Sezon 2022 w górach i nad morzem. "Obierki od ziemniaków w śmietniku"
Od ostatniego dnia wakacji minęły prawie trzy tygodnie, w związku z tym pojawia się coraz więcej podsumowań minionego lata. Różnica według przedsiębiorców jest ogromna. Choć turystów było sporo, sezon był krótki, a na dodatek Polacy bardzo zmienili przyzwyczajenia urlopowe.
Po dwóch latach pandemii wszyscy - zarówno turyści, jak i przedsiębiorcy - bardzo czekali na lato 2022. Niestety kolejny sezon odbiegał od tych przedpandemicznych, tym razem ze względu na inflację i ogromne podwyżki cen.
Nowy trend w polskich górach. "Widać to wyraźnie"
Już w sierpniu informowaliśmy, że górale bardzo odczuli wpływ inflacji. Turystów nie było dużo mniej niż w poprzednich latach, ale zdecydowanie bardziej zastanawiali się nad wydaniem każdej złotówki.
- W zeszłym roku znalezienie stolika w Karpaczu w restauracji było bardzo trudne, teraz widać, że ludzie dużo rzadziej korzystają w restauracji. Porcjują nawet jedzenie. Największym zainteresowaniem cieszy się pizza - jeśli się nie zje całej na obiad, można ją podgrzać wieczorem na kolację. Na półkach sklepowych brak gotowych potraw - mówił w programie Newsroom WP Radosław Jęcek, burmistrz Karpacza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS7
Powodów do satysfakcji nie mają także właściciele restauracji i punktów gastronomicznych w Zakopanem. Chociaż na Krupówkach było tłoczno, a w restauracjach i karczmach dominowały zajęte stoliki, to nie przekładało się to wprost na zarobki w tej strefie obsługi turystów.
- Dosyć czytelnie spadł średni rachunek licząc per capita, czyli z każdego stolika restauratorzy notują mniejsze utargi w porównaniu z latami poprzednimi - mówił na półmetku wakacji Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Wakacje nad morzem - turyści gotowali sami, gofry kupowali "na spółkę"
Jak informuje Wyborcza.pl, nad polskim morzem było jeszcze gorzej. Sezon był bardzo krótki, bo zaczął się dopiero w połowie lipca. Przedsiębiorcy mieli więc jedynie 1,5 miesiąca na zarobek.
Turystów było odczuwalnie mniej, na dodatek widać podobny trend jak w górach - jeśli wybierali się do restauracji, wydawali znacznie mniej. Często jeden posiłek zamawiany był na dwie osoby, podobnie z goframi. Goście decydowali się na najtańsze opcje - królowała pizza. Wiele osób przygotowywało obiady w kwaterach.
- Pierwszy raz w śmieciach zobaczyłam obierki od ziemniaków - powiedziała w rozmowie z Wyborcza.pl Marzena Proć, właścicielka domków w Sianożętach.
Z sezonu nie są także zadowolone osoby prowadzące stragany z zabawkami plażowymi czy pamiątkami. Turyści przywozili ze sobą większość rzeczy z domu. Zainteresowanie dmuchańcami czy wiaderkami było słabe, a ci, którzy zmuszeni byli do zakupu, często się targowali.
Narzekają także właściciele wypożyczalni rowerów czy hulajnóg. Sprzęt Polacy mieli własny albo rezygnowali z tej aktywności.
Źródło: Wyborcza.pl/WP