Tartu. Estońskie miasto szczęścia z polskimi korzeniami
Tartu – studenckie miasteczko słusznie nazywane "miastem dobrych myśli". Położone niecałe 200 km od Tallina ma powody do konkurowania o miano stolicy kraju. Jakie tajemnice związane z Polską skrywa biało-czerwone miasto i co warto w nim zobaczyć?
Tartu – gdzie leży i jak do niego dotrzeć?
Estonia to malowniczy kraj bałtycki pokryty niemal w połowie licznymi lasami i parkami narodowymi. Mimo obecności w Unii Europejskiej i niedalekiej odległości od Polski nie jest zbyt często odwiedzana przez naszych rodaków. Warto to zmienić i odkryć tajemnice nowoczesnego państwa, w którym stworzono m.in. aplikację Skype.
Tartu będące drugim największym miastem Estonii leży nad rzeką Emajõgi w centralnej części kraju. Posiada własne lotnisko, ale nie dysponuje dużą ilością połączeń i niestety nie dolecimy tu z Polski. Dotarcie do miasta nie jest jednak trudne. Wystarczy przyjechać bądź przylecieć do Tallina, a następnie skorzystać z kolei lub wybrać przejazd komfortowym autokarem, by po około 2,5-godzinnej podróży znaleźć się w centrum intelektualnej i kulturalnej stolicy kraju (a nawet Europy – do Tartu należy bowiem tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2024).
Tartu – co koniecznie trzeba zobaczyć?
Zwiedzanie miasta warto rozpocząć od jego serca – Placu Ratuszowego. Przy klimatycznym rynku znajduje się wiele zabytkowych obiektów. Na pierwszy plan wysuwa się bladoróżowy gmach klasycystycznego ratusza z powiewającą… biało-czerwoną flagą! Skąd wzięły się nasze barwy narodowe w estońskim mieście? Łatwo to wyjaśnić.
Kruszyniany. Zobacz, jak wygląda najbardziej tatarska wieś w Polsce
Tartu, dawny Dorpat, leżał bowiem w obrębie Inflant – przedmiotu sporu pomiędzy Szwecją, Carstwem Rosyjskim oraz Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Miejskie barwy zostały nadane w 1584 r. przez polskiego króla – Stefana Batorego. Pierwsza zagadka rozwiązana.
Kolejną tajemnicę skrywa stojąca nieopodal Fontanna Studenckiego Pocałunku z rzeźbą zakochanych żaków. Słynna legenda głosi, że wiele lat temu po tutejszym rynku przechadzała się młoda para. Gdy nagle zaczął mocno padać deszcz, chłopak schronił ukochaną pod parasolem, po czym ją objął i zaczął całować. Dziewczyna, chcąc przedłużyć romantyczny moment, wykrzyknęła: "Chwilo trwaj!". Jej prośba została spełniona, bowiem znienacka rozpętała się burza, a ogromny piorun trafił prosto w bezbronnych studentów, zamieniając ich w kamień.
Miłość przetrwała zatem wieki i można ją podziwiać aż do dziś. Obecnie pod fontanną ustawiają się liczni turyści, którzy chętnie biorą udział w konkursie na najdłuższy pocałunek. Ile wynosi rekord? Ponoć ponad 4 godziny!
Jeśli już o studentach mowa, należy koniecznie odwiedzić tutejszy uniwersytet założony w 1632 r. przez szwedzkiego króla Gustawa II Adolfa. W monumentalnym gmachu, stanowiącym symbol miasta, kształciła się europejska elita.
Do polskich absolwentów należą, np.: biolog Władysław Dybowski, historyk Bolesław Limanowski, lekarz i botanik Tytus Chałubiński. To właśnie między innymi dzięki nim powołano tutaj Konwent Polonia – najstarszą polską korporację akademicką. Co ciekawe, aktualnie można tu uczestniczyć w lektoratach z języka polskiego.
Po czasie nauki przyszła pora na zasłużony relaks. Gdzie najlepiej udać się, by odpocząć? Oczywiście w miejsce pełne zieleni położone z dala od zgiełku miasta. Idealnie sprawdzi się Wzgórze Toome zapewniające piękne widoki.
Warto usiąść chwilę na ławce i posłuchać śpiewu ptaków. Ale nie na długo…
W parku czekają bowiem kolejne atrakcje. Przerażające ruiny katedry oraz Stare Obserwatorium wraz z Południkiem Struvego wpisanym na listę UNESCO to obiekty, których nie można pominąć.
Schodząc ze wzgórza, bystre oko turysty z łatwością dostrzeże tajemniczy most, a nawet dwa mostki. Wiąże się z nimi pewna legenda. Przejście przez jasny Most Anielski gwarantuje osiągnięcie sukcesu. Nie poleca się natomiast chodzenia po czarnym Moście Diabelskim. Dlaczego? Chyba nie warto się o tym przekonywać na własnej skórze.
Tartu – co warto zobaczyć dodatkowo, gdy mamy nieco więcej czasu?
Choć Tartu nie jest metropolią, jeden dzień w mieście to zdecydowanie za mało. Gdy najważniejsze atrakcje już za nami, przychodzi pora na kolejne.
Warto udać się na długi spacer po uliczkach starego miasta, docierając do: soboru Zaśnięcia Matki Bożej, kościoła św. Jana, Uniwersyteckiego Ogrodu Botanicznego.
Fani eksponatów powinni skorzystać z bogatej oferty licznych muzeów, takich jak: Estońskie Muzeum Narodowe, Muzeum Zabawek, Estońskie Muzeum Sportu i Olimpiady. Osobom preferującym zaś zwiedzanie w nowoczesny sposób przypadną do gustu: Centrum Epoki Lodowcowej oraz Centrum Nauki AHHAA.
Nie można zapomnieć też o smakoszach lokalnej kuchni. Dla nich Tartu przygotowało nie lada atrakcję… Nie jedną wybitną restaurację czy potrawę, a całą dzielnicę! Mowa o słynnej Supilinn, tłumaczonej jako "miasto-zupa". I tak wielbiciele jedzenia mogą przejść się po ulicach: Grochowej, Ziemniaczanej, Fasolowej, podziwiając przy tym kolorowe domki z drewna i wstępując do karczmy na obiad o tajemniczej nazwie "Mulgikapsad" lub na równie magicznie brzmiący deser "korp". Na koniec czas na piwo w klimatycznym pubie Püssirohukelder, słynącym z wysokiego sufitu, dzięki któremu obiekt wpisano do Księgi Rekordów Guinnessa.