Turyści w górach przesadzają. "Niektórzy naprawdę powinni się opanować"

Świąteczny czas zachęca wielu do wyjazdów, także w górskie regiony. Niektórzy, oddając się zabawie, zapominają o zasadach bezpieczeństwa, co potwierdzają zamieszczone w mediach społecznościowych zdjęcia. "Naprawdę to, co się dzieje, to jest jakiś dramat" - napisał na Facebooku fotograf Rafał Kotylak.

Śnieżka to jeden z najpopularniejszych szczytów w Polsce
Śnieżka to jeden z najpopularniejszych szczytów w Polsce
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
oprac. NGU

Śnieżka, czyli najwyższy szczyt Karkonoszy oraz Sudetów, jak również Czech, a także całego Śląska, jest przez cały rok odwiedzana przez turystów. Nie inaczej było w ostatnich dniach. Oprócz zdjęć obłędnych widoków, w sieci pojawiły się także fotografie pokazujące, jak potrafią zachowywać się turyści.

Zachowanie turystów przeraża

"Sporo kilometrów zrobiłem przez ostatnie dwa dni w Karkonoszach. Sporo widziałem. Niektórzy naprawdę powinni się opanować" - napisał fotograf Rafał Kotylak i udostępnił post Włodka Tarnowskiego z zaskakującymi zdjęciami. Widać na nich turystów, w tym dzieci, stojących na ośnieżonym i oblodzonym dachu obserwatorium.

"Ja rozumiem, że statystyki śmiertelnych wypadków w masywie Śnieżki muszą się zgadzać, że zakłady pogrzebowe oraz szpitale muszą zarabiać. Ale serio...? Aż tak wam zależy, żeby gwałtownie rosły?!?" - napisał w ironiczny sposób autor zdjęć na Facebooku. "Już samo pozwolenie na wejście w takie miejsce, jak dach budynku obserwatorium powinno być karane, a co dopiero w wykonaniu dzieci, namawianych do tego przez swojego bezmyślnego ojca (...). Naprawdę były momenty, że chłopiec po lewej stronie o mało nie spadł z dachu" - dodał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

O tragedię nietrudno

Warto zaznaczyć, że tuż za murkiem, który jest przy drzwiach wejściowych do budynku obserwatorium, swój początek ma słynna ze śmiertelnych zjazdów "rynna śmierci". To potoczna nazwa szlaku na Drodze Jubileuszowej prowadzącej zboczem góry od Domu Śląskiego na Śnieżkę. Jeśli turysta spadnie z zasypanej śniegiem i oblodzonej Drogi Jubileuszowej nie ma możliwości złapania się czegokolwiek lub innego sposobu na zatrzymanie. Osoba może ześlizgnąć się więc po zboczu góry na odległość nawet ok. 200-300 m. To może się skończyć tragicznie.

Dziecko wykonujące na dachu na śniegu napis "Wrocław" mogło po prostu poślizgnąć się i spaść z niego uderzając głową o lód.

"Mam nadzieję, że te zdjęcia będą jakąkolwiek przestrogą na pomysły bezmyślnych pseudoturystów, których niestety sporo w Karkonoszach. Oczywiście głosy ludzi stojących poniżej nie zrobiły na radosnej rodzince żadnego wrażenia" - podsumował Włodek Tarnowski w poście na Facebooku.

Warto także zauważyć, że w tle widzimy także mężczyznę w krótkich spodenkach i bez koszulki. Wychłodzenie się również może mieć opłakane skutki. "Co za debilizm w czystej postaci", "Więcej szczęścia niż rozumu", "Serio. Brak słów" - zgodnie komentują internauci.

Źródło: Facebook @Fotografia Krajobrazowa Rafał Kotylak/Włodek Tarnowski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)