. Podkreślając lokalność oraz niezależność tej dzielnicy, każdy dystrykt ma za zadanie przygotować zapierającą dech w piersiach dekorację. Przygotowania trwają cały rok. Wszystko w całości wykonywane jest przez mieszkańców. Najczęściej z materiałów z recyklingu. Już wczesną wiosną można zauważyć rodziny oraz osoby starsze, które w weekendy skrupulatnie przygotowują ozdoby. Najczęściej w towarzystwie muzyki oraz lokalnych smakołyków.
Costa Bravę, czy Barcelonę - nie powinniście zapomnieć o wizycie w tym miasteczku.

Dekoracje nie są jedyną atrakcją. W trakcie całego wydarzenia odbywają się liczne koncerty, pokazy artystyczne oraz warsztaty. Oczywiście nie mogło zabraknąć Correfocs and Correaigua, czyli tradycyjnych pokazów ognia, jak i wieży z ludzi – Castellers.

To także świetna okazja do tego, by stracić głowę dla lokalnych ( i nie tylko) przysmaków. Każdy bar, restauracja, cukiernia, przygotowują na tą okazję specjalne menu. Empanadas prosto z pieca, tapas, fantazyjne naleśniki, horchata con fartons. Oczywiście wszystko w asyście mojito, sangrii, caprinhi, czy tradycyjnej cavy.

Plaże

Jednym z powodów, dla których jestem zakochana w Barcelonie jest liczba plaż. W samym mieście jest ich aż siedem! Oczywiście najpopularniejszą z nich jest Barceloneta, ale warto udać się dalej w kierunku Forum, by znaleźć spokojniejsze miejsca dla wypoczynku. Jeszcze lepiej jest odwiedzić plażę w Castelldefels. Możemy dotrzeć tam za pomocą lokalnego pociągu Renfe - to wciąż 1 zona, więc bilet będzie kosztował około 2,50 euro w jedną stronę. Każdą wolną chwilę staram się spędzić właśnie na tej plaży. To fantastyczne miejsce na zjedzenie lunchu, długie godziny spędzone na opalaniu się, obserwowaniu okolicznych surferów, czy miejscowych artystów. Plaże w Barcelonie to także fantastyczne miejsce dla miłośników aktywności fizycznej. Na wielu plażach można przyłączyć się do miejscowych drużyn siatkówki plażowej. Są tam także siłownie na wolnym powietrzu oraz specjalna ścieżka dla biegaczy i rowerzystów.

Niezwykłe parki

Barcelona to miasto, które oferuje liczne zielone przestrzenie. Nigdy nie zapomnę momentu, w którym pierwszy raz zobaczyłam el parque de la Cuitadella. Oczywiście warto odwiedzić niezastąpiony Park Guell. Nie tylko ze względu na architekturę Gaudiego. Panoramiczny widok na Barcelonę oraz bujną roślinność. Jedynie za wstęp do „monument area” pobierana jest opłata. Parque del Laberinto de Horta to zdecydowanie najbardziej cenione przeze mnie miejsce. W niedzielę wstęp jest bezpłatny. W okresie letnim warto śledzić wydarzenie Musica als Parcs, które oferuje bezpłatne koncerty jazzowe w okolicznych parkach.

Uliczne markety

Oczywiście największe wrażenie robi La Boqueria. Jednak warto odkryć te mniej znane markety, które zadziwiają smakami oraz kolorami. Praktycznie każda dzielnica ma takie swoje miejsce. Jeśli interesuje Was moda oraz wszystko co związane jest ze stylem vintage - koniecznie powinniście sprawdzić, czy aktualnie nie ma żadnej ulicznej imprezy. Markety Vintage pojawiają się średnio co tydzień. Uwielbiacie kwiaty? Koniecznie odwiedźcie Mercat de la Concepcio beautiful (Passeig de Gracia).

Najzimniejsze zimy spędziłam właśnie tutaj

Naprawdę! Potwierdzi to każda osoba, która spędziła choć jeden zimowy sezon w regionie śródziemnym. Tak, w Barcelonie przeważają słoneczne dni. Co nie zmienia faktu, że tutaj także temperatury spadają do zaledwie kilku stopni. Moja pierwsza reakcja? To nic w porównaniu do tych -20, których niejednokrotnie doświadczałam w Polsce!

Różnica polega na tym, że w Barcelonie (jak i w całej Hiszpanii) nie ma czym grzać! W samym mieście niewiele osób posiada centralne ogrzewanie. Farelki, piecyki na butle gazowe - to najczęściej ratuje nas z opresji. Prawie. Mieszkam w pięknym, przestronnym mieszkaniu w centrum miasta. W moim salonie temperatura spada do 13 stopni przy ponad 60 proc. wilgotności powietrza. Po domu chodzę w dwóch swetrach, rękawiczkach i szaliku.

Kataloński, czy hiszpański?

Można mieszkać w Barcelonie bez znajomości języka katalońskiego. Oczywiście chcąc, nie chcąc zaczynasz używać i rozpoznawać popularne zwroty. Nie mówię po katalońsku i nie planuję nauki tego języka w najbliższym czasie. Nie jestem wyjątkiem. Takich osób jest naprawdę wiele. Co nie zmienia faktu, że spotkasz Katalończyków, którzy uparcie będą zwracali się do ciebie w tym języku. Tak, dokładnie. Ty mówisz po hiszpańsku, oni odpowiadają w dialekcie. Niekończąca się historia. Twoi znajomy, pani w osiedlowym sklepie, współpracownicy. Z czasem można się przyzwyczaić.

Sangria, sjesta, paella, flamenco?

To nie tutaj! To najbardziej utrwalone stereotypy wśród obcokrajowców. Jednak rzeczywiście nie wielu z nas może sobie pozwolić na sjestę. Jeśli mamy szczęście to dostaniemy godzinę na lunch. Niewielkie sklepiki rzeczywiście są zamykane w tym czasie, ale w centrum miasta wszystko pozostaje otwarte. Paella nie jest typową potrawą dla tego regionu. Zamiast tego warto skusić się na doskonały owczy ser, biały wermut w towarzystwie oliwek, wina, czy typowe tapas. Oprócz tego: suquet – najbardziej popularny gulasz kataloński. Mieszanka ryby, owoców morza, z dodatkiem szafranu, wina, pomidorów i ziemniaków. Canelons a la barcelonesa – rodzaj canneloni, nadziewane wieprzowiną i kurzą wątróbką.

Uwaga na mandaty?

Nikt nie wręcza mandatów za przejście na czerwonym świetle. To właśnie w ten sposób można najłatwiej rozpoznać turystów, którzy zwykle czekają na zielone światło. Miejscowi po prostu przechodzą między samochodami. Zapach marihuany także nie zdziwi nikogo na ulicach. Picie w publicznych miejscach nie jest dozwolone, ale zdecydowanie robią to wszyscy. Najczęściej na schodach starych kościołów.

Za co można dostać mandat? Zdecydowanie za zbyt skąpy ubiór w centrum miasta! Policja skrupulatnie pilnuje tego, by topless pozostało na plaży. Dotyczy to szczególnie panów, którzy wybierają się na spacer bez koszulek. Bezlitosne mandaty można także otrzymać za zaparkowanie samochodu w nieodpowiednim miejscu.

Czy to na pewno turyści?

Picie kawy w zaciszu swojego domu? Zdecydowanie nie! Najczęściej w osiedlowym barze - w towarzystwie chrupiącego croissanta oraz znajomych. To sprawdza się bez względu na porę dnia.

Barcelona to międzykulturowe miasto. Tylko nieliczne dzielnice mają iście kataloński charakter. Właściwie najczęściej dotyczy to małych wiosek, ale i tam spotkamy wielu emigrantów. Doskonały falafel, arabska cukiernia, szereg włoskich restauracji, argentyńskie empanadas, niewielkie sklepiki należące do Hindusów czy Pakistańczyków, chińskie sklepiki - to wszystko spotkasz na ulicach Barcelony.

Posiłki w określonych godzinach

Przyzwyczajenie się do tego kosztowało mnie najwięcej czasu. Zwykle obiad jadłam w godzinach mocno popołudniowych. Natomiast o 22 myślałam o tym, by spotkać się ze znajomymi na drinku, nie zaś na kolacji! Niestety często spotkamy się z tym, że wiele restauracji zamyka swoją kuchnię po 16. Planując jej ponowne otwarcie dopiero w godzinach nocnych.

Hola guapa

To typowa rzecz nie tylko dla Barcelony, ale i dla całej Hiszpanii. Pewność siebie Hiszpanek jest dla mnie zdumiewająca. Nikogo nie zdziwi brak makijażu. Także to, że opalasz się topless pomimo widocznych niedoskonałości ciała. W niewielu miejscach obowiązuje także określony dress-code.

Podróżowanie jest dla mnie niczym kapryśny romans: ekscytujący, namiętny i przede wszystkim nieprzewidywalny. Mieszkanie za granicą pozwala nam się dokładnie zagłębić w kulturę miejsca, które wybierzemy. Poznać lokalne zwyczaje, otworzyć się na nowości. Doświadczać nieznanego. Przede wszystkim poznać samych siebie.

Źródło artykułu:WP Turystyka
hiszpaniabarcelonaaktywnie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (138)