LudzieRodziny, które przeżyły piekło. W akcie desperacji zrobiły łódź z butelek

Rodziny, które przeżyły piekło. W akcie desperacji zrobiły łódź z butelek

Uciekli z Jemenu przed wojną, trafili w bezmiar afrykańskiej biedy. Są zbyt wycieńczeni, aby ruszyć dalej. Doświadczają problemów, które w Polsce są nieznane.

Rodziny, które przeżyły piekło. W akcie desperacji zrobiły łódź z butelek
Źródło zdjęć: © PAH

03.04.2019 | aktual.: 03.04.2019 15:51

Dżibuti to małe, afrykańskie państwo leżące na drugim brzegu Zatoki Adeńskiej, oddalone o zaledwie 30 km od Jemenu. Władze tego kraju prowadziły politykę otwartych drzwi i przyjmowały każdego, ale nie oferowały niewiele więcej poza bezpieczeństwem. Większość Jemeńczyków trafia najczęściej do obozu dla uchodźców Markazi.

Pusta, jałowa i niegościnna ziemia

Adiba Mohammed w Jemenie była nauczycielką nauczania początkowego, angielskiego i arabskiego. Musiała uciekać, ponieważ jej dom znalazł się na linii ognia między ostrzałem prowadzonym z morza a żołnierzami z naziemnej bazy. Podjęli natychmiastową decyzję o ucieczce. Nie było czasu na pakowanie, uciekli tak, jak stali, tylko w ubraniach, które mieli na sobie.

Dziś cała, 10-osobowa rodzina mieszka w jednym pokoju. Drzwi są zepsute, trzeba wchodzić przez okno. Ściany są dziurawe, wchodzą przez nie szczury. Mimo tych trudnych warunków próbuje sobie układać życie w Afryce, ponieważ wciąż słucha doniesień o wojnie, że ktoś został zabity albo umarł z głodu.

Przyszłość jest dla niej czymś bardzo odległym.

– Jedyne o czym mogę myśleć, to co dać dzieciom jutro na śniadanie. A potem na obiad i tak dalej. Moje jedyne marzenia to dom, jedzenie dla dzieci, spokojny sen.

Adiba nie marzy o bogactwie, a o pracy. – Czuję się zawstydzona, gdy dostaję dary i pomoc od innych ludzi, przede wszystkim chcę pracować i utrzymywać rodzinę sama – podkreśla.

Obraz
© PAH

– Zabierali tylko dokumenty i brali się pod ręce albo na ręce, bo uciekały całe wielopokoleniowe rodziny. Także malutkie dzieci, osoby starsze i niepełnosprawne. Biegli do portu lub wsiadali do samochodu i kierowali się na wybrzeże. Wiedzieli, że jedyne, co mogą zrobić, to dostać się do portu i wsiąść na łódź – opowiada Rafał Grzelewski z Polskiej Akcji Humanitarnej (PAH).

Grzelewski, który niedawno wrócił z Dżibuti, gdzie PAH razem z Caritasem pomagają jemeńskim uchodźcom, dodaje, że to pusta, jałowa i niegościnna ziemia, która w lecie targana jest burzami piaskowymi, a temperatura sięga 50 st. C.

– Wszędzie szwendają się stada psów, które brutalnie konkurują o resztki jedzenia z małpami. Uchodźcy, którzy opuścili to miejsce i wyjechali do stolicy kraju, opowiadali nam, że wolą niepewny los w mieście i walkę o byt każdego dnia, niż wegetację w obozie, który porównują do piekła. W samym mieście są zdani na samych siebie. Muszą wynajmować mieszkania, które najczęściej są zagrzybiałymi i ciemnymi klitkami z jednym pomieszczeniem, w którym śpi nieraz kilkanaście osób. Nie ma wyodrębnionej kuchni – gotuje się albo na środku pokoju, albo w przedpokoju, a jedzenie przygotowywane jest na podłodze – opowiada.

Przyszłość nie ma barw

Obraz
© PAH

Problemem jest głód, ponieważ często nie ma co włożyć do garnka i ludzie przez kilka dni często nie mają nic w ustach.

Tak, jak Samira, której mąż jest rybakiem. A mimo to, gdy nie uda się nic złowić, domownicy piją herbatę z resztkami chleba. Gdy wojna była bardzo blisko, wszyscy z jej wioski postanowili uciec.

– Życie w obozie w Dżibuti było bardzo ciężkie. Mieliśmy bardzo mało miejsca dla rodziny, w lecie było ekstremalnie gorąco, a światło było tylko przez 5 godzin dziennie. Nie mogliśmy tam nic robić. Najtrudniejsze przy opuszczaniu Jemenu było porzucenie domu i myśli, że to już koniec. Teraz stoi pusty i nie wiem, co się z nim dzieje. Życie jest tu bardzo ciężkie, ale boję się tam wrócić. Boję się, że utoniemy albo ktoś nas zabije – mówi Samira.

Obraz
© PAH

Pytana o plany odpowiada, że nie widzi dla siebie żadnej przyszłości.

– Chciałabym tylko, żeby dzieci w życiu miały dobrze, żeby poszły do dobrej szkoły i mogły uczyć się języków – zdradza. – Dla siebie marzę tylko o jednym - o materacu, bo teraz śpię na ziemi.

Rafał Grzelewski zwraca uwagę również na inne problemy.
– Jemeńczyków nie stać na zakup wody butelkowanej i piją wtedy nie w pełni odsoloną wodę z kranu, przez którą chorują. Cierpią też na malarię, dengę, choroby stawów, płuc i żołądka. Ale na wizytę w szpitalu czeka się bardzo długo i zwykle trzeba za nią i tak zapłacić. Prawie nikogo na to nie stać. Uchodźcy mówią nam o wielkiej frustracji i rezygnacji - do Jemenu nie mogą wrócić, bo wciąż toczy się tam wojna. Jednocześnie są zbyt wycieńczeni, by opuścić Dżibuti i ruszyć gdzieś dalej… – opowiada.

Obraz
© PAH

– Życie na uchodźstwie jest frustrujące także dlatego, że biegnie jałowym trybem. Wiele osób chciałoby pracować i nie zależeć od pomocy innych, lecz nie ma dla nich zatrudnienia. Kiedy rozmawialiśmy z uchodźcami, wyrażali przede wszystkim tęsknotę za życiem, które ma sens i kiedy można samemu o sobie stanowić – opowiada przedstawiciel Polskiej Akcji Humanitarnej.

Ahmad Kamal zanim znalazł się w Dżibuti pracował jako informatyk i projektant biżuterii w Hudejdzie. Starał się tam przetrwać, nie chciał zostawiać miasta i domu. Ale najpierw stracił pracę, potem dom, a potem zaczęły się bombardowania miasta i postanowił uciekać.

– Przyjechałem tu, licząc na drugą szansę. Na to, że odzyskam swoje życie, ale zderzyłem się z brutalną rzeczywistością. Może i nie ma tu wojny, ale nie ma też żadnych szans na normalność. Nie mogę się swobodnie przemieszczać, nikt nie chce nas zatrudniać. Nikogo nie obchodzi, jak żyjemy, co jemy, o wszystko trzeba prosić. Sprzedałem telefon, ubrania i materac tylko po to, żeby mieć jedzenie w obozie – skarży się.

– Dobrze pamiętam dzień, kiedy zdecydowałem się uciec. Bomba spadła na dom stojący tuż obok naszego. Kiedy skończył się nalot, wyszliśmy, żeby pomóc sąsiadom, ale okazało się, że wszyscy zginęli. Dwanaście osób – mąż, żona i dzieci – wspomina traumatyczne wydarzenia męźczyzna, który w Jemenie właśnie miał się żenić, ale stracił kontakt z narzeczoną.

Łódź z plastikowych butelek

Grzelewski tłumaczy, że ludzie, których spotkał, są ogromnie sfrustrowani, bo wiedzą, że do Jemenu nie mogą wrócić, a jednocześnie są zbyt wycieńczeni, żeby wyruszyć dalej.

– Chcieliby uniezależnić się od pomocy, sami decydować o sobie, ale nie mają szans na pracę. Dlatego finansujemy np. zakup łodzi, silników, sieci, żyłek czy chłodni dla jemeńskich rybaków w obozie Markazi. Dla nich to bardzo ważne – nie tylko wyżywią rodziny, ale też zarobią na nadwyżkach – dodaje.

Obraz
© PAH

Jedną z takich osób, którą chce wesprzeć PAH jest Daud Ahmad Abdalla. Mężczyzna razem z kolegą sam zrobił nietypową łódź.

– Kiedy zobaczyliśmy z kolegą unoszące się na wodzie plastikowe butelki, przyszło nam do głowy, że możemy je wykorzystać i zrobić z nich łódź. Nie ma motoru, poza tym jest bardzo chybotliwa i łatwo wpaść do wody. Problemem są również rekiny, które podpływają bardzo blisko i mogą nam wyrządzić krzywdę – wyjaśnia.

Mimo codziennych połowów, rybakowi udaje się wyłowić 4-5 ryb. Część z nich zjada jego rodzina, resztę sprzedaje w obozie, wymienia na inne jedzenie albo rozdaje głodnym.

Obraz
© PAH

Pytany o przyszłość, odpowiada, że marzy o tym, żeby wychować dzieci w bezpiecznym miejscu, w którym nie będą głodne i będą mogły się uczyć w dobrej szkole. O powrocie nie myśli, dokładnie wie, co go tam czeka… Bomby, czołgi na ulicach, umierający ludzie.

ONZ podaje, że co 10 min. w Jemenie umiera dziecko. Blisko pół miliona dzieci jest na granicy zagłodzenia, a 22 mln obywateli potrzebuje natychmiastowej pomocy humanitarnej.

Wojna trwa już cztery lata. Szyiccy rebelianci wystąpili przeciwko sunnickim władzom, zajęli dużą część kraju i wygnali prezydenta. Rebeliantów wspierają szyiccy ajatollahowie z Iranu, a rządową armię – arabska koalicja dowodzona przez Saudów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Możesz wesprzeć działania PAH w Jemenie wpłacając pieniądze:
Przelewem na konto PAH: Alior Bank S.A. 02 2490 0005 0000 4600 8316 8772 z dopiskiem "Jemen"
Poprzez stronę internetową
Dołączając do klubu PAH SOS: i wspierając PAH comiesięczną darowizną
Organizując zbiórkę pieniędzy

jemenuchodźcyafryka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (39)