Powitanie z Afryką. Urlop na Czarnym Lądzie
Kiedy noce stają się chłodne, dni coraz krótsze, a wyjście z domu bez parasola i kurtki coraz częściej grozi zapaleniem płuc, zaczynamy myśleć o dalekich podróżach w tropiki. Obserwując oferty biur podróży na sezon zimowy można wywnioskować, że Polacy coraz częściej zapuszczają się na Czarny Ląd.
Kiedy noce stają się chłodne, dni coraz krótsze, a wyjście z domu bez parasola i kurtki coraz częściej grozi zapaleniem płuc, zaczynamy myśleć o dalekich podróżach w tropiki. Obserwując oferty biur podróży na sezon zimowy można wywnioskować, że Polacy coraz częściej zapuszczają się na Czarny Ląd.
Przez ostatnie lata najbardziej egzotycznymi afrykańskimi krajami, jakie można było znaleźć w katalogach polskich touroperatorów były Kenia i RPA, nieśmiało pojawiały się również oferty wyjazdów na Wyspy Zielonego Przylądka. Bardziej egzotyczne państwa pojawiały się jedynie w wycieczkach objazdowych, które często można już było zakwalifikować do kategorii wypraw.
Tegoroczną ofertę poszerzają takie nazwy jak Zambia, Zimbabwe, Namibia, Etiopia, Tanzania czy Uganda. Pojawienie się takich propozycji oznacza, że klienci są zainteresowani poznawaniem Afryki, która do tej pory była traktowana w ofertach trochę po macoszemu.
Również popyt na oferty jednego z poznańskich biur, zajmującego się organizowaniem zwiedzania niemalże każdego zakątka Ziemi, jest wyjątkowo duży. Jego właściciel, Marek Śliwka, w rozmowie z „Rzeczpospolitą” wyraził zadowolenie z obecnej sytuacji. – Rynek oszalał – mówi. – Na wyjazdy do Afryki mamy rekordowe obłożenie. Przebojem są wycieczki na trasie: Senegal – Mali – Benin – Burkina Faso – Togo oraz Namibia – Botswana – Zambia – Zimbabwe. Popularne są wciąż podróże dookoła świata w 34 dni. Cena: 17 tys. zł i 2840 dol.
Lista już potwierdzonych wycieczek na Czarny Ląd, z terminami do końca tego roku, potwierdza słowa pana Marka Śliwki. Znajdziemy na niej 15 pozycji, a ilość jeszcze dostępnych miejsc na każdą z nich nie przekracza 10, a często są to 2 czy 4 miejsca. Należy zauważyć, że cena całkowita za taki wyjazd nie spada poniżej 10 tys. złotych za osobę. Jest również wiele wycieczek, na które lista uczestników została zamknięta.
– Na szczęście ciekawość świata jest u ludzi silniejsza niż strach o przyszłość – podsumowuje Śliwka.
Wcześniej można taniej
Sezon letni jeszcze na dobre się nie zakończył, a już trwa intensywna sprzedaż ofert wyjazdów zimowych. Warto rozważyć rezerwację wyjazdu już teraz, póki trwają tzw. promocje wcześniej – taniej (first minute).
W większości biur podróży można zaoszczędzić od 10 do 30 % ceny katalogowej wycieczki, kupując ją odpowiednio wcześniej. Niektórzy organizatorzy dodają w formie gratisów wycieczki fakultatywne czy też dodatkowe usługi jak np.: gwarancja niezmienności ceny.
Kryzys nie okazał się tak straszny, jak go malowano - przynajmniej dla branży turystycznej. Wprowadzanie nowych kierunków wiąże się zawsze z pewnym ryzykiem, zatem biura podróży musiały uznać sytuację na rynku za stabilną, skoro zdecydowały się na taki krok. Miejmy nadzieję, że ich założenia okażą się słuszne, nowe oferty będą cieszyć się powodzeniem i kolejny sezon przyniesie nowe, równie ciekawe propozycje.
(ud)