Przenieśli się na koniec świata. Podróż trwała 23 godziny

Polka, Darianna Blanchet, zamieszkała po drugiej stronie kuli ziemskiej. Najpierw w Afryce, później na Jamajce, w Hiszpanii, na Fidżi i Vanuatu. Kolejnym przystankiem marzeń okazała się wyspa Tahiti. Przeprowadziła się tam z mężem i małą córeczką. Opowiada nam o logistyce i profitach tego przedsięwzięcia.

Darianna Blanchet przeprowadziła się na Tahiti z mężem i półtorarocznym dzieckiem
Darianna Blanchet przeprowadziła się na Tahiti z mężem i półtorarocznym dzieckiem
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

Magda Żelazowska: Jak to zrobić, żeby zamieszkać w tak rajskiej scenerii, jaką jest Tahiti?

Darianna Blanchet: Nie będę ukrywać, że w przypadku mojej rodziny mieliśmy trochę szczęścia. Już od jakiegoś czasu chcieliśmy zmienić miejsce zamieszkania i wrócić na Pacyfik (parę lat temu mieszkaliśmy na Vanuatu). Odeszliśmy więc z pracy, sprzedaliśmy dom i zaczęliśmy przygotowywać "na czas przejściowy" naszą wyprawę ręcznie robionym vanem po Europie, gdy jedna z większych firm rybackich na Tahiti zaproponowała mojemu mężowi stanowisko. I hop! Kilka miesięcy później wylądowaliśmy na Tahiti.

Jak wyglądało życie twojej rodziny przed przeprowadzką? Gdzie mieszkaliście, czym się zajmowaliście?

Przez ostatnie sześć lat mieszkaliśmy na północy Francji. Mieliśmy niezłą sytuację zawodową. Ja pracowałam na etacie jako dziennikarka w ogólnonarodowej francuskiej gazecie, a mąż (Bretończyk) nadzorował flotę statków rybackich. Wcześniej sporo oboje podróżowaliśmy. Oboje mieszkaliśmy w Afryce, ja pracowałam też na Jamajce, w Hiszpanii i Fidżi, a poznaliśmy się właśnie na Vanuatu. Stąd też chęć kolejnej zmiany i kolejnej podróży, choć moje życie jest związane z Francją już od 2008 r. i to się już raczej nie zmieni na dłuższą metę. 

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

WIDEO

Niezwykła atrakcja tuż za polską granicą. Wstęp bezpłatny

Jak fizycznie organizuje się przeprowadzkę na koniec świata, w dodatku z małym dzieckiem?

Sporo z tym roboty (śmiech). Zwłaszcza że przed wyprowadzką podróżowaliśmy vanem po Europie. Na szczęście mogliśmy liczyć na bliskich i przyjaciół. To było prawdziwe logistyczne wyzwanie, gdyż część naszych rzeczy została u moich teściów, którzy mieszkają na jednej z bretońskich wysp. Resztę wysłaliśmy kontenerem - kilka mebli do pokoju małej, sporo ubrań (niektóre okazały się niepotrzebne) i książek, całe wyposażenie kuchni itd. - łącznie trzy palety i siedem m sześc.

Koszty życia na Polinezji są tak wysokie, że lepiej wziąć ze sobą więcej niż kupować na miejscu. Gai kupiłam na przykład kilka par butów w różnych rozmiarach, na zapas. A już sama podróż z wówczas siedemnastomiesięcznym dzieckiem samolotem to była pestka. Jasne, że zabawianie takiego malucha przez 23 godziny podróży bez użycia ekranu jest niezłą robotą, ale przynajmniej siedzisz i nie musisz nosić tysiąca walizek i toreb (śmiech). 

Jak wygląda wasz dom na wyspie?

Ma przepiękny widok na głębokozielone wzgórza i ocean! Udało się nam wynająć trzypokojowe mieszkanie w domu podzielonym na dwa piętra u przesympatycznej starszej pary. Dom jest położony na wzniesieniu, ale do centrum Papeete mamy jakieś 10 minut (chyba że są korki, których tu nie brakuje).

Cieszymy, że udało się nam coś znaleźć z dala od typowych rezydencji znajdujących się na odgrodzonych wzgórzach, gdzie mieszka sporo Francuzów, oddzielając się w ten sposób od lokalnej populacji. Zanim znaleźliśmy tę perełkę ze sporym tarasem i bardzo przestronną kuchnią oraz salonem, wynajęliśmy zdalnie inny dom, który okazał się o wiele mniej przyjazny i bezpieczny, gdyż wzgórze obok nie było zabezpieczone i kamienie dosłownie spadały na dach i podwórko. Oto uroki przeprowadzki na drugi koniec świata, gdy nikogo się nie zna na miejscu.

Plaże na Tahiti nie mają sobie równych
Plaże na Tahiti nie mają sobie równych© Archiwum prywatne

Jak wygląda zwykłe życie w wakacyjnym raju?

W Papeete, stolicy Tahiti, sporo czasu spędza się w samochodzie. Ciężko po tej stronie wyspy o trasy rowerowe, gdyż jest tu wiele zabudowań, no i sporo domów oraz budynków jest konstruowanych na wzgórzach.

Życie zaczyna się tu bardzo wcześnie rano, wraz z piejącymi o piątej rano kogutami. Poza tym życie płynie wolniej, jak to na wyspach. Trzeba się uzbroić w cierpliwość gdy chce się coś załatwić. Do ludzi podchodzi się ze spokojem, uśmiechem.

Poza tym zwykłe życie w raju jest po prostu drogie. Szacuje się, że od 20 do 30 proc. droższe niż we Francji kontynentalnej. Ostatnio za jeden z moich ulubionych serów zapłaciłam 8 euro, a we Francji ten sam produkt kosztuje 2,50 euro. No ale są też plusy - plaża i nurkowanie, gdy pogoda dopisuje w weekend. I te owoce!

Rodzina Darianny kocha życie w podróży
Rodzina Darianny kocha życie w podróży© Archiwum prywatne

W jakich branżach jest szansa znaleźć tam pracę? Rzucać się na żywioł, czy lepiej znaleźć zatrudnienie przed przeprowadzką?

Nie polecam nikomu rzucania się na żywioł. Niewielu Francuzów się na to decyduje, a jeśli już, to z oszczędnościami pozwalającymi przeżyć minimum rok. Polinezja Francuska nie jest częścią Unii Europejskiej i istnieje tu ochrona lokalnych miejsc pracy w takich sektorach jak np. turystyka. Przyjeżdżający tu Francuzi są często przeniesieni w ramach pracy i są to nauczyciele lub żołnierze.

Sporo jest też pracy w sektorze zdrowotnym, ponieważ nie istnieje tu żaden uniwersytet medyczny, a lokalnej populacji w dużej mierze nie stać na studia we Francji. Ja pracuję jako dziennikarka i nauczycielka, ale nie są to stałe etaty. 

Czy zdecydowana zmiana otoczenia (klimat, krajobrazy, kuchnia, kultura) wpływa na samopoczucie na co dzień? To natychmiastowa poprawa czy raczej powolna adaptacja?

W moim przypadku była to natychmiastowa poprawa! Jestem ciepłolubna, więc klimat jest tu dla mnie idealny. To samo dotyczy lokalnej kuchni - tuńczyka, owoców, wody kokosowej, której tak bardzo brakowało mi w Europie. Znajdujemy się w zamorskim terytorium Francji i to pomaga, czujemy się jak u siebie. Zawsze możemy podjechać do sklepu i znaleźć wszystko, co znamy z Europy. Co innego z lokalnym językiem, którego staram się nauczyć, by zbliżyć się do tutejszej kultury. Tu adaptacja jest raczej bardzo powolna, bo Reo Tahiti wcale nie jest taki prosty (śmiech). 

Wspaniała przyroda to niewątpliwy atrybut Tahiti
Wspaniała przyroda to niewątpliwy atrybut Tahiti© Archiwum prywatne

Czy codzienność na Tahiti spełniła wasze oczekiwania? Tego szukaliście?

Podoba się nam tutejszy spokój, bezpieczeństwo, pogoda i to, co oferuje tutejsze życie, ale miałam nadzieję na trochę większe odcięcie od życia w mieście. Żyjemy w nim ze wszystkimi jego wadami, ale bez jego zalet, gdyż brakuje tu na przykład infrastruktury dla małych dzieci, np. sal zabaw.

Czy to przeprowadzka na dobre czy raczej przystanek na drodze do dalszych przygód?

To raczej przystanek. Tak bardzo, jak uwielbiamy życie w podróży, tak również brakuje nam naszych przyjaciół i rodziny, a jednak Tahiti to naprawdę koniec świata i mało kto może sobie pozwolić na przyjazd tutaj. Zobaczymy, co nam życie rezerwuje - może powrót do Europy katamaranem (śmiech)? 

Źródło artykułu:WP Turystyka
polinezja francuskaegzotykaemigracja

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (9)