Skandaliczne zachowanie turystów w Tatrach. "Pani chce i już"
Tatry latem i zimą przeżywają prawdziwe oblężenie. Zachowanie turystów w polskich górach niestety często pozostawia wiele do życzenia. Przekonała się o tym ostatnio Monika Pieniek, która wróciła z urlopu na Podhalu. Zwróciła uwagę na problem, o którym rzadko się mówi.
Selfie nad przepaścią, kobieta w kołdrze, zagipsowana kłódka na Szpiglasowym Wierchu czy spacer po kruchym lodzie Morskiego Oka - turyści w Tatrach nie przestają zaskakiwać. Czytając medialne doniesienia w szczycie sezonu letniego czy zimowego trudno nie złapać się za głowę.
Turyści w Tatrach - co roku te same błędy
Na dodatek turyści co roku popełniają te same błędy. Dziwi ich, że po zachodzie słońca robi się ciemno, zimą na szlaki wychodzą w adidasach i są zaskoczeni, gdy widzą zwierzęta w lesie.
Z ich bezmyślnością muszą zmagać się m.in. ratownicy TOPR, ale także zwykli górale. Monika Pieniek, jedna z autorek strony "O psie mowa", opisała ostatnio problem, o którym mówi się zdecydowanie za mało.
Turystka trafiła na Kalatówkach na górala wypasającego owce, w czym pomagało mu pięć psów. Z zachwytem obserwowała zachowanie górala i czworonogów, którzy spokojnie wykonywali swoją pracę. Niestety zupełnie inne wrażenie zrobiły na pani Monice turyści.
Turyści w Tatrach: "Jakim trzeba być ograniczonym człowiekiem?"
"Wszystko byłoby piękne, gdyby nie turyści. Ludzie którzy za wszelką cenę próbowali pogłaskać szczeniaczka (bo przecież to taka puchata kuleczka). Nieważne, że ten maluch wcale nie miał na to ochoty - Pani chce i już! Gdy zwróciłam jej uwagę, że ten pies jest w pracy, uśmiała się w głos kontynuując nawoływanie malucha wręcz prawie się przed nim kładąc. Jakim trzeba być ograniczonym człowiekiem, żeby nie rozumieć tak prostej sprawy?" - pisze pani Monika w poście.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Dodaje, że kobieta nie była wyjątkiem - wielu turystów wręcz wysyłało swoje dzieci, żeby pogłaskały psa. "Nieważne, że ani dziecko ani pies nie miały na to ochoty. Trzeba zrobić przecież pamiątkowe zdjęcie" - podsumowuje pani Monika.