Problem z turystami na słynnym szczycie. "Punkt krytyczny"
Tłumy na szlaku, śmieci i nieodpowiednio ubrani turyści - to problem, który znamy nie tylko z polskich gór. Okazuje się, że takie widoki są ostatnio normą na Fudżi - najwyższym szczycie Japonii (3776 m n.p.m.). Aktywiści i władze regionu planują wprowadzenie radykalnych zmian.
19.09.2023 | aktual.: 19.09.2023 10:32
Kiedy to 10 lat temu góra Fudżi została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, Międzynarodowa Rada ds. Zabytków i Miejsc (ICOMOS) zwróciła się do urzędników górskich o wprowadzenie limitu liczby turystów.
Tłumy na Fudżi
Tak się jednak nie stało. Rząd prefektury Yamanashi podaje, że liczba odwiedzających popularny szczyt wzrosła ponad dwukrotnie - z dwóch milionów w 2012 r. do ponad pięciu milionów w 2019 r.
Tegoroczny sezon wspinaczkowy rozpoczął się w lipcu, a już wiadomo, że na szczyt dotarło ok. 65 tys. turystów, co stanowi wzrost o 17 proc. w porównaniu z tym samym okresem w 2019 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lokalni urzędnicy twierdzą, że po pandemii koronawirusa w górach, które rozciągają się pomiędzy prefekturami Yamanashi i Shizuoka w Japonii, trwa prawdziwy boom turystyczny. Prz okazji 10. ocznicy wpisania góry Fudżi na listę UNESCO, coraz częściej eksperci mówią o tym, że sytuacja środowiskowa w tym miejscu osiągnęła "punkt krytyczny".
- Nadmierna turystyka – i wszystkie jej konsekwencje, takie jak śmieci, rosnąca emisja CO2 i lekkomyślni turyści – to największy problem, przed którym stoi góra Fudżi" – mówi w rozmowie z CNN Masatake Izumi, urzędnik rządowy prefektury Yamanashi i ekspert ds. słynnego szczytu.
Yasuyoshi Okada, prezes ICOMOS Japan, dodał, że "aby zachować świętość góry Fuji i jej wartość jako miejsca światowego dziedzictwa, należy zająć się nadmierną turystyką".
Na górze Fudżi znajduje się 10 stacji, w których turyści mogą odpocząć. Piąta (zwana "Gogome") znajduje się mniej więcej w połowie wysokości góry i przyjmuje 90 proc. turystów odwiedzających Fudżi, z których większość podróżuje autobusami, taksówkami i samochodami elektrycznymi z Tokio. - Zbudowana prawie 60 lat temu w epoce motoryzacji w Japonii linia Fuji Subaru zapewniała turystom bezpośredni dostęp do punktu w połowie góry. Dzięki temu ludzie w całym kraju mogli doświadczyć góry Fuji – mówi Izumi.
Obecnie odwiedzający nie mogą już dojeżdżać do piątej stacji prywatnymi samochodami (jak to było w latach 60.), chyba że są one w pełni elektryczne. Ale dzięki temu więcej autobusów przewozi na stację duże grupy turystów.
Jak w Disneylandzie
Hordy turystów przerażają Tomoyo Takahashi, pracownicę funduszu ochrony góry Fudżi, która zbiera środki na utrzymanie porządku w okolicy. - Tutaj jest jak w Disneylandzie, jest za dużo ludzi - powiedziała w rozmowie z CNN Travel. - Nie każdy płaci 1000 jenów (29 zł - przyp. red.) i to mnie smuci. Powinna funkcjonować obowiązkowa opłata za wstęp, która będzie znacznie wyższa, tak aby przyjeżdżali tylko goście, którzy naprawdę doceniają dziedzictwo góry Fudżi.
Na tłumy przypadkowych turystów narzekają także profesjonalni wspinacze i pasjonaci.
Korki na górskich szlakach są głównym źródłem ich niezadowolenia, ponieważ turyści chcący zobaczyć wschód słońca gromadzą się w pobliżu szczytu, a pokonanie odcinka, którym wcześniej wspinano się w dwie godziny, zajmuje w takiej sytuacji aż cztery godziny - mówi Kiyotatsu Yamamoto, specjalista od parków narodowych i góry Fudżi na Uniwersytecie Tokijskim.
Tłumy w górach potwierdza także fakt, że zarezerwowanie noclegów w okolicy graniczy z cudem. Ci, którym nie udaje się wynająć pokoju, decydują się często na biwakowanie na szlaku czy spanie w toaletach. Obie te opcje są zabronione.
Pomysły na ograniczenie liczby turystów
Co ważne, środki zaradcze w celu ochrony góry Fudżi podejmowane są już od lat. Wolontariusze z Fujisan Club, organizacji non-profit zajmującej się ochroną góry, przeprowadzili 992 akcje sprzątania u podnóża szczytu, a w latach 2004–2018 74 tys. osób zebrało aż 850 ton śmieci.
W zeszłym roku grupa rozpoczęła patrole śmieciowe przy użyciu rowerów elektrycznych wyposażonych w kamery rejestrujące dane GPS i tworzące mapy przedstawiające rodzaje i ilość śmieci na danym obszarze. To pierwsza taka inicjatywa na świecie.
Urzędnicy teoretycznie ograniczyli liczbę wspinaczy na popularnym szlaku Yoshida do 4 tys. osób dziennie, ale w praktyce trzymanie się tego celu stanowi nie lada wyzwanie. W Japonii bowiem parki narodowe i miejsca światowego dziedzictwa kulturowego nie mają bram wjazdowych, które można by zamknąć. Blokowanie dróg pieszym wymaga zaś przepisów i rozporządzeń władz lokalnych, które wciąż nie powstały.
Coraz częściej mówi się o wprowadzeniu systemu rezerwacji biletów wstępu na górę Fudżi, ale także o budowie tranzytowej kolei lekkiej do drogi Fuji Subaru Line. To uniemożliwiłoby dojazd samochodom i autobusom do piątej stacji. Izumi uważa, że kontrola tłumu będzie łatwiejsza, gdy ludzie będą musieli kupować bilety kolejowe na konkretne godziny odjazdów i przyjazdów.
Zaproponował także zorganizowanie w pociągach wykładów, podczas których ludzie dowiadują się ciekawostek o górze Fudżi i tym, jak prawidłowo się na nią wspiąć. - Fudżi krzyczy z bólu. Nie możemy po prostu czekać na poprawę, musimy teraz uporać się z nadmierną turystyką – mówi.
Źródło: CNN