Pojechałam TLK do Zakopanego i z powrotem. "Jak można coś takiego proponować ludziom?"
Na jednej z najdłuższych tras w Polsce wciąż jeżdżą składy bez klimatyzacji, kontaktów czy wagonu WARS. Co ciekawe, o alternatywę na tym odcinku, nawet droższą, ciężko. "Nigdy więcej" - powtarzali moi współpasażerowie. Kiedy PKP Intercity planuje wymienić stare składy?
Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
Nocnym pociągiem z Trójmiasta do Zakopanego jeżdżę od dziecka. Kuszetkami na pierwsze obozy w górach, potem z oszczędności zwykłymi przedziałami ośmioosobowymi za licealnych i studenckich czasów. Ostatnio z dziećmi sypialnymi z trzema miejscami, które okazały się podobne cenowo do kuszetek.
TLK Karpaty - 11 godzin bez kontaktu
W zeszłym tygodniu musiałam pojechać służbowo pod Tatry, więc też wybrałam nocny pociąg. O wyjeździe dowiedziałam się dwa dni przed, więc niestety wszystkie miejsca do spania zostały już wyprzedane. Nic dziwnego, w końcu mamy środek wakacji. Ostatnie miejsca siedzące zostały w pierwszej klasie - koszt przejazdu z Gdańska do Zakopanego to 131 zł. Podróż TLK Karpaty trwa prawie 11 godzin - z Gdańska Wrzeszcza pociąg rusza o godz. 19:19, a pod Tatry zajeżdża o 6:55.
W sobotni wieczór zjawiam się na peronie jeszcze z nadzieją, że ktoś w ostatniej chwili zrezygnował i uda mi się na miejscu dopłacić za kuszetkę. Konduktor jednak szybko ją rozwiewa. "Czy coś się zwolniło? Proszę pani, przecież mamy sezon! Wszystko pełne" - śmieje się. Pociąg na peron wjeżdża w ostatniej chwili, więc nie mam czasu wracać peronem do mojego wagonu - od kuszetek wędruję więc przez pociąg. Ze zdziwieniem odkrywam, że w drugiej klasie są wciąż przedziały ośmioosobowe - dokładnie takie, jakimi jeździłam 20 lat temu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Mieszka w kraju uchodzącym za niebezpieczny. "Brak komfortu psychicznego"
Gdy docieram na moje miejsce, pierwsze co sprawdzam, to obecność gniazdek elektrycznych. Niestety nie ma ich ani w przedziale, ani na korytarzu. Jadąc 11 godzin, ciężko nie korzystać z telefonu - chciałam posprawdzać parę rzeczy do pracy i posłuchać muzyki. Na szczęście mam ze sobą powerbank, bo od rana ruszam w góry, więc telefon muszę mieć naładowany. Nie każdy jednak jest przygotowany w tej kwestii.
Młody chłopak siedzący naprzeciwko mnie sporo korzysta ze swojego smartphona. Nagle zrywa się i wybiega z przedziału, wraca po chwili, pytając łamanym polskim, czy wiemy, gdzie mogą być kontakty. Podpowiadam, że widziałam po drodze wagon bezprzedziałowy, który wyglądał na nowy, może tam? Znika na 15 minut, ale wraca załamany. Widzę, że telefon ma wyłączony, więc wyciągam powerbank, żeby chociaż mógł zadzwonić - jest środek nocy, a on zaraz musi wysiadać.
W Krakowie do mojego przedziału wsiada starszy pan. Grzecznie się wita, po czym uśmiech mu znika z twarzy. - Nie ma tu kontaktu? A to idę do innego wagonu - rzuca i wychodzi. Wraca po chwili z nieciekawą miną. - Specjalnie kupiłem bilet na pociąg, a nie autobus, żeby móc w trasie podładować telefon - opowiada. - W żadnym wagonie gniazdka nie ma. Tam dalej to w ogóle są wagony, które już dawno nie powinny jeździć - dodaje zdegustowany.
Poza brakiem kontaktu podróż w pierwszą stronę przebiega mi jednak bez zarzutu. Wracając do domu nie mam tyle szczęścia. W poniedziałek rano muszę być jeszcze w Zakopanem, więc do domu jadę pociągiem TLK Małopolska o godz. 12:12, który we Wrzeszczu ma być o 22:55. Ostatnie miejsca znów zostały tylko w pierwszej klasie, a bilet kosztuje 125 zł.
Podróż TLK - w upalny dzień bez klimatyzacji
Dzień jest wyjątkowo upalny, a temperatura wynosi 30 st. C. Już wsiadając w Zakopanem czuję, że będzie ciężko. W przedziale po prostu nie da się oddychać. I wtedy dostrzegam, czego jeszcze nie ma w pociągach TLK. Nie ma klimatyzacji.
Moi towarzysze są załamani. Każdy się wachluje gazetą czy książką, a hasła: "nigdy więcej", "to skandal", "to ostatni raz" - padają średnio co pół godziny.
- Jak ktoś dużo jeździ, to pewnie wie, jak to wygląda, ale my rzadko korzystamy z PKP. Jakbym wiedziała, że tu nie ma klimatyzacji, to bym takim nie jechała - przyznaje pani Krystyna, która wraca z urlopu w Zakopanem z córką i wnukiem. W pierwszą stronę jechali pociągiem Intercity, drugą klasą. Przyznają, że pierwsza klasa w TLK się sporo różni, a liczyli, że będzie podobnie.
- Napiszę do PKP. Jak można w ogóle coś takiego proponować ludziom? - pyta inna pasażerka. - To jest po prostu zgroza. Powinno być przy zakupie jakoś podkreślone, że to pociąg bez klimatyzacji! - mówi rozgoryczona, stojąc w przeciągu na korytarzu.
- Niedobrze mi z tego gorąca, nie wytrzymam, serio - odzywa się siedząca przy korytarzu pasażerka. Często jeździ pociągami, więc dobrze zna warunki TLK, ale przyznaje, że w tak upalny dzień nie da tu się wytrzymać.
- Gorąco, nie? Oddychać się nie da! - zagaduje nas pasażer z przedziału obok, który przyszedł postać na korytarzu przy otwartym oknie.
TLK - standard jak 20 lat temu?
Dyskutujemy, że pociągi TLK niczym się nie różnią od tych, którymi jeździło się ponad 20 lat temu. - Wtedy wszyscy palili na korytarzu i nie było miejscówek, także postęp jest - pociesza pasażerka siedząca przy korytarzu. PKP Intercity przyzwyczaja nas do wyższego standardu, wprowadzając coraz więcej pociągów Pendolino czy Intercity z nowymi wagonami, więc od TLK ludzie też wymagają więcej. Szczególnie od pierwszej klasy, która powinna mieć chociaż klimatyzację - zauważają moi współpasażerowie.
Czytaj także: Pociągiem z Polski do Czech. Nowa trasa będzie hitem
Tabor PKP Intercity z roku na rok się zmienia na lepsze i widać to dobrze, gdy podróżuje się po Polsce. Przykładowo między Gdańskiem a Warszawą mamy masę połączeń w świetnych warunkach. Tymczasem między Zakopanem a Trójmiastem jeżdżą głównie składy TLK.
Spod Tatr do Gdańska można pojechać bezpośrednio tylko trzy razy dziennie. Jeden pociąg Intercity jeździ o 6:27, a potem mamy dwa TLK: o 12:12 i nocny o 20:02.
Zastanawia mnie więc jedno. Dlaczego na tak obleganej i tak długiej trasie jak z Trójmiasta do Zakopanego, PKP Intercity nie może puścić nowszych wagonów, a te stare pozostawić na krótszych, np. trzygodzinnych trasach?
- Ze względu na ograniczoną długość torów i peronów na stacji Zakopane, PKP Intercity nie ma możliwości skierowania tam pociągów dłuższych niż ośmiowagonowe - tłumaczy rzecznik PKP Intercity w rozmowie z Wirtualną Polską. - Pociąg TLK Karpaty w kierunku Zakopanego kursuje z ośmioma wagonami, natomiast TLK Małopolska składa się z sześciu wagonów.
PKP Intercity podkreśla, że ze względu na przebudowę stacji Zakopane nie ma także możliwości utrzymywania dodatkowych wagonów w rezerwie i wzmacniania pociągów tam kierowanych.
- Chcąc jednak możliwie zwiększać podaż miejsc siedzących i tym samym dopasować się do popytu, przewoźnik odpowiadając na potrzeby realizuje zestawienia składu z wagonów z przedziałami ośmiomiejscowymi. W rezultacie składy mają ponad 400 miejsc siedzących. Zestawienie tego pociągu z wagonami standardu IC, mającymi sześć miejsc w przedziale, obniżyłoby podaż w znaczącym stopniu - nawet o kilkadziesiąt miejsc - informuje przewoźnik.
Mówiąc w skrócie, jeździmy pociągami o niższym standardzie, bo może nimi pojechać większa liczba pasażerów niż pociągami Intercity.
Podróż TLK - brak wagonu WARS
Problemem w TLK na trasie Gdynia - Zakopane jest też brak wagonu WARS. Podczas nocnych tras nie jest on potrzebny, ale w dziennym pociągu, który jedzie aż 11 godzin, z pewnością by się przydał. Przygotowałam się i wzięłam ze sobą jedzenie, ale z chęcią poszłabym zjeść coś ciepłego. Niestety w TLK mamy możliwość zakupu jedynie kawy i herbaty, a także wody i przekąsek, w stylu kanapki czy paluszki. Dwa czy trzy razy przechodzi obsługa z wózkiem.
- Sytuacja związana jest z ograniczoną liczbą wagonów gastronomicznych, które PKP Intercity mogłoby uwzględnić w zestawieniach pociągów kategorii TLK - przyznaje rzecznik PKP. - Jednocześnie należy podkreślić, że kategoria pociągów TLK jest sukcesywnie zastępowana przez kategorię IC, która posiada zespoły trakcyjne wyposażone w część gastronomiczną, czy wagony COMBO, które mają być wyposażone w maszyny vendingowe oraz tradycyjne wagony gastronomiczne.
Zapytałam więc rzecznika PKP Intercity, kiedy możemy się spodziewać ostatecznej wymiany starszych składów TLK.
- PKP Intercity systematycznie podnosi standard podróży. Należy w tym miejscu podkreślić, że zakupy nowego taboru i modernizacje wagonów sukcesywnie umożliwiają zmniejszanie liczby składów kategorii TLK na rzecz kategorii Intercity, a więc pociągów dysponujących m.in. klimatyzacją, gniazdkami i bezprzewodowym internetem - mówi rzecznik. - Do 2030 roku spółka przeznaczy 27 mld zł na nowoczesny tabor oraz przyjazne środowisku stacje postojowe. W 2030 r. cała flota PKP Intercity będzie nowa lub zmodernizowana - dodaje.
Jak poinformowało nas PKP Intercity, w rozkładzie jazdy 2019/2020 na 550 uruchamianych pociągów 39 proc. stanowiły składy TLK, a w obecnym rozkładzie – 2022/2023 pociągi w kategorii TLK stanowią już tylko 18 proc. ogólnej liczby uruchamianych składów.
Brzmi imponująco, szkoda tylko, że do tych 18 proc. wciąż zalicza się jedna z najbardziej obleganych wakacyjnych tras.
Iwona Kołczańska, dziennikarka Wirtualnej Polski