Strefa zamknięta zimą - relacja z wyprawy Krystiana Machnika
Sylwester w Czarnobylu - zimowa wyprawa do strefy zamknietej
Przez blisko 30 lat od katastrofy Czarnobyl został pochłonięty przez przyrodę w tak dużym stopniu, że latem niewiele tam widać. Betonowa dżungla, jakim niegdyś było 50-tysięczne miasto Prypeć, z trudem można dostrzec przez gęstą roślinność. Drzewa są wszędzie: wokół budynków, w ich wnętrzu, a nawet na dachach. Jak jednak to miejsce wygląda mroźną zimą? Dowiecie się tego z relacji Krystiana Machnika z Napromieniowani.pl, który spędził sylwester w... Czarnobylu.
Przez blisko 30 lat od katastrofy Czarnobyl był pochłaniany przez przyrodę w tak dużym stopniu, że latem niewiele tam widać. Betonowa dżungla, jaką niegdyś było 50-tysięczne miasto Prypeć, z trudem można dostrzec przez gęstą roślinność. Drzewa są wszędzie: wokół budynków, w ich wnętrzu, a nawet na dachach. Jak jednak to miejsce wygląda mroźną zimą? Dowiecie się tego z relacji Krystiana Machnika z Napromieniowani.pl, który spędził tam... sylwestra.
Czarnobylska Strefa Wykluczenia to obszar blisko 2600 kilometrów kwadratowych. Tak zwana "Zona" została utworzona po awarii w tamtejszej elektrowni jądrowej w 1986 roku, w wyniku której do atmosfery zostały uwolnione substancje promieniotwórcze. Ewakuowano do 200 tysięcy ludzi. Najwięcej z oddalonego o 3 kilometry miasta Prypeć. Dziś to miejsce jest pamiątką zamierzchłych czasów. Powoli sypiące się budynki wciąż mają na swoich ścianach hasła propagandowe i czerwone gwiazdy, w przedszkolach zalegają bajki z Leninem, a w najwyższym punkcie miasta wciąż widnieje godło Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.
Tekst: Krystian Machnik/ if/udm