W 18 miesięcy dookoła świata
Podczas tej wyprawy narodził się na nowo, w Brazylii. Ale wcześniej, w Pakistanie, poszukiwali go listem gończym. Nie dał się złapać. W Australii i Stanach Zjednoczonych pracował, by móc jechać dalej. Wszystko po to, żeby spełnić swoje marzenia i odwiedzić to, co najciekawsze na naszej planecie, a przy okazji szukać polskich śladów na różnych kontynentach.
W 18 miesięcy dookoła świata
Podczas tej wyprawy narodził się na nowo, w Brazylii. Ale wcześniej, w Pakistanie, poszukiwali go listem gończym. Nie dał się złapać. W Australii i Stanach Zjednoczonych pracował, by móc jechać dalej. Wszystko po to, żeby spełnić swoje marzenia i odwiedzić to, co najciekawsze na naszej planecie, a przy okazji szukać polskich śladów na różnych kontynentach.
W 18 miesięcy dookoła świata
W sierpniu 1991 roku wróciłem z pełnej przygód wycieczki do Turcji. Na jej zakończenie jeden z jej uczestników powiedział mi: „Wraz z grupą studentów z KUL-u organizuję wyprawę dookoła świata. Czy możesz nam pomóc? Właściwie to mógłbyś nawet z nami jechać i być kierownikiem tej ekspedycji!” Pomyślałem: „Mam czas, kilkunastoletnie już dzieci, trochę pieniędzy i pewne doświadczenie w organizacji wyjazdów, a do tego długi pobyt na pustyni za sobą. Dlaczego nie spróbować? Taka okazja może się nie powtórzyć”.
W 18 miesięcy dookoła świata
Postanowiłem więc odwiedzić prawie wszystko, co najciekawsze na naszej planecie. W 18-miesięcznym programie były: Turcja, Iran, Pakistan, Indie, Sri Lanka, Australia, Nowa Zelandia, Hawaje, USA, Peru, Brazylia, Paragwaj i trochę Afryki.
W 18 miesięcy dookoła świata
Sprzyjająca okolicznością do pozyskania sponsorów miał być termin wyjazdu: 12 października 1992 roku, czyli 500-lecie dotarcia do Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Studenci, z którymi miałem jechać, pracowali w Niemczech w czasie wakacji, co pozwoliło im na zakup forda transita z przyczepą. Udało się też znaleźć kilku darczyńców i zdobyć wizy do Iranu, Pakistanu, Indii i USA.
W 18 miesięcy dookoła świata
Niestety, studentom zabrakło czasu na przyjazd do mnie, byśmy mogli się poznać, co okazało się złą wróżbą. Obawiałem się ruszać w świat z zupełnie obcymi ludźmi, a już zupełnie zwątpiłem w to, że wspólnie osiągniemy cel, gdy usłyszałem, jak dwóch z nich zapytało lubelskiego dziennikarza, ile można na takiej wyprawie zarobić. Nie chciałem jednak rezygnować.
W 18 miesięcy dookoła świata
Pierwsze dni wspólnej wędrówki były sympatyczne, zwłaszcza przejazd przez cudownie ubarwiony jesienny Beskid Śląski. Na krótki nocleg zatrzymaliśmy się dopiero na granicy rumuńskiej - na siedząco w samochodzie. Dwie następne noce spędziłem zaś na karimacie obok auta. Cóż, przy braku dostatecznej ilości pieniędzy i miejsca w pojeździe, noclegi stanowiły spory problem. Dlatego pędziliśmy do Adampola.