Polska wieś słynna na cały świat. Tutaj wiedzą, co to prawdziwa cierpliwość
To najwyżej położona osada w Beskidzie Śląskim. Większość zabudowy leży tutaj pomiędzy 700 a 800 m n.p.m., a z kopulastego wierzchołka Ochodzitej, najwyższego punktu wsi (896 m n.p.m.), w pogodny dzień widać Beskid Śląski i Żywiecki, Tatry oraz Małą Fatrę po słowackiej stronie granicy. Śląscy górale mówią o niej wieś na "groniach" (tak nazywają łagodne beskidzkie grzbiety). Ale Koniaków - bo o nim mowa - zasłynął na cały świat z zupełnie innego powodu.
W Koniakowie chmury wydają się na wyciągnięcie ręki, a czasami nawet, przepływają między domami. Być może widok obłoków tuż nad głowami podsunął dawnym mieszkankom pomysł wydziergania podobnie delikatnej materii na szydełku. Koniakowska koronka swoją subtelnością i lekkością uderzająco przypomina zwiewny obłoczek.
Białe, koronkowe serwety, obrusy, makaty, kołnierzyki, mankiety i aplikacje do ubiorów czy pościeli wydają się leciutkie jak puch. Trudno wprost uwierzyć, że te cuda powstają z nici. Szydełko koronczarki jest jak magiczna różdżka, zamieniająca nitkę w dzieło sztuki. Koronczarstwo to rzemiosło wymagające ogromnej cierpliwości i dokładności, a koniakowskie artystki potrafią wyczarować szydełkiem cuda.
Świadczy o tym fakt, że aby kupić wytwory ich rąk, do Koniakowa przyjeżdżają nie tylko turyści z całej Polski, ale i koneserzy rękodzieła z całego świata.
Nieprzyzwoite wykorzystanie koronki
Koronki koniakowskie przeżywają renesans popularności, do czego przyczyniła się głośna i szeroko komentowana kilkanaście lat temu sprawa stringów z koniakowskiej koronki. Część konserwatywnych artystek uważała za nieprzyzwoite wykorzystanie koronki w taki sposób. Dyskusja wokół "koniakowskich stringów" spowodowała jednak, że Koniaków zasypały zamówienia na stringi i seksowną bieliznę.
Dzisiaj z kolorowych nici koronczarki wyczarowują całe kolekcje koronkowej odzieży: bluzki, spódnice, a nawet stroje kąpielowe. W lokalnych galeriach kupimy również tradycyjne wyroby, w tym zawsze poszukiwane serwety i serwetki, a także koronkowe aplikacje do ubiorów i pościeli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Długi weekend sierpniowy. W tych miejscach nie zabraknie turystów
Święto heklowania
Co roku w połowie sierpnia obchodzone jest w Koniakowie Święto Koronki. Na głównej ulicy rozkładają swoje stoiska koronczarki, wśród których można zobaczyć wiele młodych dziewcząt. Otwierają swoje podwoje wszystkie galerie koronek oraz Muzeum Koronki w domu Marii Gwarek, jednej z najsłynniejszych koniakowskich artystek. Wiele koronczarek zawdzięcza jej swój kunszt heklowania, jak nazywane jest w regionie wykonywanie koronki szydełkiem.
Jednym z najważniejszych wydarzeń imprezy jest pokaz koronkowej mody, który cieszy się wielkim zainteresowaniem. W Koniakowie koronki są wszędzie, nawet na ścianie tutejszej piekarni, gdzie można zobaczyć piękny, koronkowy mural.
W koniakowskim domu kultury można podziwiać koronkę-giganta o średnicy 5 m, wpisaną do Księgi Rekordów Guinnessa.
Pasterze wracają na hale
Warto zajrzeć do Koniakowa także dla odradzającej się kultury pasterskiej w Beskidzie Śląskim. Oczywiście owce w gospodarstwach były tu od zawsze, ale w latach 50. XX w. zaprzestano redyków oraz wypasów na halach położonych w górach. Dzisiaj znów można spotkać na Stecówce czy pod Ochodzitą duże stado owiec pod nadzorem bacy. Jest nim Piotr Kohut, jeden z inicjatorów kultywowania dawnej tradycji. Założył także w Koniakowie bacówkę, gdzie przez cały okres trwania wypasu można kupić oscypki, bryndzę i bunc.
Jest tu także Centrum Pasterskie z Zagrodą Edukacyjną oraz sklep z rękodziełem regionalnym. Można kupić wyroby z wełny, a także wziąć udział w warsztatach, które przybliżają proces wytwarzania wełnianej przędzy i wykonywania z niej np. pięknych pomponów. Eksponowane są tutaj także trombity, tradycyjne instrumenty, które dawniej służyły góralom do porozumiewania się na halach. Można je usłyszeć i dzisiaj, m.in. przy okazji Dni Koronki czy organizowanego co roku w lipcu Festynu Istebniańskiego odbywającego się w ramach Tygodnia Kultury Beskidzkiej.
Trójwieś przyciąga wystawami i warsztatami
Koniaków wraz z sąsiednimi Istebną i Jaworzynką tworzą administracyjnie gminny związek zwany Trójwsią. Atrakcji jest więc tu o wiele więcej. W starej części Istebnej wzdłuż drogi odchodzącej na wschód od głównego traktu do Wisły stoją liczne stare drewniane domy i budynki gospodarcze. W zabytkowej chałupie Kawuloków z 1863 r. znajduje się ekspozycja etnograficzna.
Innym z miejsc, gdzie można zetknąć się ze sztuką ludową jest Góralska Izba Jakuba Gazurka. Na osiedlu Wilcze znajduje się Izba Pamięci Jerzego Kukuczki w domu, w którym mieszkał słynny himalaista, zdobywca Korony Himalajów. Wyeksponowane są tu liczne fotografie, pamiątki, nagrody alpinistyczne, medale i sprzęt do wspinaczki wysokogórskiej. W tym miejscu drzemie duch wielkich sukcesów polskiego himalaizmu.
Trójstyk w Jaworzynce
Do ciekawostek Trójwsi należy punkt zbiegu trzech granic polskiej, słowackiej i czeskiej w Jaworzynce, zwany Trójstykiem. Od parkingu przy kościele na osiedlu Trzycatek prowadzi tam wygodne dojście asfaltową drogą. Zagospodarowany teren z drewnianym mostkiem nad granicznym potokiem, altankami i miejscami do wypoczynku przyciąga tu spacerowiczów ze wszystkich trzech państw. Pamiątkowa fotografia z ozdobnymi słupkami granicznymi to obowiązkowa pamiątka z wycieczki.