Polacy w Ameryce Południowej. Nie mają jak wrócić do domu
Niepokojące wieści płyną z Ameryki Południowej. Wśród nich historia opisana w jednym z popularnych portali społecznościowych przez Magdalenę, przedsiębiorcę podróżującą w ostatnich tygodniach po Argentynie.
Powrót do Polski miała zaplanowany na 26 marca, ale gdy wybuchła pandemia koronawirusa, jej lot został odwołany. Argentyna zamykała granice i przed kobietą wisiało widmo przymusowego pobytu w Ameryce Południowej.
Trzy loty i pociąg do domu
Kobieta opisała swój powrót do domu na Facebooku. "Fartem udało nam się wrócić ostatnim lotem do Europy (do Rzymu!!!). Następnie loty do Düsseldorfu i Berlina. Pociąg do niemieckiego Kostrzyna. 2,5 km piechotą do przejścia granicznego w Kostrzynie nad Odrą i tam spektakularne odbicie na dwa auta przez wspaniałych, odpowiedzialnych przyjaciół" - opisuje wyścig z czasem.
Czy podczas podróży przez pięć dużych miast, w tym Rzym, pobyt na lotniskach i dworcach, ktokolwiek sprawdzał temperaturę i stan zdrowia Magdaleny i jej towarzyszki podróży? Nie.
Kobieta zwróciła jednak uwagę na sytuację innych Polaków, którzy utknęli w Ameryce Południowej. "17 marca zamknięto loty do Europy i USA z Argentyny. Podobnie w ostatnich dniach zdecydowały państwa ościenne — Urugwaj, Chile, Boliwia, Paragwaj. Wiele wskazuje na to, że niebawem także Brazylia. W części tych krajów obowiązuje stan nadzwyczajny, wojsko jest na ulicach i wyciąga surowe konsekwencje wobec obywateli i obcokrajowców" - pisze w swoim poście Magdalena.
"Oprócz tego wstrzymano loty krajowe i dalekobieżne autobusy. Hostele i hotele nie wpuszczają obcokrajowców, którzy przybyli w marcu. Wprowadzono obowiązkową 14-dniową kwarantannę dla obcokrajowców, którzy przybyli w marcu. Argentyna wprowadziła nakaz kwarantanny dla wszystkich obywateli, można wyjść po zakupy i do apteki" - wylicza podróżniczka.
Polacy uwięzieni w Ameryce Południowej
A przecież nie tylko Polacy w Argentynie czekają na lot do domu. 23 marca z Buenos Aires wyleci do Niemiec samolot Lufthansy, jednak pierwszeństwo wejścia na pokład będą mieli obywatele Niemiec. Na razie brakuje skoordynowanych działań między placówkami w Ameryce Południowej, a polskim rządem i LOT-em. Głównym źródłem informacji stały się media społecznościowe.
"24 marca przewidziany jest lot z Rio de Janeiro w ramach operacji #LotDoDomu. Na podstawie dekretu gubernatora, od czwartku zamknięte są granice Rio de Janeiro z innymi stanami. A cudzoziemcy mogą podróżować wyłącznie tranzytem, zatem pobyt jest możliwy tylko w międzynarodowych portach lotniczych, bez wyjścia do miasta, a przesiadka musi być krótka. W wyniku dynamicznej sytuacji kolejne loty z Argentyny do Brazylii zostają anulowane. Nie wszyscy mają jak dotrzeć do Buenos Aires, skąd jeszcze latają samoloty do Brazylii" - wyjaśnia.
"Wspomnę też, że po komunikacie argentyńskiego rządu, że za 2 dni zamknięte zostaną granice, niemal niemożliwym było kupienie biletu do Europy (nam nie udało się ich zakupić przy 8 próbach, przeciążone systemy), a ceny windowały z godzinę na godzinę, nawet do 13 000 zł za lot z Buenos Aires do Barcelony".
Na koniec podróżniczka apeluje do premiera i ministra spraw zagranicznych: "Co z ludźmi, którzy utknęli w Argentynie i krajach ościennych? Jak mają wrócić? Zespoły ambasad RP w Argentynie i Brazylii są wspaniałe i niezwykle pomocne, nie wszystko jednak mogą. Panie Premierze, może nie tysiące, ale w Argentynie dziesiątki, a w całej Ameryce Południowej być może setka lub dwie setki Polek i Polaków czekają na samolot do domu".
Jak słusznie zauważa autorka postu, ona i jej koleżanka, z którą podróżowały, miały dużo szczęścia. A sytuacja tych, którzy nie zdążyli wrócić do domu, robi się trudna. Bo nie każdy ma finansowe możliwości, aby "przeczekać" pandemię w obcym kraju. Barierą są nie tylko pieniądze, ale też kwestie zdrowotne czy rzeczy tak pozornie błahe, jak konieczność komunikowania się w obcym języku. W tej sytuacji pomoc państwa będzie niezbędna.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl