Pokazali zdjęcia z lasu. "Grzybobranie to swoisty wyścig"
Koniec lata i początek jesieni to czas, kiedy amatorzy zbierania grzybów zacierają ręce, bowiem wtedy mówić można o szczycie sezonu. Największą bolączką, wszystkich, uwielbiających tę aktywność, są robaczywe lub poobgryzane okazy. "Grzyby idealne, nietknięte to rzadkość" - czytamy we wpisie Lasów Państwowych, które tłumaczą, kto zazwyczaj jest najgorszą zmorą grzybiarzy.
"Ileż to razy spotykamy na swojej drodze dorodnego, pięknego, jak z obrazka, borowika, a gdy już się po niego schylimy, okazuje się, że tętni w nim życie..." - piszą na Facebooku Lasy Państwowe. "Amatorów leśnych grzybów jest więcej, znacznie więcej..." - kontynuują.
Zmora wszystkich grzybiarzy
Jak się okazuje, najbardziej irytujące są czerwie, czyli larwy muchówek. "Ze złożonych w grzybie jajeczek wylęgają się dziesiątki, a czasem setki małych, białych larw, które z czasem rosną, bo jedzą naszego grzyba. Na nie najbardziej narażone są tzw. wczesne grzyby czerwcowe i lipcowe, gdy owady się rozmnażają. Przy sprzyjających dla nich warunkach muchówki potrafią napsuć krwi grzybiarzom nawet podczas październikowych zbiorów" - edukują Lasy Państwowe.
Trochę mniej irytujące, choć także nielubiane przez grzybiarzy są żuki, ślimaki oraz małe leśne ssaki, takie jak myszy czy ryjówki. Niestety najczęściej są one zainteresowane najcenniejszą częścią grzyba, czyli jego kapeluszem. "To one zostawiają na nim wygryzione placki, jak się dobrze im przyjrzeć to bez trudu dostrzeżemy poszczególne ugryzienia drobnymi zębami" - tłumaczą Lasy Państwowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sezon wakacyjny nad Bałtykiem. "Specyficzny rok"
Inni wrogowie grzybiarzy
Znaczną konkurencję stanowią dla grzybiarzy także więksi mieszkańcy lasów - sarny, jelenie, dziki czy borsuki. "Tu zwykle niewiele z ich uczty pozostaje, a czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" - dodają Lasy Państwowe. W swoim poście obaliły one powszechny mit. Często panuje bowiem przekonanie, że jeśli dany grzyb jest robaczywy, nie nadaje się do zjedzenia. "Okazuje się jednak, że co szkodzi człowiekowi, wcale nie musi być szkodliwe dla niektórych gatunków owadów czy innych ssaków. Swoich kulinarnych amatorów mają nawet muchomory sromotnikowe" - czytamy w mediach społecznościowych.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Źródło: Lasy Państwowe