Trwa ładowanie...

Polska emigrantka szukała pracy w Nowej Zelandii. Dała sobie 30 dni

Młoda Polka od kilku miesięcy jest mieszkanką Wellington. Na łamach autorskiego bloga obiecała, że sprawdzi, czy znajdzie tam pracę w miesiąc. Udało się, ale wyzwanie nie było łatwe.

Polska emigrantka szukała pracy w Nowej Zelandii. Dała sobie 30 dniŹródło: Smaki of life, fot: Ewa Adams
d2ozb2p
d2ozb2p

"Dzisiaj rozpoczynam moje największe, jak dotąd zawodowe wyzwanie! Cel: jak najszybciej znaleźć pracę" – napisała Ewa Adams, 30-latka, która niedawno wyemigrowała do Nowej Zelandii.

Był początek sierpnia, a Ewę interesowały oferty z firm rekrutacyjnych. Odpaliła popularne strony ogłoszeniowe, m.in. Seek i TradeMe. Na początek interesowało ją 40 pracodawców. Przesłała im CV i listy motywacyjne, wkrótce dostała dwie odpowiedzi.

Polka w połowie sierpnia uczestniczyła w rozmowie kwalifikacyjnej. I była zaskoczona sposobem jej prowadzenia - pozytywnie. "Zero pytań o wady/zalety, gdzie siebie widzę za 5 lat i inne bzdety, których nie znoszę i uważam, że nic nie wnoszą do rozmowy" – czytamy. Rekruterka mówiła do niej na "ty", co Ewa uważa za "super sprawę", tak jak i pytania o życie prywatne, inne niż zazwyczaj słyszy się w Polsce. Mało kto u nas przecież pyta, czym zajmuje się partner/partnerka. Cała rozmowa przypominała zaś luźną pogawędkę z koleżanką. Co ciekawe, "koleżanka" chętnie opowiadała o sobie. "Masz piękny pierścionek, od razu go zauważyłam - uwielbiam biżuterię" – słyszała Ewa.

Autorka emigranckiego bloga nie dostała wtedy wymarzonego stanowiska. Stało się to dopiero teraz, o czym z dumą informuje. Koniec końców, od momentu wysłania aplikacji do zdobycia pracy w branży HR minęło nie 30, a 40 dni. "Oprócz tego, spełniłam wszystkie założenia z mojego wyzwania" – zaznacza Adams. A to znaczy, że po pierwsze będzie pracować w firmie rekrutacyjnej i na pełen etat, wynagrodzenie spełnia jej oczekiwania ( rocznie chciała zarabiać 30-40 tys. NZD - dolarów nowozelandzkich), a do tego do biura dostanie się w kilka minut. Można? Można.

Wielkie cięcie w Nowej Zelandii

d2ozb2p
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ozb2p

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj