Poczucia humoru można im pozazdrościć. Ich filmiki promujące Śląsk bawią do łez
Piotr Paisdzior i Hubert Nanko z racji na groteskowo odmienne predyspozycje przez jednych porównywani są do Pata i Pataszona, przez drugich do Asteriksa i Obeliksa. Jeden okrągły, jak księżyc w pełni, drugi stworzony na podobieństwo sierpa. Poza różniącymi się powierzchownościami, łączy ich wiele: mianownikiem wszystkich aktywności obu panów jest promocja Śląska. Robią to w nietypowy sposób, w śląskiej gwarze, z pomocą filmów, w których puszczają oko do klasyków kina i literatury.
13.06.2023 | aktual.: 16.06.2023 06:44
W parze z pytaniem, czy respektowanemu urzędnikowi przystoi taka forma krzewienia wiedzy o własnym regionie, idzie stare porzekadło: "qui ne risque rien n'a rien", co przetłumaczyć można "kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana".
Informatyk z Zagwiździa
Zagwiździe, z racji nazwy, przy pierwszym kontakcie budzi wesołe skojarzenia. Leży malowniczo nad Budkowiczanką, rzeczką wijącą się przez Stobrawski Par Krajobrazowy i w 2013 wybraną do elitarnego klubu Rzeki Roku. Budkowiczanka wije się tak zachęcająco, że od kwietnia po listopad niestrudzenie kursują po niej kajaki w spływach dziennych i nocnych, przy świecach i nikłym świetle latarek.
W centrum wsi stoi zespół zabytkowych hut będących spuścizną czasów Fryderyka Wielkiego, w których odlewano kule i lufy armatnie. To element militarny. Ale jest i pokojowy: na terenie plebanii rozciąga się pielęgnowany społecznie przez mieszkańców ogród, którego urody nie powstydziłaby się Frances Hodgson Burnett w opisach swojego "tajemniczego" bohatera.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oba te miejsca spina trasa gier terenowych, za których sprawą Zagwiździe przeżywa turystyczne oblężenie. Za sukcesem tras stoi Hubert Nanko, który nie znosi monotonii, jak żeglarz sztilu. Na co dzień Hubert zajmuje się informatyką w magistracie pobliskiego Murowa. Magistrat jest w tym przypadku literacką przenośnią, bowiem do czasu rozstrzygnięcia przetargu dotyczącego budowy nowego budynku samorządu, urzędnicy pracują w lokum zastępczym, czyli na zapleczu szkoły podstawowej. Tym sposobem Hubert ze swoim biurkiem urzęduje w salce z prysznicami, a serwerownie znajdują gościnę w toalecie.
Ogrodnik, jakich mało
Piotr Paisdzior jest miejskim ogrodnikiem w Kędzierzynie Koźlu. Sadzi, przycina, z wprawą Pieta Oudolfa dopieszcza bylinowe rabaty. W mieście znany jest z innej strony: od wielu lat szefuje stowarzyszeniu historycznemu, które pielęgnuje tradycję regimentu garnizonowego von Lattorff, który historycznie nawiązuje do połowy XVIII wieku, ale w inscenizacjach bitew odtwórcy przenoszą się w czasy późniejsze, kiedy Koźle oblegały wojska kochliwego brata Napoleona, Hieronima Bonaparte.
Piotr dał się zauroczyć Bonapartemu jako dziesięciolatek, jednak po latach zdradził go na rzecz Fryderyka Wielkiego. Kiedy radni Kędzierzyna Koźle przychylili się do zainstalowania w mieście brązowego koziołka ubranego w mundur Napoleona, Piotr postawił weto. Jedni upierali się przy koźle "Napoleonie", przeciwnik argumentował, że noga Cesarza nigdy nie stanęła na ziemi kozielskiej i lepiej będzie zwieńczyć różkami głowę komendanta twierdzy, pruskiego pułkownika Davida von Neumanna. Ostatecznie w Kędzierzynie Koźlu honory domu pełni koziołek stylizowany na wodza Francuzów z racicą wetkniętą za poły munduru.
Dwuosobowa koalicja
Piotr wciągnął Huberta w świat historycznej rekonstrukcji. Tak długo mącił mu w głowie, opowiadając o powabach życia w epokowym mundurze, że - zanim urocza żona Huberta zdążyła oprotestować pomysł - było już za późno na kontrakcję. Hubert przepadł.
Od tej pory panowie zmontowali dwuosobową koalicję i naprzemiennie organizują pikniki historyczne, pokazy rekonstruktorów, warsztaty odlewnicze i zwiedzanie zabytków.
Jednym ze sztandarowych elementów ich wspólnej działalności jest pomysł na robienie filmów. W sprinterskich, dwuminutowych spotach na kanale "Obrazoburcy" na YouTube promują najbardziej urokliwe miejsca Dolnego i Górnego Śląska, łącząc ze sobą gwarę śląską z przeróbkami przebojów światowego kina.
Na Zamku Czocha, do szeregu ponurych legend dokleili tradycję Scotland Yardu, wcielając się w rolę Sherlocka Holmesa i doktora Watsona na tropie psa Baskerville'ów. Na wodach Jezior Turawskich odtworzyli dreszczowe klimaty "Szczęk". W "Śmierci na Odrze" nawiązali do klasyka powieści detektywistycznej Agathy Christie, podmieniając Nil na Kanał Gliwicki.
Obrazoburcy - "Szczęki"
- Hołdujemy zasadzie: "to, co znajome najczęściej pozostaje nieznane, właśnie dlatego, że to znamy" - mówi Piotr Paisdzior.
Tak promują Śląsk
Okazuje się, że nie zawsze. Jednym z odkryć obu panów jest barokowy pałac w Ściborzu, o którego istnieniu nie mieli wcześniej pojęcia. Pałac w XVII wieku zamieszkiwał nyski kanonik, niejaki Heymann, który wybudował go dla swojej kochanki. Duch kochanki niepokoi do dziś mieszkańców i przyjezdnych. Zdarza się, że ktoś włącza i wyłącza światło. Albo telewizor.
– Najdziwniejsza rzecz zdarzyła się, gdy siedzieliśmy przy stole w jadalni. – opowiada Krzysztof Erm, właściciel pałacu. – W środku rozmowy, z komody sturlała się na podłogę szklana kula. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że zamiast rozprysnąć się w drobny mak przy uderzeniu o twardą podłogę, kula odbiła się kilkakrotnie jak piłka i potoczyła pod ścianę.
Piotra i Huberta w historii pałacu zainspirowała nie tyle szklana kula, ile sama postać XVII wiecznego właściciela, która nasunęła im pomysł filmu inspirowanego przygodami spod płaszcza i szpady. Pomysł zdeterminowała uroda Krzysztofa Erma, a właściwie profil przypominający jak żywo fizjonomię kardynała Richelieu.
- Język śląski spaja cały nasz cykl i jest jedną z jego mocnych stron. Nie mniej ważne w tych filmach jest promowanie atrakcji turystycznych szeroko pojętego Śląska. Chcemy udowodnić, że na Śląsku aż roi się od świetnych przykładów zabytków kultury materialnej, ciekawych miejsc i zapomnianych postaci historii. A że na co dzień jesteśmy urzędnikami? To chyba dobrze. Burzymy rytuał schematów. W końcu, jak mawiał Antoni Słonimski, "brak poczucia humoru nie zawsze jest dowodem powagi" - mówią Hubert i Piotr.