Polak o życiu w Arabii Saudyjskiej: "Odwilż trwa, ale ruchu oporu nie zauważyłem"
Ten kraj był ostatnim, do którego chciałby pojechać. Przed wyjazdem myślał, że każdy go tu oszuka albo podłoży bombę. Zastanawiał się, jak zareaguje, gdy zobaczy kobiety okutane w czarne abaje od stóp do głów. Tomasz Krzystek od czterech lat mieszka i pracuje w Arabii Saudyjskiej. Z Wirtualną Polską dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat tego kraju.
Urszula Abucewicz, WP: Czy Arabia Saudyjska to dobre miejsce do życia? Ekstremalne temperatury, do niedawna brak kin i teatrów. Koncerty? O tym też jeszcze nie tak dawno można było pomarzyć… No i jeszcze te restrykcyjne zasady.
Tomasz Krzystek: Kraj zaczął się mocno zmieniać, od kiedy książę Muhammad ibn Salman doszedł do władzy. Są kina, odbywają się koncerty. Jakiś czas temu wystąpiła Mariah Carey. I tego typu wydarzenia zaczynają być coraz częściej organizowane. W królestwie odbył się mecz z A.C. Milanem o superpuchar Włoch. Na stadiony mogą już przychodzić kobiety. Co jeszcze rok temu było nie do pomyślenia.
Zobacz też: Droga do Ziemi Obiecanej. Badacz twierdzi, że rozwiązał biblijną zagadkę
Książę powiedział w mediach, że chce powrócić do umiarkowanego islamu… Ale to wciąż daleka droga do tej tolerancji i otwartości, o której mówi następca tronu.
W porównaniu do Europy to wciąż konserwatyzm. Różnice pomiędzy kobietami i mężczyznami są ciągle żywe. Trzeba nosić abaje, ale kraj się zmienia. Te przemiany się dzieją na naszych oczach. W ciągu roku kobiety zaczęły jeździć samochodami, otworzono pierwsze kina, zaczęły odbywać się publiczne koncerty.
Trwa odwilż. Podam jeszcze jeden przykład. Jeszcze całkiem niedawno było tak, że w trakcie modlitwy (muzułmanie modlą się pięć razy dziennie), sklepy musiały być zamknięte. To był nakaz. Często zdarzało się tak, że przychodziło się do centrum handlowego i nagle sprzedawca zamykał ci sklep przed nosem i mówił: "Do zobaczenia za pół godziny. Teraz jest modlitwa. Muszę zamknąć, bo tak każe król".
Zauważyłem, że od pewnego czasu kilka marketów czy też punktów handlowych wyłamuje się z tego zakazu. A raczej otrzymało pozwolenie na handel bez konieczności zamykania podczas modłów. Nie wiem, na jakiej zasadzie to działa. Może kluczem jest pozycja marki w kraju?
Mieszkasz w Królestwie Arabii Saudyjskiej już cztery lata. Jak ci się tutaj żyje?
Tak, cztery lata. Dwa lata w Rijadzie, a dwa w Dżeddzie. Muszę przyznać, że żyje mi się tutaj bardzo dobrze, choć jest spora różnica pomiędzy tymi dwoma miastami. Rijad jest bardziej konserwatywny, a Dżedda bardziej otwarta.
Jestem informatykiem i wdrażam oprogramowanie w firmach. Jako Polak, Europejczyk jestem traktowany jako ekspata premium. Ci dzielą się na takich, którzy pracują fizycznie i tzw. "białe kołnierzyki", czyli specjalistów najczęściej przyjeżdżających ze Starego Kontynentu, których fachowa wiedza jest szczególnie doceniana.
Arabia ich potrzebuje, bo w porównaniu do Unii Europejskiej ten rynek jest gorzej rozwinięty, a technologie, które od dawna już u nas zostały wdrożone, tam dopiero wchodzą. A jeśli już tak się dzieje, to z olbrzymią siłą, ponieważ tutaj są nieporównywalnie większe pieniądze.
A temperatury?
W Rijadzie zimą jest idealnie, 25 st. C – bajka. Latem 50, 55 st. C. W Dżeddzie wahania temperatur nie są takie duże. Zimą 30 st., a latem 40 st. Ale jest wilgotno. No i trzeba się przyzwyczaić do uciążliwego klimatu.
Muszę przyznać, że "pogodowo" cierpiałem przez 2 lata. A kiedy przyjechałem do Dżeddy, to chorowałem rok czasu. Krążą tu takie wirusy, jakich mój organizm nigdy nie widział. Pewnie to dlatego, że z całego świata przybywają tu pielgrzymi, którzy za cel podróży wybrali sobie Mekkę i Medynę.
Jak znosiłeś kwestię restrykcyjnego podziału na świat damski i męski?
Jestem mężczyzną, więc było mi łatwiej. Trzy lata była tu moja żona z dziećmi i odczuwała te ograniczenia. Wyjechała rok temu. Musiała nosić abaję na zewnątrz. Ale nie tylko. Kiedy tutaj była, nie mogła prowadzić samochodu, nie było kin, w restauracjach nie puszczano muzyki. Brakowało jej tych aspektów, które dla nas w Polsce są codziennością.
Mieszkam na compoundzie. To takie zamknięte miasteczko, w którym obowiązuje pewna swoboda, można na jego terenie chodzić bez tego okrycia. Ale gdy wychodzi się na zewnątrz, to abaja już musi być.
Dlaczego twoja żona wróciła do Polski?
Wpłynęło na to kilka czynników. Oczywiście denerwowały ją mocno ograniczone prawa kobiet, ale przeważyły względy związane z karierą zawodową i rozwojem. Tutaj był on mocno ograniczony, a ponieważ otrzymała dobrą propozycję pracy w Polsce – postanowiła z niej skorzystać.
Kobiety mogą pracować pod warunkiem, że wyrazi na to zgodę jej mąż lub opiekun. Ale nie mogą pójść do lekarza bez zgody męskiego członka rodziny czy uprawiać sportu. Jest wiele do zrobienia, jeśli chodzi o prawa kobiet w tym kraju.
To prawda, obowiązuje tu całkowicie inny model życiowy, począwszy od tego, że dziewczyny nie wychowują się z mężczyznami, aż po zaaranżowane małżeństwa czy miejsce kobiety w rodzinie.
Ciężko jest mi o tym mówić, ponieważ mam wielu znajomych Saudyjczyków, którzy opowiadają mi o swojej kulturze. Staram się to przyjąć, a nie krytykować.
O czym ci opowiadają?
Słyszę od nich różne historie. Jeden Saudyjczyk powiedział mi, że widział swoją przyszłą żonę przez dwie godziny. Inny opowiedział mi, że jego mama zaaranżowała spotkanie z młodą kobietą. Spotkali się dwa czy trzy razy, przypadli sobie do gustu, rodziny zgodziły się na ten związek i po miesiącu zostali małżeństwem. Takie sytuacje są codziennością.
Jeśli chodzi o podział obowiązków, to mąż pracuje, żona siedzi w domu, no chyba że mąż wyraził zgodę na to, żeby jego partnerka pracowała. Ale to finanse są po stronie mężczyzny, natomiast kobiety mają dbać o dom. Dla mnie ten model jest niespotykany.
Otaczasz się ludźmi wykształconymi. Nie buntują się? Nie pragną zmiany? Co jeszcze mówią Saudyjczycy?
Nie spotkałem się z ruchem oporu. Jeśli ktoś wywodzi się z bardzo konserwatywnej rodziny i od początku wychowywany jest w takim duchu, to takie postępowanie jest dla niego normą. W pełni je akceptuje.
Choć z drugiej strony… rząd Arabii Saudyjskiej stwarza możliwości, przede wszystkim młodym ludziom, wyjazdu i kształcenia się w Europie i Stanach Zjednoczonych. Oczywiście pod warunkiem, że po zdobyciu dyplomu wrócą do kraju. I to generuje już inne spojrzenie. Widzą, że świat jest inny, że w innych krajach sfera wolności jest większa. Wracają z porównaniem, co jest lepsze na Zachodzie, a co w Arabii.
Wszystko zaczyna się powoli otwierać, ale jakiegoś ruchu oporu na razie nie widziałem.
Jacy są Saudyjczycy? Jak postrzegasz swoich towarzyszy codzienności? Jak byś ich scharakteryzował?
Są bardzo spokojni i stonowani. Ciężko czasami do nich dotrzeć, bo prezentują inny typ myślenia od naszego. Przede wszystkim byłem zaskoczony, że są tacy wyważeni, bo obawiałem się, że jako muzułmanie są podobni do tych, którzy pochodzą z północnej Afryki, jak Egipcjanie czy Marokańczycy, którzy uznawani są za raptusów. Choć z drugiej strony obracam się wśród ludzi po studiach, wykształconych. Na ulicy bywa różnie. Co nie znaczy, że spotka nas coś złego. W Arabii jest jest bardzo bezpiecznie.
Jakie było twoje wyobrażenie o tym kraju, zanim w nim zamieszkałeś?
Był ostatnim państwem na mojej liście, do którego chciałbym pojechać. Przed wyjazdem myślałem, że każdy mnie tu oszuka albo podłoży bombę, bo na pewno w Arabii czai się najwięcej terrorystów. Zastanawiałem się, jak zareaguję, gdy zobaczę kobiety okutane w czarne "zasłony" od stóp do głów.
Na szczęście jest zupełnie inaczej. Dalej widzę kobiety w czerni, ale już nie zwracam na nie uwagi, natomiast sam poziom bezpieczeństwa i podejścia do ludzi jest inny niż sobie wyobrażałem. Oczywiście na plus.
Można tu spotkać ludzi z różnych krajów i kontynentów - od Saudyjczyków, po ludzi z Bliskiego Wschodu, Afryki, Azji i Europy.
Obracasz się w międzynarodowym środowisku, to jasne…
Tak. Proszę mnie nie zrozumieć, tu nie ma jednej kultury. W mojej firmie pracuje 45 narodowości. To tutaj dowiedziałem się więcej przez cztery lata niż przez 30 lat dorastania i mieszkania w Polsce. Bo gdy się obracasz wśród ludzi, którzy myślą podobnie i prezentują taki sam wzorzec kulturowy – to nie mamy możliwości poznania innej perspektywy, a gdy człowiek pracuje z 45 nacjami z całego świata – to musi pracować razem, żyć razem i do tego zgodzić się ze sobą mniej lub więcej, żeby to jeszcze zadziałało.
Co z religią? Praktykowanie innej religii niż islam jest przestępstwem.
Raczej się nie praktykuje innej religii, bo nie ma gdzie tego robić. Nie ma czegoś takiego jak kościół katolicki czy protestancki. Są tylko meczety.
Jak długo planujesz tu zostać?
Żona chce mnie ściągnąć jak najszybciej, ale myślę, że jeszcze rok tu będę.
Życie naprawdę nie jest tu złe. Mam dobry kontrakt, nie płacę podatków. Mieszkam na compaundzie, który można porównać do cztero- czy pięciogwiazdkowego kurortu. Pogoda jest 360 dni w roku, więc nie ma co narzekać. Brakuje trochę dostępu do kultury i sztuki, bo jednak nie ma tu bogatego życia kulturalnego, ale już niedługo wracam.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl