Wyspy Wielkanocne. Tajemnica została rozgryziona

Wyspy Wielkanocne od lat są dla naukowców zagwozdką. Jedne z pytań, na które dotychczas nie byli w stanie odpowiedzieć, dotyczyły ich transportu i umieszczania na głowach ogromnych kapeluszy.

Wyspy Wielkanocne. Tajemnica została rozgryziona
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Monika Sikorska

Mieszkańcy wyspy ustawili przed wieloma wiekami niemal tysiąc 10-metrowych *posągów na powierzchni *163 km kw. Jednak jedną z największych tajemnic stanowił sposób ich transportu z kamieniołomów oddalonych o kilometry od miejsca, w którym się znajdują. Druga kwestia dotyczyła znajdujących się na głowach moai "kapeluszy".

Archeolodzy od lat próbowali rozstrzygnąć tę zagadkę. Jedną z najbardziej wiarygodnych hipotez było podejrzenie o sposobie transportu imitującym "chodzenie" posągów. Kilka lat temu Carl Lipo wraz z Terrym Huntem z Uniwersytetu Hawajskiego w Honolulu przeprowadzili eksperyment, który można obejrzeć poniżej:

Wcześniej podejrzewano nawet, że posągi transportowane były na drewnianych kłodach. Przypuszczenie to jednak szybko legło w gruzach z powodu braku dowodów. Dziś Carl Lipo, związany aktualnie z Uniwersytetem w Binghamton, zajął się jeszcze raz tematem i dodatkowo postanowił rozwikłać zagadkę związaną z "nakryciem" głowy moai. Twierdzi, że jego zespołowi udało im się zrekonstruować najbardziej prawdopodobny sposób zakładania gigantycznych kapeluszy.

Obraz
© Shutterstock.com

- Po raz pierwszy udało nam się systematycznie wykorzystać wszystkie poszlaki i dowody na to, jak te gigantyczne nakrycia głowy mogły znaleźć się na szczycie posągów. Udało nam się to dzięki połączeniu metod archeologii, fizyki i modelowania komputerowego – mówi archeolog dla Journal of Archaeological Science.

Zespół Lipo zwrócił uwagę, że forma transportu posągów oraz nakryć głowy na tak dużych odległościach musiałaby odbić się na ich uszkodzeniach. Z drugiej jednak strony, gdyby posągi i "kapelusze" były wykonywane na miejscu, okolica skrywałaby tego ślady.

Ostatecznie naukowcy doszli do wniosku, że posągi zostały wycięte ze skały w taki sposób, że gdy zostały pochylone pod niedużym kątem, same się wyprostowały. Metoda ta pozwalała mieszkańcom przesuwać je na duże odległości, nie tracąc przy tym na jakości posągów.

Obraz
© Shutterstock.com

Kapelusze zaś były w gotowej formie "turlane" ze skłonu góry, gdzie mieścił się kamieniołom. Na głowy posągów trafiały przy pomocy liny, którą starożytni Polinezyjczycy okręcali wokół kapelusza i przywiązywali do głowy posągu. Następnie ciągnęli za swobodny koniec i tym sposobem podciągali *dziesięciotonowy * głaz na szczyt górki, gdzie następnie obracali "kapelusz" na bok i sadzali na posągu.

Jak widać, transport ciężkich materiałów nie zawsze musi być podparty ogromnym nakładem niewolniczej pracy, a starożytnym mieszkańcom Wyspy Wielkanocnej wystarczyła odrobina wyobraźni i kreatywnego myślenia.

Źródło: sputniknews.com

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (300)