Pułapka w wakacyjnym raju. "Jestem tym psychicznie wykończona"
Meksyk to jeden z bardziej popularnych kierunków wśród Polaków w sezonie zimowym. Okazuje się, że w jednym z regionów na przyjezdnych czeka bardzo niemiła niespodzianka. "Jestem psychicznie wykończona, bo miało być zupełnie inaczej." – czytamy w relacji Magdy, podróżniczki i autorki bloga The Travelling Onion, która przebywa w San Cristobal de la Casas i wraz z mężem zaraziła się salmonellą.
Podróże to niepowtarzalna okazja do poznawania nowych miejsc i kultur, ale zdarzają się też przykre niespodzianki, które mogą zepsuć nawet najbardziej wymarzoną wyprawę. W ostatnim czasie przekonała się o tym boleśnie polska podróżniczka i autorka bloga The Travelling Onion, która wraz z mężem od kilku tygodni przebywa w Meksyku. Pobyt regularnie relacjonuje na swoim koncie na Instagramie.
Z zamieszczonej tam relacji możemy dowiedzieć się, że oboje od dziesięciu dni chorują, a przyczyną jest najprawdopodobniej zakażenie pałeczkami salmonelli. "Nie wiemy co nam jest, ale z rozmów z innymi oraz konsultacji z lekarzem na 99 proc. jest to salmonella" – relacjonuje Magda. Jak się okazuje nie tylko oni padli ofiarą choroby. "Wczoraj przy śniadaniu siedziały z nami cztery osoby (turyści) i wszyscy mieli salmonellozę" – opisuje blogerka.
Skażona woda to prawdziwa zmora San Cristobal de la Casas
Wszystko wskazuje na to, że źródłem zakażenia pałeczkami salmonelli jest w tym przypadku woda. Na relację Magdy zareagowało wiele osób, które również odwiedziły San Cristobal de la Casas i tak jak ona zaraziły się salmonellą.
"Mnie woda w Meksyku też zniszczyła", "Ej miałam to samo" – możemy przeczytać w komentarzach, które udostępniła blogerka. Dostała ich setki.
Z relacji Magdy wynika, że obecnie chorują nie tylko turyści, ale również mieszkańcy San Cristobal de las Casas. Jak opowiada, wraz z mężem przez cały pobyt bardzo się pilnowali, pili wyłącznie butelkowaną wodę, a nawet myli w niej twarz i ręce. "Myłam głowę w masce do nurkowania" zdradza Magda w jednym ze stories. Pomimo tego nie udało im się uniknąć zakażenia.
"W tym rejonie jest hardcorowa woda. Tu jest cała tablica Mendelejewa" - dodaje.
"Jestem tym psychicznie wykończona" - opisuje blogerka i przyznaje, że jadła już w tak dzikich i oddalonych od świata miejscach, że jest w szoku, że akurat w Meksyku zachorowała.
San Cristobal de la Casas
San Cristobal de la Casas to stolica stanu Chiapas i bez wątpienia jedno z najpiękniejszych miast Meksyku. Dlatego, mimo zagrożenia, turyści decydują się tam jechać. W opinii wielu to właśnie tutaj odnajdziemy tzw. prawdziwy Meksyk.
Miasto słynie m.in. z kolorowych domków w kolonialnym stylu i zabytkowych, brukowanych uliczek. Warto wspomnieć, że właśnie w stanie Chiapas mieszka najwięcej rdzennych mieszkańców Meksyku. "Region jest najwspanialszy, mega autentyczny" - dodaje blogerka. - "Świadomie tu przyjechaliśmy, myśląc, że się uchronimy (przyp. red. przed skażeniem wody)".
Meksykańska cebula przyczyną zakażeń salmonellą w USA
To nie pierwsze przypadki zakażeń salmonellą, które w ostatnim czasie można powiązać z Meksykiem.
W październiku ubiegłego roku, w Stanach Zjednoczonych ponad 650 osób w 37 stanach, niemal jednocześnie zachorowało na salmonollę. Wywiad epidemiologiczny bardzo szybko potwierdził, że źródłem bakterii była cebula importowana z Chihuahua w północnym Meksyku.