Pół roku mieszkałam w Turcji. Pierwszy raz wchodząc do galerii byłam przerażona
Decyzja o przeprowadzce do Turcji na pięć miesięcy w ramach wymiany studenckiej była jedną z najodważniejszych w moim życiu. Czy się bałam? Owszem. Przyjaciele straszyli mnie swoimi stereotypowymi uprzedzeniami, ale czy naprawdę jest tu tak strasznie? Mimo że nie jest to europejskie miasto, to nie różni się od nich tak bardzo, jak by się mogło wydawać.
07.06.2024 | aktual.: 07.06.2024 15:22
Leżący na styku dwóch kontynentów Stambuł to gigantyczna metropolia, na której ulicach można spotkać ludzi różnych narodowości i przekonań. Każdy może poczuć się jak w domu.
Codzienność w Stambule
Na dzień dobry przywitał mnie zwyczaj przechodzenia przez pasy dla pieszych w dowolnym momencie niezależnie od światła czy nadjeżdżających samochodów, które nierzadko muszą gwałtownie hamować oraz trąbić na odważnych pieszych. Wystarczy, że jedna osoba ruszy, a w ślad za nią podąży tłum, ignorując czerwone światło.
Dwa miesiące wystarczyły, żebym nie czuła się już jak turystka i stałam się jedną z tych odważnych osób, co bez zastanowienia podąża za tłumem na czerwonym świetle. Aż boje się pomyśleć jak niewygodne będą dla mnie przejścia dla pieszych, gdy wrócę do Polski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kolejną rzeczą, która zrobiła na mnie wrażenie, jest ochrona na wejściach do galerii handlowych, muzeów oraz metra. Przy każdym wejściu należy przejść przez bramki wykrywające metal, dodatkowo torebka lub bagaż są dokładnie prześwietlane.
Po zniesieniu stanu wyjątkowego w Turcji w 2018 r., wprowadzonych zostało wiele rozwiązań, aby zapewnić mieszkańcom dużych miast jak największe poczucie bezpieczeństwa, i to działa. Za pierwszym razem wchodząc do galerii, czułam się przerażona. Dlaczego oni chcą skanować moją torbę? – zastanawiałam się, ale przywykłam do tego i zrozumiałam, że dzięki temu czuje się tam bezpieczniej.
Dodatkowo uczelnie wyższe w Stambule są ogrodzone, monitorowane 24/7 i wypełnione ochroną po brzegi. Nikt obcy nie wejdzie na teren kampusu bez legitymacji studenckiej, pracowniczej lub przepustki po wcześniejszym zarejestrowaniu się jako gość uczelni.
Podobną sytuację zaobserwowałam na tureckich lotniskach, aby dostać się do budynku terminala, należy przejść przez kilka punktów kontrolnych. Sprawdzani są wszyscy, a nie tylko pasażerowie.
Kolejną rzeczą, która zaskoczyła mnie w Stambule, jest sposób wynoszenia śmieci. Nie znajdziesz tu pojemnika przypisanego do domu czy bloku. Śmieci wyrzuca się do pojemników stojących na ulicy, wspólnych dla wszystkich okolicznych mieszkańców. Wydawać by się mogło, że taki sposób zarządzania odpadami doprowadzi do nieładu na ulicy, lecz nic z tych rzeczy. Pojemniki na śmieci są opróżniane codziennie w nocy, dodatkowo ulice są zamiatane praktycznie cały czas.
Przed przyjazdem obawiałam się, że będę się tu czuła "inna" i wyróżniająca urodą lub ubiorem na tle mieszkańców Stambułu, ale przede wszystkim, że będę tam sama. Już po pierwszym spacerze moje obawy okazały się zbędne. Stambuł to miasto jak każde inne, na ulicach spotkać można kobiety niczym nieróżniące się od młodzieży w Polsce oraz osoby chodzące w hidżabie. Na ulicy tylko raz spotkałam kobietę w burce i miałam wrażenie, że jest ona atrakcją i czymś rzadkim nie tylko dla turystów, ale również dla Turków.
Pomocni jak mało kto
Mieszkańcy Stambułu z różnych części globu mieszają się na ulicach z turystami, co sprawia, że nie ma tu uczucia obcości. Wszyscy są różni — odmiennego pochodzenia, barwy skóry, wyznają różne kultury i religie — dlatego nie ma tu miejsca na spojrzenia pełne nieufności. Turcy niezależnie od wieku, płci czy bariery językowej zawsze są gotowi porzucić wszystko tylko po to, aby pomóc ci znaleźć miejsce, którego szukasz.
Razem z moimi koleżankami wybrałyśmy się na jednodniową wycieczkę ze Stambułu do oddalonego o 4,5 godziny jazdy autobusem Canakkale z zamiarem odwiedzenia starożytnego miasta Troja. Kiedy dotarłyśmy na miejsce i zjadłyśmy obfite tureckie śniadanie była godz. 10:30, centrum informacji turystycznej nadal było zamknięte i niestety nie mogłyśmy znaleźć informacji, z jakiego miejsca odjeżdżają dolmusze (małe busy) do Troi.
Przeczesałyśmy cały internet, blogi podróżnicze i jedyna informacja, jaką udało nam się znaleźć była sprzed 10 lat. Udałyśmy się na podany przystanek autobusowy z bloga, ale w dalszym ciągu żaden bus nie nadjeżdżał. Tureckie przystanki autobusowe nie posiadają rozkładów jazdy, więc nie byłyśmy w stanie sprawdzić, czy z tego konkretnego przystanku na pewno odjeżdża bus do Troi. Pozostało nam spytać o pomoc lokalnych mieszkańców, ale nikt w okolicy nie umiał powiedzieć słowa po angielsku.
Na szczęście w jednym ze sklepów spożywczych znalazł się przeuroczy pan chętny pomóc nam za wszelką cenę. Nie mówił po angielsku, więc zapytałyśmy się go, za pomocą internetowego tłumacza czy wie, gdzie zatrzymują się dolmusze do Troi. Nie umiał wytłumaczyć nam, gdzie dokładnie powinnyśmy się udać, więc postanowił zaprowadzić nas tam osobiście. Podążając za nim nieufnie przez pięć minut zastanawiałam się, czy pojął, że szukałyśmy przystanku. Do samego końca nie byłyśmy pewne, gdzie idziemy i czy na pewno się zrozumieliśmy, ale ostatecznie po 10 minutach spaceru zaprowadził nas do celu z uśmiechem na twarzy i nie chciał od nas nic w zamian za udzieloną pomoc.
Innego dnia w Stambule wybrałam się rano do pobliskiej piekarni po świeży simit (tureckie bajgle). Niestety zapomniałam, że można w tym miejscu płacić tylko gotówką i nie miałam przy sobie ani grosza. Właściciel piekarni był tak miły, że dał mi dwa simity za darmo i pozwolił mi przynieść pieniądze następnym razem.
Bezpieczna w Turcji
Czy warto odwiedzić Turcję nie tylko ze względu na kurorty nad morzem? Absolutnie tak. Ja czuję się tutaj bezpiecznie, chwilami nawet bardziej niż w Polsce. Jesteśmy osłuchani ze stereotypami o tym kraju i zamykamy się tylko na wakacje all inclusive w kurorcie, tymczasem za płotem czeka na nas miasto przepełnione niesamowitą turecką kuchnią oraz kulturą otwartą dla każdego niezależnie od koloru włosów, płci czy religii. Wystarczy jedno zanurzenie się w miłości do Turcji, a będziesz zakochany na zawsze.
Marta Bielińska dla Wirtualnej Polski