Coraz mniej bezpłatnych parkingów na Podhalu. "Mamy do czynienia z patologią"
W polskich górach przybywa miejsc, gdzie turyści muszą zapłacić za postój samochodu. Coraz więcej atrakcji, szlaków i obiektów rekreacyjnych wprowadza opłaty za parking. Zjawisko to budzi jednak mieszane reakcje. Teraz do tego grona dołączyły Termy Chochołowskie.
Od poniedziałku, 13 października, Termy Chochołowskie wprowadziły opłaty za parking. "Decyzja ta wynika z konieczności pokrycia rosnących kosztów utrzymania infrastruktury, zwiększenia bezpieczeństwa wokół obiektu oraz dbałości o komfort wszystkich odwiedzających nas Gości. Liczymy na Państwa wyrozumiałość - naszym celem jest zapewnienie naszym Gościom najwyższego standardu obsługi i komfortu na każdym etapie wizyty" – można przeczytać w komunikacie opublikowanym na stronie internetowej obiektu, cytowanym przez Gazetę Krakowską .
Choć decyzja o wprowadzeniu płatnego parkingu nie jest zaskoczeniem w popularnych miejscowościach turystycznych, niektórzy eksperci zwracają uwagę, że podobne praktyki mogą negatywnie wpływać na wizerunek regionu. Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej zaznacza, że właściciele atrakcji coraz częściej szukają dodatkowych źródeł przychodu, gdy ceny biletów wstępu osiągają już granice akceptowalne dla turystów. - Nie da się już regulować cen karnetów czy biletów wstępu na atrakcje, przedsiębiorcy więc w inny sposób próbują zwiększyć zyski - podkreślił Wagner cytowany przez Gazetę Krakowską.
Wyjazd na narty w Polsce czy za granicą? Ekspertka podaje, gdzie znajdziesz tani wyjazd
Ekspert dodał jednak, że w niektórych miejscach opłaty za parking stają się nieadekwatnie wysokie. - Dziesięć złotych za kilka godzin postoju przy termach to jeszcze akceptowalna stawka. Ale jeśli za godzinę postoju na błotnistym placu trzeba zapłacić 30 czy 40 złotych, a sama atrakcja kosztuje mniej niż parking, to mamy do czynienia z patologią - ocenił.
Jak zaznaczył, znaczenie ma również sposób zarządzania parkingami. Jeśli opłata wiąże się z utrzymaniem porządku, monitoringiem i czytelnym systemem płatności – można ją uzasadnić. Problem pojawia się, gdy brakuje jasnych zasad, a turyści nie wiedzą, komu płacą i do kogo mogą się zwrócić w razie problemu. - Jeśli turysta nie wie, komu płaci, nie ma do kogo się zwrócić w razie problemu, a do tego grożą mu nielegalne kary umowne, to nie tylko psuje to jego doświadczenie, ale też szkodzi reputacji Podhala jako regionu przyjaznego gościom - podsumował przedstawiciel Izby.
Źródło: Gazeta Krakowska