Trzy kraje w trzy tygodnie. Tajlandia, Malezja, Singapur
Stało się! Podpisane wnioski urlopowe leżą na stole! Przed nami upragnione wakacje. Cel? Tajlandia - Malezja - Singapur. Trzy kraje w trzy tygodnie. Plecaki spakowane! Wylatujemy z Polski na spotkanie z Azją!
05.09.2007 | aktual.: 09.05.2013 11:39
Stało się! Podpisane wnioski urlopowe leżą na stole! Przed nami upragnione wakacje. Cel? Tajlandia – Malezja – Singapur. Trzy kraje w trzy tygodnie. Plecaki spakowane! Wylatujemy z Polski na spotkanie z Azją!
Po ponad 12 h w powietrzu lądujemy w Bangkoku. Już od wyjścia z lotniska Tajlandia wita nas gorącym i wilgotnym powietrzem. Wokół gwar, mnóstwo samochodów i dźwięk wszechobecnego trąbienia. Nie mamy sił, aby pierwszego dnia zwiedzać azjatyckie Miasto Aniołów. Wsiadamy do wynajętego wcześniej busa i jedziemy do oddalonego o 147 km od Bangkoku miasteczka Pattaya. W dzień Pattaya przypomina setki innych nadmorskich miasteczek, ale w nocy zmienia się w wyuzdaną stolicę azjatyckiej erotyki. Po zmierzchu zapalają się setki neonów przedstawiających roznegliżowane kobiety. Na ulicach pojawiają się dziesiątki skąpo i wyzywająco ubranych młodych Tajek. Dziewczyny pracują w agencjach towarzyskich i barach go-go, których na Pattaya jest naprawdę bardzo dużo.
Podczas wizyty w jednym z lokali jesteśmy świadkami show, w którym dziewczęta używają swoich narządów płciowych do otwierania butelek piwa, strzelania lotkami do baloników czy rozgniatana jajek. Po występie młodej Tajki, która wyjmuje z siebie metrowy sznurek z żyletkami i igłami zniesmaczeni opuszczamy lokal. To bardzo przykre, że te piękne młode dziewczyny muszą pracować w ten sposób, aby przeżyć i wyżywić czasem kilkunastoosobową rodzinę. Oprócz kobiet uprawiających najstarszy zawód świata na Pattaya można także spotkać całą rzeszę transwestytów uświetniających rewie i różne pokazy folklorystyczne. Po dwóch dniach pobytu postanawiamy opuścić to kontrowersyjne miejsce. Na koniec zwiedzamy jeszcze tropikalny ogród Nong Nooch i korzystamy z usług salonu masażu tajskiego nazywanego także „jogą dla leniwych.” Odprężeni i zrelaksowani ruszamy w dalszą drogę.
Tajlandia ma do zaoferowania znacznie więcej niż seks biznes kwitnący w większości kurortów kraju. Cudowni, uśmiechnięci ludzie wyznający zasadę, że życie musi być „sanuk”–przyjemnością - urzekają swoim radosnym, przyjacielskim nastawieniem do siebie i obcokrajowców. No i ta kuchnia...Palce lizać! Na ulicznych straganach serwowane są potrawy, których smak jest naprawdę niezapomnianym doznaniem. Głodni mocnych wrażeń mogą skosztować smażonych karaluchów, szarańczy i innych owadów zalegających kilogramami na ulicznych targowiskach.
Kolejnym celem naszej podróży staje się stolica Tajlandii - Bangkok. Miasto moloch przyprawiające swą wielkością o zawrót głowy. W Bangkoku znajdujemy wszystko – od industrialu po tygiel różnych kultur i religii. Zwiedzamy świątynię Złotego Buddy -Wat Traimit, w której podziwiamy, ważący ponad 5 ton posąg Buddy. Świątynię Wat Po kryjącą mierzący ok. 50 m posąg Oświeconego. Płyniemy łodzią po rzece Chao Phraya. Odwiedzamy świątynię Brzasku -Wat Arun. W świątyniach spotykamy setki buddystów zapalających wonne kadzidła i medytujących przed posągami z wizerunkiem Buddy. Tajowie to ludzie bardzo religijni i przesądni. Przed każdym budynkiem zobaczyć można niewielkie pagody przyozdobione świeżymi kwiatami. Te małe, na ogół wielkości budki dla ptaków budowle to Domy Duchów. Tajowie wierzą, że duchy zamieszkują każdy skrawek ziemi. Budując dom, biurowiec czy inną nieruchomość duchom należy się miejsce, w którym będą mogły znaleźć schronienie. Takim miejsce są właśnie Domy Duchów.
Następny dzień upływa nam na odwiedzeniu tłocznej, pełnej kolorowych straganów i wystaw chińskiej dzielnicy – Chinatown. Ostatnią atrakcją jaką zwiedzamy w Bangkoku jest kompleks królewsko-świątynny: Wielki Pałac, świątynia Szmaragdowego Buddy -Grand Palace, Wat Phra Keo.
Opuszczamy Miasto Aniołów i ruszamy w dalszą drogę. Jedziemy do położonej o 120 km od Bangkoku Kanchanaburi, gdzie mamy okazję obejrzeć sławny „Most na rzece Kwai.” Po drodze robimy zakupy na Targu Wodnym -Damnern Saduk. Po upalnym i wyczerpującym dniu spędzamy noc w drewnianym domu na tratwie przycumowanym do brzegu rzeki Kwai...
Po 8 dniach intensywnego tekkingu po Tajlandii przychodzi czas na kilka dni słodkiego lenistwa. Wracamy do Bangkoku, wsiadamy w pociąg i ruszamy w całonocną podróż do Trang. Tam przesiadamy się na prom i płyniemy w kierunku raju – na malowniczą wysepkę Koh Ngai. Palmy, skaliste klify, biały piasek i błękitna woda robi na nas oszałamiające wrażenie. Sielanka! Czas, który spędzamy na Koh Ngai upływa nam na odpoczynku i nurkowaniu na dziewiczych rafach koralowych. Feria barw, mnóstwo gatunków egzotycznych ryb i zwierząt jakie kryje w sobie morze zapiera dech w piersi...
Trzy dni mijają jak z bicza strzelił! Wracamy na ląd. Wsiadamy w pociąg i ruszamy w kierunku stolicy Malezji - Kuala Lumpur.
Pobyt w Kuala Lumpur rozpoczynamy od zwiedzania Placu Niepodległości, Pałacu Królewskiego, Meczetu Narodowego oraz jednych z najwyższych, mierzących 452 m budynków świata – Petronas Towers.
Po dniu pełnym wrażeń idziemy spać. Rano ruszamy w dalszą drogę do Mallaki. Po drodze zatrzymujemy się przy ogromnych jaskiniach Batu wewnątrz, których znajduję się ogromna świątynia hinduistyczna. Jesteśmy świadkami ceremonii, w której bierze udział setka wiernych. Wśród nich są nawet kilkumiesięczne niemowlęta. Niesamowita atmosfera...Niesamowite miejsce, w którym chciałoby się zostać dłużej... Czas jednak goni i musimy jechać dalej!
Zachwyceni świątynią w jaskiniach Batu wjeżdżamy do Malakki miasta założonego przez hinduskiego księcia Parameswara, dawnej kolonii portugalskiej, holenderskiej i brytyjskiej. W Malace zwiedzamy kościół św. Piotra wybudowany w 1710 roku oraz chińską świątynię Cheng Hoon Teng skupiającą mieszankę taoizmu, konfucjanizmu i buddyzmu.
O świcie żegnamy Malakkę i ruszamy do Singapuru! Po wnikliwej odprawie celnej wjeżdżamy do Miasta Lwa–należącego do najczystszych i najbezpieczniejszych miast na świecie. Dlaczego? W Singapurze jakiekolwiek łamanie prawa karane jest bardzo surowo. Za palenie w miejscach publicznych grozi mandat w wysokości 500 dolarów. Tyle samo zapłacimy za nie spuszczenie wody w toalecie. Żucie gumy, śmiecenie, obsceniczne patrzenie na kobiety czy karmienie ptaków może kosztować nas 1000 dolarów.
Singapur to miasto–państwo kontrastów. Świątynie i miejsca różnych kultów przeplatają się tu z futuryzmem rodem z filmów sience fiction. Ma to swój niezapomniany urok.
W Singapurze zwiedzamy ratusz, parlament, Victoria Hall, pomnik założyciela faktorii handlowej sir Rafflesa, anglikańską katedrę św. Andrzeja i pięknie odnowioną, kolorową dzielnicę Chinatown. Kolejny dzień upływa nam na wyspie Sentosa, na którą dostajemy się kolejką linową przebiegającą nad zatoką morską. Tutaj podziwiamy wielkie oceanarium, Fort Sioloso, z którego broniono wyspy przed Japończykami oraz muzeum z rekonstrukcjami domów i ubiorów pierwszych mieszkańców Singapuru.
W Singapurze kończy się nasza podróż po Azji. Wracamy do Polski! Przed nami szara rzeczywistość, czekanie na kolejny urlop i zbieranie funduszy na następną wyprawę, gdzieś daleko w świat...
_ Tekst: Piotr Wronek _