Turyści jadą zobaczyć, gdzie kręcono "Despacito". Biedne miasto przeżywa oblężenie
3 mld wyświetleń prostego jak budowa cepa hitu sprawiły, że nie tylko Luis Fonsi cieszy się sławą. Miasteczko La Perla – lokalizacja popularnego teledysku – również. Przyjezdni walą drzwiami i oknami, by przez chwilę poczuć się jak na planie. Gdyby nie "Despacito" mogliby tam nigdy nie trafić, bo La Perla owiana była dotąd sławą biednego i niebezpiecznego miejsca.
Mieszkańcy portorykańskiej La Perli chwycili Boga za nogi. Z szeroko otwartymi ramionami witają fanów nieskomplikowanej piosenki. Przyjeżdżają w te rejony tylko po jedno: fotki i filmiki w miejscach, gdzie śpiewał i tańczył Luis Fonsi z seksowną Miss Universe u boku. W wokalistę uderzyła nagła fala popularności i w La Perlę również. Tyle że on akurat jej się spodziewał, władze mieściny absolutnie nie.
Turystom marzy się spacer bajecznymi uliczkami La Perli i zabawa na tamtejszej plaży. Wszystko musi być udokumentowane, wystarczy słowo-klucz, by przy pomocy lokalsów tak właśnie się stało. Dla nich przypadkowy wybór muzyków jest zrządzeniem losu, szczęśliwym splotem zdarzeń, który bardzo chcą wykorzystać. I mimo że turyści jeszcze kilka lat temu przeklinali La Perlę - przez wysoki odsetek przestępczości oraz biedę - to teraz się z nią przepraszają.
Władze miasta liczą na to, że sukces "Despacito" odświeży wizerunek miasta i pomoże w funkcjonowaniu branży turystycznej. Oby stało się to szybko, a nie "powolutku", bo to właśnie oznacza tytuł piosenki po hiszpańsku.