Polka w Gruzji. "Jestem bardzo zadowolona z życia w tym kraju"
Gruzja nazywana jest krajem wina i gór. Ale to niejedyne powody, dla których warto ją odwiedzić. O najciekawszych atrakcjach, zaskakujących elementach życia codziennego oraz miłości Gruzinów do biesiadowania opowiada Anna Sabouri, polska przewodniczka mieszkająca w Tbilisi, która prowadzi firmę turystyczną "Caucasian Dream".
Karolina Laskowska, WP: Żyjesz w wyjątkowym miejscu, bo według jednej z legend miało być ono przeznaczone dla Boga…
Anna Sabouri: Tak. Kiedy Bóg stworzył świat, zaczął rozdzielać ziemie. Wszystkie narody ustawiały się w długiej kolejce po swój kawałek. Gruzini stwierdzili, że nie będą bezczynnie stać, tylko zagospodarują sobie czas oczekiwania. Zorganizowali piknik, przygotowali jedzenie i nakryli symboliczny stół. Zaczęli robić to, co mają do dziś we krwi, czyli biesiadować. Jak to zwykle bywa, impreza trochę się przeciągnęła. Po zakończeniu supry (gruzińskiej biesiady) wrócili na miejsce rozdawania ziem. Okazało się, że kolejka już dawno się skończyła…
Bóg był zdziwiony i trochę zdenerwowany widokiem Gruzinów, którzy przyszli spóźnieni. Ci powiedzieli mu bardzo szczerze, że pili toasty za stworzenie świata, przez co stracili poczucie czasu. Bóg uśmiechnął się po wysłuchaniu tego usprawiedliwienia. Spodobała mu się prostoduszność tych ludzi. Prawie wszystkie ziemie były już jednak rozdane. Ale został jeszcze jeden wyjątkowy kawałek, który początkowo miał być przeznaczony dla Boga. Stwórca obdarował nim Gruzinów i tak oto powstało Sakartwelo (Gruzja). Podobne historie można usłyszeć też w innych krajach, ale ja mieszkam w Gruzji i wierzę, że to gruzińska wersja jest prawdziwa.
Jak znalazłaś się w Gruzji i czym się tam zajmujesz? Czy to rzeczywiście "raj" na ziemi?
W 2012 r. trafiłam tu przypadkiem i bardzo się z tego cieszę. Miałam przerwę w studiowaniu i postanowiłam zrobić kurs pilota wycieczek. Po jego ukończeniu otrzymałam propozycję wyjazdu właśnie do Gruzji, bo znałam język rosyjski, który był i wciąż jest dobrze znany przez Gruzinów. Myślałam, że to będzie jednorazowa akcja. Okazało się jednak, że od pierwszego dnia zaczęłam zakochiwać się w tym kraju.
WIDEO: Otworzył winnicę w Gruzji i całkowicie odmienił swoje życie
Początkowo dzieliłam życie między Gruzję a Polskę, ale wiedziałam, że w końcu trzeba zamieszkać gdzieś na dłużej. Zdecydowałam, że zostanę w Gruzji, gdzie też poznałam męża. Dostrzegam tu wiele plusów, np.: uproszczoną biurokrację, życzliwość ludzi, piękną naturę. Ale widzę również minusy związane z tym, że Gruzja jest jeszcze dość biednym krajem, który stale się rozwija.
Państwo nie może jednak na razie zapewnić obywatelom wszystkich świadczeń. W pracy nie obowiązuje także minimalne wynagrodzenie, a przejawem biedy na ulicach są np. bezpańskie psy. Generalizując, życie Gruzinów nie jest łatwe, ale sobie radzą.
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z życia w Gruzji. Odkąd tu przyjechałam, pracuję w turystyce. Założyłam firmę "Caucasian Dream" i organizuję wyjazdy, głównie dla Polaków, po Gruzji i Kaukazie. Pracuję też jako przewodniczka i oprócz oprowadzania turystów na miejscu, działam wirtualnie z innymi przewodnikami ze świata w ramach projektu "Przewodnicy bez granic".
Co szczególnie warto zobaczyć w Gruzji?
Zacznę od stolicy – Tbilisi. Miasto jest piękne i warto przespacerować się po uroczych uliczkach Starego Miasta. Można tu zwiedzić m.in. Muzeum Narodowe z wystawami dotyczącymi, np. epoki kamienia i brązu oraz okupacji sowieckiej, a także Muzeum Etnograficzne ze skansenem na świeżym powietrzu. Ponadto polecam też pójść do Muzeum Sztuki Współczesnej oraz wypocząć w łaźniach siarkowych.
Do innych atrakcji w Gruzji należą, np.: unikatowe skalne miasta - Wardzia i Upliscyche, Muzeum Narodowe z obrazami słynnego Niko Pirosmaniego w Sighnaghi, stepy gruzińskie, jaskinie, winnice, kurort Batumi nad Morzem Czarnym oraz Gruzińska Droga Wojenna z malowniczymi widokami (najwyższy punkt ma prawie 2400 m n. p. m).
Symbolem Gruzji są jednak przede wszystkim góry. Albo się w nich jest, albo się je widzi. Góry Kaukazu Wielkiego są naprawdę warte odwiedzenia. Szczególnie polecam Kazbegi położone w dolinie u podnóża gór, z widokiem na jeden z najwyższych szczytów Gruzji - Kazbek. To tylko namiastka wszystkiego, co można tu zobaczyć!
Kontrowersyjnym miejscem jest z kolei Muzeum Stalina w Gori – mieście, w którym się urodził. Określenie "muzeum" może nie do końca pasuje. Pokazuje się tu wprawdzie historię, ale w wybiórczy sposób. Można dowiedzieć się o wielu faktach z życia Stalina, ale brak tu informacji o ofiarach stalinizmu, a zwycięstwo ZSRR w II wojnie światowej jest bardzo gloryfikowane.
To, że w XXI w. istnieje miejsce będące "laurką dla Stalina", może zaskakiwać. Nie demonizowałabym jednak faktu, że ktoś chce je odwiedzić. Uważam, że jeśli ktoś interesuje się tą tematyką, to może przy okazji tam pójść. Ale należy to traktować bardziej jako ciekawostkę, bo nie poznamy tu historycznej prawdy.
A co może zaskakiwać w życiu codziennym Gruzinów?
Pierwszym zaskoczeniem jest nietypowy ruch drogowy. Oczywiście są przepisy i mandaty wystawiane przez policję. Ale Gruzini i tak jeżdżą jak szaleni i trudno przewidzieć ich zachowanie na drogach. Bardzo rzadko używają kierunkowskazów, zmieniają nagle kierunek jazdy i wyprzedzają na trzeciego czy piątego. Zwykle też nie zatrzymują się na pasach, żeby przepuścić pieszych.
Miło natomiast zaskakuje otwartość i gościnność Gruzinów. Życzliwie pytają turystów, skąd pochodzą i często oferują im pomoc. Słysząc, że ktoś jest z Polski, reagują zwykle bardzo pozytywnie.
Wyjątkowy jest także sposób obchodzenia prawosławnej Wielkanocy. Dla Gruzinów to największe święto zmarłych. Udają się wtedy na cmentarze i organizują przy grobach uczty. Jedzą smakołyki, piją wino, wznoszą toasty za nieżyjących i rozmawiają z sobą przez kilka godzin. Pamięć o zmarłych jest zatem nie tylko symboliczna, ale dosłowna, bo okazują ją swoją obecnością.
Gruzini uwielbiają biesiadować nie tylko w święta, ale też na co dzień. Co zwykle jedzą i piją podczas takich imprez?
Opowiem o kilku klasycznych specjałach kuchni gruzińskiej. Wszystkie są na słono, bo Gruzini nie jedzą słodkich dań na obiad czy kolację. Należą do nich m.in.: chinkali (sakiewki z mielonym mięsem i bulionem nieco podobne do pierogów), chaczapuri (drożdżowy placek z serem i różnymi dodatkami), szaszłyki, bakłażany z pastą orzechową. Polecanym deserem jest natomiast czurczchela (deser z orzechów i winogron w kształcie batona). W Gruzji znajdą się potrawy zarówno dla mięsożerców, jak i wegetarian.
Najsłynniejsze alkohole to mocne trunki o nazwie czacza oraz lokalne wina wyrabiane w specjalnych glinianych naczyniach (tradycyjna metoda wyrobu wina została wpisana na listę UNESCO). Elementem kultury gruzińskiej są liczne toasty (np.: za Boga, rodziców, ojczyznę, szczęście, miłość, jubilatów) wygłaszane przez tamadę – przewodniczącego uczty. To moment, kiedy Gruzini się zatrzymują i mogą wyrazić swoje wartości.
Co ciekawe, podczas specjalnych okazji wino pije się nie tylko w lampkach, ale też w symbolicznych rogach, z których wywodzi się tradycja picia do końca. Pozostałego w rogu wina nie można przecież odstawić, bo by się wylało. Tradycyjna supra to z pewnością atrakcja, której nie można pominąć podczas pobytu w Gruzji.