Polka we Włoszech. "To Sycylia nauczyła mnie, jak żyć"
Sycylię pokochała od pierwszego wejrzenia. Na 30. urodziny postanowiła zrobić sobie prezent i tam zamieszkać. O tym, dlaczego dziś nie wyobraża sobie życia w innym miejscu, opowiada w rozmowie z WP Maria Magdalena Milczarek.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Sylwia Król: Od kilku lat mieszkasz na Sycylii. Jak zaczęła się twoja przygoda z Włochami?
Maria Milczarek: Można powiedzieć, że moja przygoda z Włochami trwa przez całe życie. Moi przodkowie od strony mamy pochodzili z Włoch, a konkretnie z okolic Neapolu. W moim pokoleniu ta tęsknota za Italią odezwała się chyba ze zdwojoną mocą, bo już jako mała dziewczynka pisałam listy do św. Mikołaja z prośbą, aby przyniósł mi w prezencie najpierw bajki, a potem kurs języka włoskiego. Mam wrażenie, że zawsze czułam, że wyjadę do Włoch, ale też nigdy nie myślałam konkretnie o Sycylii. Gdy przyjechałam tutaj po raz pierwszy, odwiedziłam południową część wyspy, a w drodze powrotnej na lotnisko jedynie przejeżdżałam przez Palermo. Coś mnie wtedy tknęło, pomyślałam, że muszę tutaj wrócić.
Długo czekałaś na powrót?
Na szczęście tylko kilka miesięcy. Po raz pierwszy przyjechałam na Sycylię w maju 2017 r., a we wrześniu tego samego roku byłam już z powrotem. Był to bardzo spontaniczny powrót. Od kiedy skończyłam 18 lat, miałam taki zwyczaj, że co roku spędzałam swoje urodziny w innym miejscu na świecie. Wtedy właśnie natknęłam się na ofertę lotu do Palermo i nie zastanawiałam się zbyt długo.
Kiedy jakiś czas później siedziałam w samym centrum miasta, na Piazza Marina, jedząc pizzę, w oko wpadł mi przystojny Sycylijczyk, w którym się zakochałam. Pamiętam, że to on jako pierwszy, tak trochę pół żartem pół serio powiedział do mnie: "Skoro jest ci tutaj tak dobrze, to nie wyjeżdżaj!"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Wyjechał na stypendium do Korei Południowej. Chwilę później usłyszał o nim cały kraj
Jak na to zareagowałaś?
Powiedziałam sobie, że jeśli do trzydziestki nic mnie w Polsce nie zaskoczy, to zrobię sobie taki prezent urodzinowy i przeprowadzę się na Sycylię. Tak się właśnie stało. Pamiętam, że na 30. urodziny, które spędzałam właśnie na Sycylii, w tym samym lokalu, w którym spędzałam moje pierwsze urodziny tutaj, dostałam duży tort z napisem: "Maria non andare via", co oznacza po prostu: "Maria nie wyjeżdżaj". Wtedy przypomniałam sobie o mojej wcześniejszej obietnicy. Kilka dni później postanowiłam, że zostanę na Sycylii na stałe. Co prawda niemal w tym samym czasie otrzymałam angaż w teatrze w Neapolu, ale do odważnych świat należy. Taką właśnie podjęłam decyzję. Wróciłam do Polski tylko po to, aby pozamykać swoje sprawy.
A potem niespodziewanie przyszła pandemia
Dokładnie. Początkowo planowałam powrót do Polski, ale wszystko potoczyło się bardzo szybko. Masowo odwoływano loty, także moje cztery, w tym ostatni z Katanii do Warszawy. Trochę więc tutaj utknęłam. Nie znałam jeszcze wtedy dobrze ani Sycylijczyków, ani ich stylu życia. Można powiedzieć, że Sycylię poznawałam z balkonu mojego mieszkania i zachwyciło mnie wszystko, co wtedy zobaczyłam, przede wszystkim to, jak Sycylijczycy potrafią pięknie żyć, nawet tracąc wszystko.
Po pewnym czasie założyłam grupę #cafenabalkonie, gdzie codzienne pokazywałam to moje sycylijskie "życie na balkonie", ten uśmiech i radość samych Sycylijczyków. Ta grupa była dla wszystkich oddechem, odpoczynkiem od problemów dnia codziennego.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Pandemia to dla artystów wyjątkowo trudny okres, jak to wyglądało z twojej perspektywy?
Na pewno nie było łatwo, bo pandemia oznaczała odwołane koncerty i zamknięte teatry. Można powiedzieć, że w pewnym momencie zostałam z niczym. Wierzę jednak w przeznaczanie. Zawsze staram się w tych kryzysowych sytuacjach wyciągać jak najwięcej wniosków. Te najtrudniejsze lekcje pozwalają mi powstać, a jak już powstaję, to działam ze zdwojoną siłą i energią. Tak było i tym razem.
W pewnym momencie powiedziałam sobie: Maryśka, ogarnij się, przecież nie po to tutaj zostałaś, żeby płakać w poduszkę. I tak właśnie moja przygoda z Sycylią nadal trwa. To taka miłość z wzajemnością, bo pokochałam tę wyspę od pierwszego wejrzenia. Dziś nie wyobrażam sobie żyć w innym miejscu. Oczywiście mam swoje problemy, jak każdy, gorsze dni, ale czas na Sycylii płynie po prostu inaczej, jest inna energia. Mimo wszystko, zawsze widzę tutaj wyjście z sytuacji, dlatego nie zamieniłabym tego miejsca na żadne inne.
Niezwykle bliskie mojemu sercu jest "futtitinni" - hasło z filozofii sycylijskiej, które mówi o tym, aby się zatrzymać, zwolnić i nie przejmować rzeczami, na które nie mamy wpływu. Każdemu Polakowi życzę, aby miał w sobie choć odrobinę tego sycylijskiego luzu na co dzień. Nie wiem, jaki scenariusz napisze dla mnie życie, ale marzę, że to będzie właśnie Sycylia, bo czuję się tutaj świetnie. Zawsze będę wdzięczna Sycylii za to, że nauczyła mnie, jak żyć.
Jak na przeprowadzkę zareagowali twoi bliscy, przyjaciele i znajomi?
Bliskie mi osoby były już przyzwyczajone do moich podróży, ale rzeczywiście zdarzyło mi się w żartach usłyszeć: "O, ta wariatka znowu na walizkach, kiedy ty wreszcie znajdziesz jakieś miejsce na stałe?". Były też osoby bardziej sceptyczne, które mówiły wprost: "Naprawdę Sycylia? Przecież tam jest mafia!". Temat mafii sycylijskiej jest dla mnie dość abstrakcyjny, zwykle w ogóle go nie podejmuję, bo mam wrażenie, że ludzie zwyczajnie mylą pojęcia, wyobrażają sobie coś, czego nie ma, czyli strzelaniny i kobiety z dziećmi porywane na ulicach. Tymczasem ja się tutaj czuję naprawdę bezpiecznie. Ogromnym wsparciem zawsze była i jest dla mnie mama, która, gdy ktoś ją pyta, czy za mną nie tęskni, zawsze odpowiada, że woli mieć mnie daleko, ale szczęśliwą niż blisko, ale smutną i sfrustrowaną.
Jest tyle przepięknych zakątków Włoch, powiedz, czym cię tak ujęła Sycylia?
Moją historię z Sycylią porównałabym do sytuacji, gdy kobieta zakochuje się w mężczyźnie trochę wbrew rozsądkowi. Ktoś zapyta, dlaczego ten? Jest tylu przystojniejszych. A ty nie patrzysz na to, tylko na to "coś", co dla mnie ma właśnie Sycylia. Kiedy przyjechałam, wiedziałam, że to jest moje miejsce na ziemi. Zakochałam się w ludziach, w ich energii. Sycylijczycy są uśmiechnięci, mają dystans do wszystkiego, na co nie mają wpływu. Ważne są dla nich proste sprawy, nieśpieszne, wspólne posiłki i czas spędzony razem.
Ktoś mnie kiedyś zapytał o śmieci na ulicy, czy mi nie przeszkadzają. Tymczasem ja ich nawet nie zauważam, za to widzę życzliwych ludzi. Wierzę, że każdy ma w życiu swoje miejsce. Być może moje jest właśnie tutaj. Pomimo że mieszkam tutaj już jakiś czas, cały czas tę Sycylię poznaję i każdego dnia ta wyspa zaskakuje mnie czymś nowym. Zaskakuje i rozkochuje jednocześnie. Oczywiście, jak każdy mam w życiu swoje problemy, jednak w Sycylii jest coś terapeutycznego, co sprawia, że czuję się tutaj kompletna.
Jesteś artystyczną duszą. Jak pod tym względem widzisz swoją przyszłość na Sycylii?
To prawda, całe życie byłam artystką, grałam na fortepianie, śpiewałam i występowałam w teatrze. To jest właśnie to, co kocham i potrafię w życiu robić najlepiej. Angaż w teatrze w Neapolu był spełnieniem moich marzeń. Pandemia jednak wiele rzeczy zweryfikowała w moim życiu. Dziś bardzo tęsknię za tym światem i żałuję, że nie mam dla niego tyle czasu, ile bym chciała.
Wymarzyłam sobie jednak fajny projekt. Chciałabym przywrócić do życia antyczną muzykę sycylijską i przypomnieć zapomniane utwory. Dać im nowe życie we własnej interpretacji. Nie jest to jednak wcale proste, bo język sycylijski znacznie różni się od włoskiego. Ja sama, chociaż mówię biegle po włosku, długo nie rozumiałam sycylijskiego. Tak więc na ile tylko czas mi pozwala, ćwiczę. W głębi duszy wierzę że będę mogła realizować się w tym, co kocham. Myślę, że nawet jeśli człowiek uśpi w sobie pragnienie serca, to choćby nie wiem, co robił, ile zarabiał, nigdy tak naprawdę nie będzie spełniony.
Pracujesz obecnie nad swoją pierwszą książką. Opowiedz proszę o niej.
To taka książka zapraszająca na Sycylię. Na pewno jest tam sporo mojej historii, ale nie tylko. Przede wszystkim książka przekazuje, aby nie przestawać marzyć. Jak to się stało, że w ogóle powstała? Siedziałam sobie z moim przyjacielem Peppe na Piazza Marina w Palermo i zaczęłam mu opowiadać swoją historię. Mówiłam o swoich problemach, przeżyciach, o tym, jak Sycylia w pewnym sensie mnie uzdrowiła i uleczyła moją duszę. Wtedy Peppe zasugerował, że powinnam to przelać na papier. To on dał mi impuls do działania. Wtedy po raz pierwszy zaczęłam się nad tym zastanawiać i doszłam do wniosku, że chcę dać ludziom wparcie. To będzie taki poradnik, jak wsłuchać się w siebie i w potrzeby swojego serca.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
WP Turystyka na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski