Polskie plaże po sezonie. Widoki jak z bajki
Robią najpiękniejsze zdjęcia polskich plaż, jakie można znaleźć w sieci. Wojciech Radwański i Agata Logiewa, autorzy projektu b_a_l_t_y_k, przejechali niedawno linię brzegową od Helu po Świnoujście. W tym ostatnim mieście większość turystów na plaży to nasi zachodni sąsiedzi. - Z każdej strony dało się słyszeć język niemiecki - opowiadają w rozmowie z WP.
15.12.2022 | aktual.: 15.12.2022 08:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zdjęcia Agaty i Wojtka, które można oglądać na profilu b_a_l_t_y_k na Instagramie zachwycają. Można na nich zobaczyć polskie plaże z różnej perspektywy.
Ze Śląska nad Bałtyk
Kilka tygodni temu para fotografów ze Śląska wybrała się w podróż kamperem od Helu aż po Świnoujście.
- Od lat planowaliśmy przejechać jak największy fragment wybrzeża o tej samej porze roku. Odwiedziliśmy już naprawdę dużo miejsc, ale ciężko było je porównać, bo każde inaczej wygląda w sezonie, a inaczej jesienią czy zimą. Tym razem udało nam się wygospodarować ponad tydzień, a za cel obraliśmy sobie przejazd z Półwyspu Helskiego do Świnoujścia - opowiada Wojtek Radwański.
Podróż rozpoczęli na Półwyspie Helskim. - Po pierwszej nocy w ukochanej Kuźnicy, zatrzymaliśmy się na najlepiej zlokalizowanym polu kempingowym nad polskim morzem - na klifie w Chłapowie, skąd rozciąga się nieziemski widok na morze - mówi Wojtek. - Będąc w tym miejscu sfotografowaliśmy Władysławowo, Chłapowo, Rozewie i Jastrzębią Górę. W drodze do kolejnego punku na mapie odwiedziliśmy jeszcze Karwię. Spotkaliśmy tam poławiaczy bursztynu i przez godzinę przyglądaliśmy się ich pracy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sfotografowali także latarnię morską Stilo i okolice Sasina. - Naszym zdaniem to najpiękniejsza latarnia na polskim wybrzeżu. Głównie za sprawą lokalizacji. Latarnia mieści się dość daleko od linii brzegowej, ale góruje nad okolicą na szczycie zalesionego wzniesienia - opowiada fotograf. - W tej okolicy można znaleźć piękne wydmy i szerokie, dzikie plaże.
Na ich trasie znalazły się także Łeba, Poddąbie i Orzechowo. - Z uwagi na wysokie klify i lasy liściaste porastające ten fragment wybrzeża była to idealna pora roku na oglądanie tych miejsc. Przepiękne, jesienne kolory i do tego ciekawy wrak wynurzający się z wody przy samym brzegu w Poddąbiu. Przeżyliśmy tu jeden z najpiękniejszych zachodów nad Bałtykiem - zdradza.
Polskie plażowe "naj"
Największym zaskoczeniem okazała się Ustka. - Dotarliśmy po zmroku i mocno się zdziwiliśmy, kiedy zobaczyliśmy oświetlone uliczki, podświetlone fasady budynków, dziesiątki spacerujących ludzi, otwarte knajpy z wciąż czynnymi ogródkami. Następnego dnia zachwyt nie minął i spędziliśmy w Ustce kilka godzin więcej niż zaplanowaliśmy. Na pewno tu wrócimy. To nasze największe odkrycie w kategorii "miasto" - deklaruje Wojtek.
Na trasie nie mogło zabraknąć najszerszej plaży na polskim wybrzeżu, która znajduje się w Jarosławcu. Ciekawe falochrony, maszt z flagą na jednym z nich oraz małe wydmy powstałe w okolicach falochronów pozwoliły Agacie i Wojtkowi przywieźć stąd sporo ciekawych kadrów.
W Ustroniu Morskim sfotografowali molo z kawiarnią znajdującą się na jego końcu. - Wystający z wody budynek, posadowiony na licznych palach wyglądał bardzo ciekawie. Nie spotkaliśmy drugiej takiej budowli podczas tego jak i w trakcie wcześniejszych wyjazdów nad Bałtyk. Klimatu dołożyła gęsta mgła unosząca się w tym dniu - mówi Wojtek.
Końcowe zachwyty
Na liście nie mogło zabraknąć oczywiście Kołobrzegu i Świnoujścia. - Po przeprawie promowej dotarliśmy do ostatniego miasta na polskiej linii brzegowej. Nie było dla nas zaskoczeniem, że większość turystów na plaży to nasi zachodni sąsiedzi, a z każdej strony dało się słyszeć język niemiecki. Uznaliśmy, że skoro oni przyjechali do Polski, to my pojedziemy do Niemiec i odwiedzimy dwa najbliżej położone miasteczka - wspomina Wojtek. - Zobaczyliśmy Heringsdorf i Ahlbeck. Trzeba przyznać, że różnice pod względem architektury, kuchni i wielu innych rzeczy były dość wyraźne, chociaż ze Świnoujścia jechaliśmy tam nie dłużej niż 15 minut. Po zjedzeniu przepysznej kanapki ze śledziem wróciliśmy na noc do Polski - dodaje.
Po powrocie na Śląsk uznali, że do serii jesiennych ujęć brakuje im jeszcze kilku ujęć z Trójmiasta o tej porze roku, więc wrócili na północ.
- Z Gdańska udało się przywieźć kilka ciekawych kadrów starówki, a w Sopocie odwiedziliśmy molo, przystań rybacką i kilka innych miejsc - kończy fotograf, ale przyznaje, że do pełni szczęścia zabrakło im czasu na odwiedzenie Mierzei Wiślanej. - To będzie to pierwsze miejsce, od którego zaczniemy podobny objazd, ale w wersji zimowej. Teraz pozostaje nam tylko czekać na śnieg i lód.