Rewia mody w Tatrach. "Za nic mają bezpieczeństwo", "Liczy się lans"
"Za nic mają bezpieczeństwo", "Liczy się lans i to jak wyjdą na zdjęciach", "Powinni płacić kary", "No nie wierzę. Przesadzają" - takie komentarze słychać z ust turystów w rejonie Morskiego Oka. Trzeba przyznać, że widok osób w klapkach nie jest tam rzadkością.
W sezonie wakacyjnym szlakiem prowadzącym nad Morskie Oko podążają tłumy turystów. Większość osób, jadąc w Tatry, uważa to miejsce za punkt obowiązkowy. Nie ma co się dziwić, w końcu Morskie Oko faktycznie zachwyca widokami i zachęca stosunkowo łatwą do pokonania trasą.
W klapkach na szlak
Mimo że szlak prowadzący do schroniska nad Morskim Okiem nie jest trudny, nie powinno się go lekceważyć. Większość trasy pokonujemy asfaltową drogą, ale ostatnia część szlaku wyłożona jest kamieniami. Nad stawem są już same kamienie, dodatkowo miejscami bardzo śliskie. O wypadek więc nietrudno. Niestety wielu turystów wciąż nie zwraca uwagi na zasady bezpieczeństwa.
W czasie ponad dwugodzinnej trasy nad Morskie Oko minęliśmy przynajmniej kilkanaście osób, które zamiast odpowiedniego obuwia trekkingowego lub przynajmniej zabudowanych butów sportowych, na nogach miały buty z odkrytymi piętami i palcami, takie jak klapki, sandałki lub japonki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tłumy już na szlaku. U celu "armagedon"
"Za nic mają bezpieczeństwo", "Liczy się lans i to jak wyjdą na zdjęciach", "Powinni płacić kary", "No nie wierzę. Przesadzają", "Patrz. Jeszcze dziecku założyła sandałki" - dziwią się osoby w naszym otoczeniu, obserwujące nieprzygotowanych do wyjścia w góry turystów. "Podziwiam, że dają radę" - dodała inna osoba.
Co ciekawe, jedna ze spotkanych przez nas kobiet nad Morskim Okiem, wybrała się tam w sandałkach z kilkucentymetrowym obcasem. Nie był on zbyt wysoki, ale trzeba przyznać, że poruszanie się po kamieniach, nie było dla niej komfortowe. Inne kobiety pojawiały się także w sukienkach i spódniczkach. Z kolei mężczyźni wędrowali nad Morskie Oko i tam pozowali do zdjęć bez koszulek.
Ratownicy apelują
Górscy ratownicy stale przypominają turystom o dbaniu o bezpieczeństwo. - Idąc w góry, należy włożyć buty, które co najmniej usztywnią nam kostkę. Nie wybieramy się w góry na przykład w sandałach, adidasach, czy, co też się czasami zdarza, w szpilkach - apelował Krzysztof Szczurek, naczelnik bieszczadzkiej grupy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
"Dobry ubiór i buty powinny zapewnić ochronę przed przemakaniem, osłonę przed wiatrem, wyparowaniem ciepła i nadmiernym poceniem" - czytamy z kolei w komunikacie na stronie Tatrzańskiego Parku Narodowe. Jak widać, apele i komunikaty przez wielu są lekceważone.